***
Poczułam się wolna, kiedy odebrałam świadectwo. Może nie z paskiem, bo nie jestem wybitna, ale ze średnią nie jest najgorzej. Chciałabym wykorzystać te dwa miesiące naprawdę jak najlepiej. Przecież to wakacje. Dwa miesiące wolnego od szkoły. Siedzenie nad jeziorem, aż do wchodu słońca z przyjaciółmi. Wracanie późno do domu, bo na dworze i tak jeszcze jest jasno. Coś cudownego. Najlepszy jest odpoczynek od szkoły, i brak stresu że nie jest się przygotowanym na kartkówkę, albo brakiem zadania. W wakacje możesz robić co tylko ci się podoba. Możesz nawet wyjechać na koniec świata, odciąć się od wszystkich i od wszystkiego. A potem wrócić po tych dwóch miesiącach i jak gdyby nigdy nic zacząć żyć jak zawsze.
Fakt w wakacje można robić tylko co się chce, ale w wakacje są od nicnierobienia. Są ludzie, którzy zrzędzą, kiedy widzą, że ktoś nie ma nic do roboty. Są też inni, których jeszcze trudniej zrozumieć, którzy zrzędzą, kiedy sami nie mają nic do roboty. Dajcie im cudowne godziny, cudowne dni kompletnie puste, a będą jęczeć wobec takiej pustki. Ofiarujcie im dar samotności – który jest również darem wolności – a odrzucą go, będą starali się go zniszczyć za pomocą jakiejś okropnej gry w karty, albo odbijając małą piłeczkę... Nie mogę powstrzymać dreszczu, kiedy widzę, jak psują swoje z trudem nabyte wakacje robiąc coś. Co do mnie, to nigdy nie będę miała dość nicnierobienia.
- Zapraszam was na otwarcie basenu u mnie. - Amy, Noah i Ben skrzyżowali ze mną spojrzenie z cwanym uśmieszkiem, a Chris przyciągnął mnie do siebie. Oh nienawidzę tych motylków w brzuchu, bo zdecydowanie za często je mam
- Szykuj się na podtapianie. - rzucił w moją stronę chłopak w loczkach, na co przewróciłam oczami, a Amy szturchnęła go ramieniem, udając zazdrosną
- Jasne, jasne. - zaśmiałam się
- Mamy coś przynieść? - wtrącił się Ben. Chłopak zawsze myślał za innych i był z naszej paczki najrozsądniejszy.
- Nie. Mama już mnie uprzedziła że wszystko przygotuje sama. Takie uroki perfekcjonistki. - Amy zaśmiała się uroczo i mi przytaknęła. Zdążyłyśmy się przyzwyczaić, że oby dwie nasze mamy miały ze sobą więcej wspólnego niż my - Będzie jeszcze Lukas z Lizzy.
Ustaliłam, aby poszli do domu i się przygotowali na basen, który znajdował się na moim podwórku, ponieważ razem z tatą i Luką napuszczaliśmy do niego wody w ostatnim tygodniu szkoły. Była dopiero dwunasta, ubrani byliśmy w eleganckie stroje, byliśmy świeżo po apelu i odebraniu świadectw. Każdy z nas cieszył się, kiedy blondynka wyszła na środek odebrać świadectwo z czerwonym paskiem. Ben i Chris mieli apel o dziesiątej w innej szkole, więc na spokojnie przyjechali pod naszą szkołę, aby nas zobaczyć świeżo po zakończeniu roku szkolnego.
Umówiliśmy się, że chłopaki przyjadą o piętnastej. A my razem z Amy odwiedzimy jeszcze jej dom, aby wzięła parę swoich rzeczy na przebranie. Wsiadłyśmy do mojego czarnego BMW, które dostałam od rodziców za zdanie za pierwszym razem testów i prawo jazdy. Lukas, do tej pory dziwi się jakim cudem mam prawko. Kiedy mnie uczył nie było tak kolorowo, parę razy prawie wjechałam w żywopłot. Ale to mały szczegół, ważne jest to że w końcu wzięłam się za siebie i zdałam to cholerne prawko, które tak długo odkładałam. Nawet razem z Amy zaczęłyśmy chodzić na siłownie w naszym mieście i z tą właśnie siłownią mam bardzo miłe wspomnienia, ponieważ to tam poznałam Chrisa.
Pierwsze dni treningów były okropne. Myślałyśmy, że zaraz umrzemy bo nie miałyśmy kondycji. Chciałyśmy zrezygnować już po tygodniu, lecz odmówiłam kiedy do pomieszczenia wszedł wysoki blondyn z roztrzepanymi włosami. Jego włosy nie były w odcieniu jasnego blondu, wpadały w odcień jasnego brązu, co znaczyło że był ciemnym blondynem. Nie był zbytnio umięśniony, ale widać że miał do czynienia z ćwiczeniami. Złapaliśmy kontakt wzrokowy i od razu rzuciły mi się w oczy jego zielone tęczówki, i parę żył, które dawały mu uroku. Oraz te jego wąskie usta, nad którymi znajdował się jeden pieprzyk. Nie zagadałam pierwsza, ponieważ nigdy tego nie robię. Nie umiem zagadać pierwsza do chłopaka, mimo że jestem śmiała. To w przypadku kiedy chodzi o zagadanie do płci przeciwnej, nie ma opcji że to zrobię. Amy zapytała się na recepcji o niego, kiedy przychodzi na treningi. A my razem z dziewczyną, przychodziłyśmy w ten sam dzień i tą samą godzinę. Blondynka mówiła, że to głupi pomysł i żebym tam do niego podeszła, lecz ja miałam opory. W końcu to ciemny blondyn podszedł i tak jakoś wyszło, że następnego dnia siedzieliśmy w kawiarni koło mojej ulicy.