61

379 10 26
                                    

Pochłaniał każdy jej oddech, najmniejsze drgnięcie dłoni czy zmianę układu nóg. Rejestrował ruchy jej z pełnym skupieniem. Napawał się chwilą, gdy ta bezwładnie leżała na jego klatce piersiowej. Miał pełną władzę, mógł zrobić co chciał, a brunetka nie miałaby szans zaprotestować. Uszanował jej spokojny sen i przez bite trzy godziny leżał na trawie, mimo coraz to niższej temperatury.

Poszukiwał konstelacji na niebie, o których kiedyś słyszał jedynie z opowieści. Układały się one w rozmaite rysunki, gdyby połączyć je kreskami. Zupełnie jak piegi na kościach policzkowych dziewczyny. Doszukał się podobieństw i na zawsze chciał zapamiętać, że gdy będzie tęsknił, wystarczy iż uniesie głowę.

Jego powieki zaczynały robić się ciężkie oraz odczuwał mimowolne znużenie. Chęć zamknięcia oczu przeważała nad chęcią zachowania trzeźwości umysłu. Callow spała w najlepsze, zmęczona stresem i wszystkim, co działo się wokół niej. Jej organizm bezapelacyjnie potrzebował porządnej regeneracji, a chłodne powietrze korzystnie działało na jakość snu.

Draco czuł niebywałą ulgę, mając dziewczynę ułożoną na własnej klatce piersiowej. Pierwszy raz miał wrażenie, iż to on miał kontrolę, a co najważniejsze, nie odczuwał strachu. Brunetka była bezpieczna w jego objęciach. Rękę oplecioną miał wokół jej talii, zaś każdy oddech wyczuwał na szyi. Trwali w tym stanie przez kolejne godziny, ospali, zmęczeni życiem, a mimo to szczęśliwsi niż zwykle. Pierwszy raz Malfoy zapomniał o całym bagnie, w którym gnił. Liczyła się chwila, której za nic w świecie nie chciał przerwać.

Wschód słońca, jego promienie pokrywały mury Hogwartu oraz przedzierały się przez okna. Wnętrza pomieszczeń były doskonale oświetlone, lecz w środku jak zwykle panowała niska temperatura, jak na stare zamczysko przystało. Na trawie były pojedyncze kropelki rosy, a na błoniach jedynym dźwiękiem był szum wiosennego wiatru, który kołysał gałęziami drzew. Poranek zawitał na dobre w Szkocji, zapowiadał się przepiękny dzień. Żadnej chmurki na niebie czy też przeszywającego świstu północnej bryzy, która z niebywałą siłą uderzała w szyby przez całą zimę.

Brunetka powoli i bardzo stopniowo odzyskiwała świadomość. Do jej uszu dobiegły pierwsze dźwięki, w tym szum dobiegający z prysznica. Z początku chciała się zerwać na równe nogi, lecz dziwna siła ciążyła na niej, niczym głaz. Powieki miała sklejone przez wydzielinę, która powstała w jej spojówkach na skutek sporej ilości snu. Dawno nie miała czasu, aby na tak długo utonąć w krainie Morfeusza. Jednak czasu było mało. Wiedziała, że musi powrócić do świata rzeczywistego, zanim wydarzy się coś, czego próbowała uniknąć od wielu miesięcy.

Bujanie w obłokach czy odpoczynek były rzeczami drugorzędnymi, więc bez kolejnych spekulacji, otworzyła oczy po kolei. Nie mogła złapać oddechu, zaś serce podeszło pod samo gardło nastolatki. Czuła, jakby się dusiła, a jednocześnie miała niebywałą ochotę kaszlnąć. Za wszelką cenę powstrzymywała swoje naturalne odruchy, przez co zaczynała krztusić się wewnętrznie. Chaotycznie rozglądała się po całym pomieszczeniu ze swego rodzaju przerażeniem. W jej brązowych tęczówkach tliła się niepewność, której nie była w stanie stłumić żadna maska.

- Powiem ci, że nieźle ci się przysnęło. – zagadnął chłopak, stojący kilka metrów od łóżka, na którym ta leżała zakutana kołdrą po same uszy. Tępo wpatrywała się w jego oblicze ze swego rodzaju fascynacją. Nie mogła się skupić, przez jego nagie plecy centralnie przed nią. Wszystkie mięśnie, które posiadał odznaczały się na jego bladej skórze. Natomiast nie to przykuło jej uwagę, a odbicie klatki piersiowej w lustrze. Analizowała każdy ruch blondyna z ogromnym zaciekawieniem. Zapinanie guzika od spodni wydawało się być o wiele ciekawsze niż zazwyczaj, a jego platynowe włosy miały nieznajomy blask. - Nie budziły cię koszmary? Strasznie się szamotałaś w nocy. – rzucił bezemocjonalnie, chcąc odwrócić jej uwagę od swojej osoby.

Drugie dno | Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz