Ludzie są jak trujące papierosy. Emocje potrafią ich rozpalić, a nadzieje i obietnice podtrzymują żar. A potem są wypaleni. Zdeptani i porzuceni. Świat to nic innego jak gigantyczna przepełniona popielniczka.
Siedziałam na swoim parapecie, w ciemnym pokoju, w moich długich palcach na których widniały srebrne pierścionki odpalony był tlący się papieros. Nie mam pojęcia, który to już. Nie chciało mi się płakać, czułam żal do samej siebie. Nie powinnam tam iść. Przecież to co zobaczyłam nie powinno w żaden sposób we mnie trafić, jak sztylet przecinający kawałek mojej delikatnej skóry. Nie powinnam mieć też żalu do niego, mógł całować się z kim chciał. Nasza chwila, która miała miejsce poprzedniego dnia, przy znaku informującym o wyjeździe z Boulder City w deszczowy dzień, nic nie znaczyła. To była chwilowa słabość, i tą słabość przerwałam ja. To ja wcisnęłam swoje wargi, pochłaniając jego. Ale to była cudowna chwila, z nie wiadomych przyczyn chłopak oddał pocałunek. I tak staliśmy w deszczu, a nasze języki toczyły walę o dominacje.
Wiedziałam tylko, że niska czarnowłosa była jego byłą dziewczyną, nawet nie wiem jak ma na imię. Szkoda mi jej. Nie rozmawiałam z nią nigdy, lecz mogłam tylko spojrzeć jej parę razy w szare tęczówki, żeby dostrzec jak bardzo jest w niego zapatrzona, w chłopaka za którego mogła by zabić. Nie wiem też co się pomiędzy nimi stało, że chłopak ją tak bardzo rani. Ale nie miałam żadnego powodu, aby dowiedzieć się o co poszło. Nie chciałam wtrącać się w jego prywatne sprawy, chociaż nie ukrywam, ale trochę mnie to ciekawiło.
Nie mogłam dłużej siedzieć w tym pomieszczeniu, który pogrążony był w mroku. Musiałam wyjść, aby pooddychać świeżym powietrzem, i oczyścić trochę umysł. Mogłam otworzyć okno, ale wolałam się przejść. Dochodziła właśnie dwudziesta pierwsza, rodzice poszli na kolacje do państwa Walkerów, i znając ich przyjdą dopiero około czwartej nad ranem. Nie szli do pracy w sobotę, więc mogli sobie pozwolić. Plusem jest to, że będę mogła pospać sobie do dwunastej, bo znając ich nie będzie im się chciało wstawać tak wcześnie, jak przyjdą nad ranem, wstawieni w cztery dupy. Luka jeszcze chyba nie było, ponieważ nie słyszałam żadnych odgłosów z jego pokoju, nawet nie było jego czarnych nike w korytarzu. Czyżby jeszcze nie wrócił z randki?
Zastanawiało mnie kim była ta wybranka, która skradła serce mojemu bratu. Brunet nie dopuszczał do siebie praktycznie żadnego dziewczyny od dobrych dwóch lat. Pamiętam jaki był załamany, kiedy zerwał ze swoją taką pierwszą poważną miłością. Ich roczny związek był piękny, zazdrościłam im go. Wciągnął się w wir ćwiczeń, żeby odreagować. Siłą trzeba było go odciągać od worka treningowego, który wisiał w starym domu na poddaszu. Od tamtej pory, zamknął się w sobie i dla każdej dziewczyny, która się do niego zbliżyła zbyt blisko, stawał się oschły i obojętny. Ta dziewczyna musi być wyjątkowa, jeśli sprawiła że chłopak ją do siebie dopuścił. Jeśli on będzie szczęśliwy, to ja będę cieszyła się jego szczęściem na które zasługuje. Bo mój brat jest dobrą osobą i zasługuje na wszystko.
Zeszłam na dół, zapalając przy tym tylko światło, które oświetlało białe schody. Pokierowałam się do korytarza, gasząc przy tym światło na dole schodów. Ubrałam swoje air force i zarzuciłam na ramiona puchową kurtkę, bo o dwudziestej pierwszej, już nie było tak ciepło. Zakluczowałam ciężką drewnianą płytę i zaczęłam stawiać kroki ku parku. Nie widziałam, ani jednej żywej duszy. Tylko ja i mrok. Założyłam białe słuchawki i włączyłam playliste ze Spotify z piosenkami Lany i kroczyłam przed siebie, aż do jednej z ławek. Wiatr delikatnie rozwiewał moje włosy, a ja wreszcie nabrałam świeżego powietrza.
Żałowałam tylko, że nie wzięłam ze sobą paczki miętowych papierosów. Czy to znaczy, że się uzależniłam? Nie powinnam, ale bardzo chciałam zaciągnąć się chociaż raz. W oddali zauważyłam dwie sylwetki, nie miałam pojęcia kto może tam siedzieć, ale chyba siedziała tam jakaś para i byli chyba ode mnie starsi, ale w tym mroku nie było dobrze widać. Postanowiłam, że podejdę i poproszę o jednego papierosa, bo czemu nie. Stawiałam kroki na ścieżce, która była oświetlona lampami w ciepłym odcieniu.