Już od rana promienie słoneczne przebijały się przez moje okno dając mi tym samym znak, że już rano. Poszłam spać jakoś o trzeciej nad ranem, nie mogłam usnąć chyba przez te wszystkie emocje, które od nie dawna mi towarzyszą. Sięgnęłam po swojego iphona, żeby sprawdzić która godzina. Cicho zajęczałam, gdy okazało się że dopiero ósma rano.
Zerwałam się do siadu, kiedy mój przystojny brat zapukał w drewnianą płytę, czasami mam go dość, nie ma dnia żeby nie wstał tak wcześnie, może tylko wtedy jak zabaluje na kolejny dzień ciężko go wyciągnąć z łóżka, a ja jako ta wścibska siostra zawsze go budzę jak najwcześniej. Jego brązowe włosy zawsze były ładnie ułożone, jego piękne piwne tęczówki zawsze tętniły życiem, a jego wzrost przypominał żyrafę miał prawie metr dziewięćdziesiąt, zawsze się ze mnie śmiał że wyglądam przy nim jak karzeł, nie moja wina że mam tylko metr siedemdziesiąt dwa. Mówi się, że jest łamaczem serc, przez jego urodę kręci się przy nim bardzo dużo dziewczyn, ale on chyba szuka tej jedynej, bo każdej łamie serce.
- Wstawaj leniu, dzisiaj pierwszy dzień wiosny - powiedział wesoło - masz zejść na śniadanie - tak jak zawsze w weekendy zazwyczaj jemy posiłki razem
- Powiedz mamie, że zaraz zejdę - odpowiedziałam jeszcze zachrypniętym głosem. Kiwnął na znak że rozumie i wyszedł z pomieszczenia
Szybko zerwałam się z wygodnego materaca, nie zaścielając tego ogromnego łóżka do którego jeszcze bym wróciła, chociaż na te pięć minut. Poszłam do łazienki którą miałam w swoim pokoju, cieszyłam się z niej bo w końcu nie będę czekała aż mój łaskawy brat się wykąpie. Umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż i podeszłam do walizek których jeszcze nie rozpakowałam, ale wiedziałam że muszę to zrobić jeszcze w ten weekend. Ubrałam na swoje długie i zgrabne nogi jasne dżinsy i przylegający top, który odkrywał moje ramiona. Już miałam wychodzić, gdy poczułam jak w mojej tylnej kieszeni dżinsów zawibrował mój iphone
od: Lily
- jak pierwsza noc?
do: Lily
- nie mogłam usnąć, ale nie było źle. Później zadzwonię
od: Lily
- Okej
Zeszłam na dół po białych schodach, od razu poczułam zapach jajecznicy. Nie byłam jakoś mocno głodna, ale moja rodzicielka nie pozwoliłaby mi odejść od stołu jakbym nie zjadła. Martwiła się o mnie, miałam kiedyś problemy z odżywianiem. Minęło od tego czasu sześć lat, a ona nadal się martwiła, nie było miesiąca, gdzie bym nie leżała w szpitalu pod kroplówką. Było to okropne uczucie, przy moim wzroście metr sześćdziesiąt ważyłam czterdzieści kilogramów. Każdego dnia czułam się coraz słabsza, nie wiedziałam co ze mną będzie. Ale wyszłam z tego, lepiej się odżywiam, zaczęłam ćwiczyć żeby przybrać na wadzę i teraz czuje się o wiele lepiej. Jestem bardzo wdzięczna, za to że moi przyjaciele mnie wspierali i byli przy mnie, pamiętam jak siłą musieli odciągać rudowłosą od mojego szpitalnego łóżka, ponieważ godziny odwiedzin się skończyły.
- W końcu zeszłaś - powiedział mężczyzna - zrobiłem twoją ulubioną jajecznice, jak się spało - zapytał, a ja przeniosłam swoje tęczówki ze szklanego stołu na jego pogodne brązowe
- Dobrze - skłamałam bo ta noc była ciężka, nie wyspałam się. Ale jak można się wyspać, gdy śpi się tylko pięć godzin
- Madi, wyjdziesz z Brunem zaraz na spacer - zapytała, a raczej oznajmiła to moja rodzicielka
- Jasne - powiedziałam znudzonym głosem. Dobrze, że przed śniadaniem nałożyłam makijaż. Nie to, że wstydzę się wyjść bez makijażu, ale gdy mam coś na twarzy od razu mam więcej pewności siebie