1

2K 65 63
                                    

Dwór Malfoy Manor – jak zwykle ogromny, elegancki. Na pozór mogłoby się wydawać, że mieszka w nim normalna rodzina, rodzina jak każda inna. Ojciec pracujący w ministerstwie, matka zajmująca się domem i syn. Nastoletni, nieziemsko przystojny blondyn. Mogłoby się wydawać iż tworzą kochająca się rodzinę, dopóki nie pozna się prawdy o ogromnej posiadłości.

Spotkania śmierciożerców, piwnica przesiąknięta szkarłatną cieczą mugoli, zaklęcia niewybaczalne.

Wiele nieodkrytych jeszcze tajemnic skrywał dom arystokratów rodu Malfoy'ów, jednak nie każdemu było dane poznać ten sekret.

Ale czy to jedyne co ukrywa? Czy nie ma drugiego dna?

Każdy dzień wakacji wyglądał praktycznie tak samo. Słońce przedzierało się przez eleganckie zasłony, zrobione ze szmaragdowej tkaniny. Opatulało swym światłem zadbany ogród, z którego młody ślizgon miał tyle dobrych i złych wspomnień. Ciemna altanka niegdyś wydawała się być miejscem śmiechu i ukojenia dla małego Dracona. Teraz przyprawiała go o dreszcze wiedząc jaką tajemnicę skrywa ten niepozorny ogrodowy mebel.

Po posiadłości pałętali się śmierciożercy, od czasu do czasu padały zaklęcia, głównie niewybaczalne. Nic specjalnego dla chłopaka żyjącego jako syn sługi Czarnego Pana. Dzień jak co dzień. Jednak tego wieczoru miało zmienić się wszystko. Dosłownie wszystko.

Blondyn cały dzień wlepiał swój metaliczny wzrok w horyzont rozciągający się za oknem jego pokoju. Zastanawiał się nad sensem istnienia jak każdy nastolatek, w pewnym momencie swojego życia. Jaki cel ma egzystencja ludzka? Do czego tak naprawdę dążymy? Dlaczego ludzie dzielą się na złych i dobrych? Nie mogłoby być czegoś pomiędzy?

W ten sposób minął jeden z ostatnich dni wakacji Dracona. Nastał wieczór, a z nim nowe problemy.

Młody Malfoy pierwszy raz miał uczestniczyć w spotkaniu śmierciożerców. Pierwszy raz miał ujrzeć oblicze Lorda Voldemorta – najpotężniejszego czarnoksiężnika wszechczasów. Można by pomyśleć iż zjadał go stres. Nic bardziej mylnego. Spotkanie Czarnego Pana może i było dla niego nowością, jednak nie widział sensu w denerwowania się tym. Może i strach zżerał go od środka, bo powiedzmy sobie szczerze, jak tu się nie bać typa, który bez żadnych skrupułów może zabić za krzywe spojrzenie, jednak nastolatek skutecznie ukrywał swoje emocje pod maską obojętności.

Przy ogromnym sosnowym stole siedzieli już śmierciożercy. Draco miał w końcu dołączyć do nich. Zajął miejsce obok ojca – Lucjusza. Delikatnie zmierzył go swoim obojętnym wzrokiem, po czym wlepił swe spojrzenie w pierścień znajdujący się na jego palcu. Delikatnie poruszając dłonią widział jak maleńkie szmaragdy mienią się pod wpływem niewielkiej ilości światła, padającej na stół z ogromnego, kryształowego żyrandola.

Mijały sekundy, minuty, a śmiechy śmierciożerców nie cichły dopóki w drzwiach nie stanął Voldemort. Miał na sobie czarną pelerynę ciągnącą się za jego obliczem. Jego śmiercionośny wzrok przyprawił blondyna o dreszcze. Wpatrywał się w czarnoksiężnika obojętnym wzrokiem, jednak w środku trząsł się jak galareta. Czarny Pan szedł majestatycznym i dostojnym krokiem, nie zwracając uwagi na swych poddanych. Nie widział jak ci podlizywali mu się kłaniając czy opuszczając wzrok w geście przeprosin.

- Witajcie moi drodzy! – Po pomieszczeniu rozległ się chłodny ton głosu czarnoksiężnika, Draco poczuł dreszcze na całym ciele. Uświadomił sobie iż momenty, w których Czarny Pan będzie w pobliżu nie będą należeć do jego ulubionych. – Widzę nową osobę. – Jego wzrok powędrował wprost na pewnego nastoletniego blondyna. – Draconie, widzę iż w końcu zaszczyciłeś nas swoją obecnością.

Chłopak siedział udając, że nie słyszał słów Voldemorta. Nie miał pojęcia co miałby teraz zrobić. Odezwać się? Co ma powiedzieć? Nikt nie uprzedził go iż będzie tyle szumu wokół jego osoby.

- A więc! Dziś przydzielę nowe zadania poszczególnym z was. Zacznijmy od Dracona. – Blondyn słysząc ponownie swoje imię zamarł, nie był w stanie wzroku podnieść, a co dopiero powiedzieć cokolwiek. – Jesteś jedynym ze zgromadzonych, który będzie uczęszczał do Hogwartu... Dlatego mam dla ciebie najważniejsze zadanie. – Jego głos był poważny i stanowczy, zimny wzrok przeszywał nastolatka wypalając mu dziurę w plecach. – Musisz zabić Albusa Dumbledore'a.

Drugie dno | Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz