12. POŚWIĘCENIA

730 50 2
                                    

| 17 dni do rytuału |

Miłość była dla Klausa Mikaelsona czymś, co nie zdarzało się często. Zakochał się w kilku kobietach tu i tam, ale Amber była teraz jego i nie mógł jej stracić przez ciemną magię, która bierze nad nią górę. Była ona jedyną osobą, która wyciągnęła go z tego; bez niej znów stałby się tym samym bezwględnym człowiekiem, którym był wcześniej.

- Wszystko w porządku, kochanie? - Klaus zapytał, wchodząc na balkon, na którym stała Amber.

Potrząsnęła głową. - Nienawidzę swojego życia.

Klaus podszedł za nią i objął ją w pasie swoimi ramionami. - Czego nie znosisz w swoim życiu?

- Moich rodziców, tego cholernego rytuału, wszystkiego co ma związek z moją rodziną! Jedyne dobre rzeczy w moim życiu to ty i Elijah.

Klaus odwrócił ją do sobie i założył luźny kosmyk włosów za ucho. Przycisnął swoje usta do jej czoła.

- Powiedz mi tylko, co mogę zrobić. Zrobię dla ciebie wszystko - mówi Klaus, patrząc jej w oczy.

- Nie możesz nic zrobić, w tym tkwi problem. Kocham cię, kocham cię za to, że tak bardzo się dla mnie starasz. Nigdy nie sądziłam, że będzie się ktoś o mnie tak troszczył, a potem pojawiłeś się ty i moje życie stało się lepsze.

Amber wraca do swojego pokoju, a Klaus podąża za nią. Wiedział, że po rytuale ona nie będzie go już kochać, a to by go zabiło. Klaus spojrzał na Amber i w ułamku sekundy podjął decyzje. - Jest jakiś sposób, by się z tego wyplątać? - pyta, idąc za nią.

- Tak, jest. Zabij tego, kogo kochasz, ale ja napewno tego nie zrobię.

- Zabij mnie.

Amber pstryknęła głową w jego stronę. -Klaus, nigdy, nawet za milion lat, nie zrobię tego.

- Możesz mnie po prostu zasztyletować, będę technicznie martwy, a ty będziesz mogła się cieszyć swoim życiem - mówi podchodząc do niej bliżej.

- Klaus, do cholery! Nie! Musisz żyć swoim życiem. W żadnym wypadku nie będę cię sztyletowała.

- Tak, zrobisz to, bo nie będę patrzył jak odchodzisz i zapominasz o mnie.

- Klaus, nie będę...

Przerywa jej. - Zasztyletuj mnie! Zasługujesz na wszystko, po prostu zasztyletuj mnie i żyj dalej swoim życiem!

Amber patrzy na Klausa zszokowana, nigdy nie sadziła, że potężny mieszaniec będzie skłonny porzucić swoje życie, by pozwolić jej żyć swoim.

- Nigdy tego nie zrobię - szepcze, patrząc na niego.

Klaus podbiega do niej, łącząc ich usta w pocałunku.

- Więc nie traćmy ani chwili - popycha ją na łóżko. - Kocham cię.

- Ja ciebie też kocham, Klaus.

* * *

Amber patrzyła jak Klaus śpi, to była szczerze mówiąc najpiękniejsza rzecz jaką kiedykolwiek widziała. Z jego twarzy wynikało, że jest spokojny. Prześledziła tatuaże, które znajdowały się na jego klatce piersiowej. Wtedy zdała sobie sprawę, że to będzie najprawdopodobniej ostatni raz, kiedy będzie tak idealnie. Mimo, że Klaus dalej upierał się, aby Amber go zabiła, ona już dokonała wyboru za niego.

Amber podeszła do biurka, wyjęła długopis i kartkę. Obejrzała się jeszcze raz, żeby zobaczyć, że Klaus jeszcze śpi i zaczęła notować. To był jej list pożegnalny, w którym mówiła mu, jak bardzo go kocha. Powiedziała mu, że nawet jeśli po rytuale nie będzie miała żadnych emocji, to w głębi duszy nadal będzie go kochać. Gdy Amber skończyła zapieczętowała list i położyła go w miejscu, gdzie Klaus napewno go znajdzie po jej odejściu.

- Kochanie, co ty robisz? - Klaus zapytał, podnosząc się z łóżka.

- Właśnie mam zamiar wziąć prysznic, chcesz dołączyć?

Klaus zgodził się bez zastanowienia i dołączył do niej pod prysznicem. Amber odkręciła wodę i Klaus wskoczył z nią do wody. Pochylił się i ją pocałował.

- Ach! - Amber syknęła i upadła na podłogę.

Klaus spojrzał na wodę na podłodze i zobaczył, że jest ona cała czerwona.

Amber zaczęła ciężko oddychać.

- Nie! - ryknął, pochylając się obok niej.

Klaus zakręcił wodę i zawinął ją i siebie w ręcznik.

- Elijah! - krzyknął.

Elijah chwile później wszedł z zakłopotaniem na twarzy, ale gdy zobaczył Amber cały jego świat się zawalił.

- Nie wiem, co się stało, po prostu upadła i zobaczyłem krew - spanikowała hybryda.

Wgryzł się w swój nadgarstek i nakarmił ją swoją krwią, tylko po to, by chwile później krew została zwymiotowana.

- To powinno zadziałać - powiedział Elijah, podchodząc do dziewczyny.

Sprawdził jej puls, wciąż tam był, ale bardzo słaby.

- Elijah, co mam zrobić? Nie mogę jej stracić! Nie mogę - on płakał.

- Niklaus, nie możemy zrobić absolutnie nic - powiedział mu Elijah, robiąc wszystko co mógł, by powstrzymać łzy.

Klaus patrzył jak dziewczyna, którą kocha powoli bierze ostatnie tchnienie i odchodzi.

* * * * *
Powiem tylko tyle, że ona nie jest martwa, rytuał musi się jeszcze odbyć!

Głosuj i komentuj!

Do następnego.

Death Do Us Part | Klaus Mikaelson [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz