44

110 9 0
                                    

- To miał być żart? – uniosła brwi do góry, a na twarzy malował się pełen politowania uśmiech. Nie mogła uwierzyć w te słowa. Wydawały się być takie puste i tandetne, niczym wyuczona formułka. Praktycznie żadnych emocji nie wyczuła w głosie ślizgona. Chciała, aby ten prychnął lub nawet wyśmiał ją za byle gówno, tylko po to, żeby nie kontynuować tego niekomfortowego tematu. Oboje bali się tej rozmowy jak ognia. Uciekali od niej jak Potter od dementorów. - Jeśli tak, to nieśmieszny.

- Ale ja mówię serio. – jego mina była śmiertelnie poważna, lekko uniósł podbródek w geście elegancji. Nie chciał, aby gryfonka odebrała to jako sarkazm albo bóg wie co jeszcze. Wyglądał łudząco podobnie do ministra magii w tych najbardziej wymagających momentach. Nieskazitelna maska obojętności, czarny garnitur, puste oczy. Idealny urzędnik, by z niego był. Mimo tych wszystkich aspektów, dających mu poczucie pewnego rodzaju swobody, od środka zjadała go niepewność. Jak każdy chłopak w takich momentach, pochłaniany był przez stres, uczucie strachu trawiło jego ciało i umysł, jednak nie dał po sobie poznać niczego. Wszystko utrudniała Astrid, która nikomu nie ufała, z wyjątkiem siebie samej. - Nigdy nie byłem bardziej poważny.

- Tego typu wyznania zostaw na inne dni i postaraj się być nieco bardziej romantyczny. – szczególny nacisk postawiła na ostatnie słowo, które z wielkim trudem przeszło jej przez gardło. Wlepiła w niego brązowe tęczówki, po czym wygięła swe usta w drwiącym uśmieszku.

Chłopak widział czyste politowanie, przeplatane z niedowierzaniem w jej oczach. Dziwił się, że jeszcze go nie wyśmiała. Długo zbierał się w sobie, aby powiedzieć to co powiedział. Nie spodziewał się reakcji, jaką otrzymałby chociażby od Astorii, lecz oczekiwał nieco bardziej pomyślnego obrotu spraw. Nie przywykł do odrzucenia. Wystarczyło, aby kichnął, a już wszystkie ślizgonki kleiły się do niego jak pszczoły do miodu. Nie musiał palcem kiwnąć, a mógłby mieć każdą. W właściwie to prawie każdą, z wyjątkiem owej brunetki, która nie dała się przekabacić na kilka miłych słówek i namiętnych pocałunków. Miała swój honor, który zostałby pogwałcony, gdyby tak po prostu uwierzyłaby Draconowi.

Widziała niemałe zmieszanie w jego metalicznych tęczówkach, które starał się stłumić pod maską obojętności. Może gdyby okazał swoje prawdziwe uczucia, wszystko potoczyłoby się inaczej?

Mógł zrobić kolejny krok, powiedzieć kolejne kilka słów. Zamiast tego tępo wpatrywał się w jej piegowate policzki, chcąc uniknąć kontaktu wzrokowego między nimi. Mimo to, czuł jakby nastolatka wypalała mu piekącą dziurę po środku twarzy. Bił się z własnymi myślami, dopóki nie zrozumiał iż stracił swoją szansę. Zaprzepaścił wszystko przez jebaną maskę.

Gryfonka miała dość niezręcznej ciszy. Chciała ten wieczór spędzić zupełnie inaczej. Olać wszystkich ludzi, zatracić się we własnej głowie, lecz ślizgon musiał zepsuć jej nie tylko plany, a również humor. Najchętniej trzepnęłaby go porządnie w głowę, jednak przez chęć zachowania choć minimum klasy, porzuciła ten znakomity pomysł. Powoli, prawie bezszelestnie podniosła się z drewnianego krzesła. Specjalnie robiła wszystko dość mozolnie, aby blondyn zwrócił na nią uwagę. Jak się okazało, ten błądził gdzieś głęboko we własnej głowie, nie zauważając iż obiekt jego problemów, chce mu najzwyczajniej w świecie zwiać.

Astrid ostatni raz posłała spojrzenie, w którym tliły się iskierki zażenowania i... zawodu? Sama nie dopuszczała do siebie takich myśli, nigdy wcześniej nie czuła czegoś takiego. Nie chciała się przyznać do własnych emocji przed samą sobą. Ale czy ukrywanie siebie jest, aby na pewno dobrą strategią?

Wtedy nie myślała racjonalnie, chciała zniknąć bez słowa. Tak jak przez moment miała nadzieję, że Malfoy będzie próbował ją zatrzymać, tak teraz miała ochotę zapaść się pod ziemię. Odeszła już dobre kilka metrów od miejsca, w którym spoczywał chłopak. Zatrzymała się na chwilę, chcąc poukładać sobie wszystko w głowie. Zdecydowanie za dużo działo się przez ostatnie miesiące, aby mogła zachować choć minimum spokoju. Głośno wypuściła powietrze z płuc, w celu uspokojenia się.

Drugie dno | Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz