5532 słów
- Hej Madi - powiedziała blondynka, kiedy do mnie podeszła - o boże ale masz ładną bluzkę
- Hej. Dziękuje - odpowiedziałam i zamknęłam swoją jasno niebieską szafkę, której klucze odebrałam w czwartek w tamtym tygodniu - idziemy na polski?
Dziewczyna nic już nie powiedziała tylko skinęła i ruszyłyśmy pod salę gdzie za pięć minut miałyśmy polski. Czułam ogromne zmęczenie, to już kolejna noc gdzie nie mogłam zasnąć. Po głowię ciągle chodził mi ten brunet, tamto zdarzenie, dlaczego chciał mnie pocałować? Przecież jestem tylko zwykłą dziewczyną z nudnym życiem, za to on nie koniecznie takie ma. Jest przecież tym popularnym z dużym ego piłkarzykiem, to jest wręcz pewne że nie ma nudnego życia, mimo że nie z własnego wyboru podjął się tego sportu.
Co chwilę spoglądałam na zegar który wisiał nad tablicą multimedialną, od zawsze nienawidziłam polskiego i nigdy go nie polubię, pisanie jakiś rozprawek, opowiadań, lektury, to nie moja bajka, ja wolę włączyć sobie serial, bądź film który jest na pewno ciekawszy niż jakaś lektura typu ''Zemsta''. Speszyłam się gdy pani Moore zwróciła się do mojej osoby.
- Panno Madison - powiedziała, a ja poczułam dziwny skurcz w żołądku. Miałam z nią zaledwie cztery lekcje w tamtym tygodniu, ale cichy głosik w mojej głowie podpowiadał mi że się nie polubiłyśmy, zastanawiam się czy ona kogokolwiek lubiła, no może Stacy która siedziała zawsze w pierwszej ławce przy samym biurku starszej kobiety - kim dla Antygony był Polinejkes?
- Mogłaby pani powtórzyć? - nie słuchałam jej, chciałam żeby ta lekcja już jak najszybciej się skończyła. Kobieta założyła na swoje szerokie biodra obie dłonie i lekko pokiwała głową
- Nie powtórzę - wiedziałam - trzeba było słuchać, a nie patrzeć się co chwilę za zegar. Czy moja lekcja cię nudzi? Jak tak to proszę bardzo, możesz opuścić salę.
Suka. Nie dała mi wypowiedzieć żadnego słowa, tylko wciągnęła się w rozmowę z Stacy, która odpowiedziała na moje pytanie zaraz jak pani Moore skończyła dawać mi wykład o tym jak bardzo nudzi mnie jej lekcja.
Ścisnęłam swoje długie palce na swoich zgrabnych udach, które były przykryte jasnymi jeansami z wysokim stanem, i wlepiłam swoje tęczówki w czarny zegar na ścianie. Nie myślałam o niczym w tamtym momencie, jakbym została wypruta z wszelkich myśli. Wszyscy dobrze wiemy że świat idealny znajduję się tylko w naszej wyobraźni, to co dzieje się wokół nas musimy zadbać sami. Z mojego chwilowego odcięcia się od rzeczywistości wyrwał mnie cichy szept Amy.
- Wszystko dobrze? - zapytała ze zmartwieniem. Trochę się nie dziwie bo nic nie zapisałam nawet tylko się gapiłam na zegar przed sobą, jakby był moją deską ratunku. Może i był, bo przecież to on informował kiedy zakończy się ta nieszczęsna lekcja.
- Tak - skrzyżowałam z nią spojrzenie i odpowiedziałam jej szeptem - wszystko dobrze
Skłamałam, bo prawda była taka że nie było dobrze. Już pomijając wczorajsze zdarzenie z Nickiem, straciłam moją kochaną przyjaciółkę która była dla mnie jak siostra, dziwnie się czułam z tym jak nie dostałam od niej rano żadnej wiadomości z życzeniem mi powodzenia w szkole i milionem emotek. Nie chciałam o tym myśleć, bo bym się złamała jeszcze bardziej, nie chciałam wprowadzać mojego stanu depresyjnego którym pewnie zaraziłabym mamę, zawsze była przy mnie w tych gorszych momentach, gdzie popadałam w tak zwaną mini depresje, była smutna razem ze mną, nie chciałam żeby była smutna to moje problemy i nie chcę obarczać też nimi jej, już i tak wystarczająco dużo ma na głowie.
Mogłam wielbić Boga, w końcu skończyła się ta lekcja na której i tak nic nie słuchałam, i będę musiała nadrabiać w domu. Nie często mi się zdarza że nie słucham na lekcjach, ale na tej zrobiłam mały wyjątek. Już to widzę jak będę siedziała, na drewnianym krześle, przy białym biurku z otwartą książką i z dwoma szklankami kawy, coś czuję że zarwę kolejną nockę. Zastanawiam się kiedy będę mogła się porządnie wyspać, bo jakoś na razie się na to nie zabiera.