21. No co?

132 7 0
                                    

   Kilka dobrych godzin spędziłam na badaniach. Zaczynając od rentgena, pobierania krwi, zakładania opatrunków i tym podobnych. Cały czas byłam wożona od jednej sali do drugiej i w każdej robili mi coś innego. Aż wreszcie przewieźli mnie do sali, w której miałam poczekać na ogłoszenie wyników. 

Jungkook cały ten czas był przy mnie i wypytywał o wszystko lekarzy i pielęgniarki, zamiast poczekać aż sami nam powiedzą. Był względem mnie strasznie opiekuńczy i troskliwy. Byłam mu bardzo wdzięczna i wzruszona jego postawą. 

-Pani Park Joorin?- poprawiłam się na łóżku słysząc swoje nazwisko z ust lekarza, który dopiero co wszedł do sali.

-Zgadza się.

-Mam pani wyniki. Nie jest aż tak źle jak się tego spodziewałem. W porównaniu z tym jak pani wyglądała to wyniki są nawet dobre. 

-Świetnie. Kiedy mogę stąd wyjść?- usiadłam prosto, ale uścisk Jungkooka na mojej dłoni wzmocnił się i zmusił mnie do zatrzymania się.

-Niezbyt prędko. Ma pani złamany obojczyk i będę musiał go nastawić, ale nie potrzebne będzie operacja. Do tego ma pani liczne zadrapania i siniaki, ale żadnych urazów wewnętrznych. Takiego organizmu to tylko pozazdrościć.

-Dziękuję, to po co będziecie mnie tu jeszcze trzymać?

-Ten wypadek nie spowodował dużych urazów, ale pani wyniki badań moczu nie są do końca prawidłowe. Pytałem pani narzeczonego, ale on twierdzi, że nie ma pani żadnych problemów ze zdrowiem w tym kierunku. Dlatego zleciłem dodatkowe badania. 

Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Nie przypominam sobie bym miała chłopaka, a co dopiero narzeczonego. Spojrzałam wymownie na Jungkooka szukając wyjaśnień, a w odpowiedzi otrzymałam tylko nieme ,,No co?"

Wywróciłam jedynie oczami i opadłam na poduszkę za sobą zamykając oczy.

-Niepotrzebnie- machnęłam ręką na słowa lekarza. 

-Słucham?

-Mam niewydolność nerek. Nie ma pan czego szukać. To normalne w mojej rodzinie.

-Naprawdę?- słyszałam jak przekłada kartki w swojej teczce -To dlaczego nie jest to nigdzie udokumentowane? Leczyła się pani za granicą?

-Niekoniecznie, ale nie ma pan czego szukać, bo i tak niczego pan nie znajdzie. Badania były robione prywatnie i nie zostały wprowadzone do ogólnego systemu.

-Rozumiem. W takim razie nastawię jedynie pani obojczyk i będziemy mogli się pożegnać. 

-Super. Dziękuję- kiwnęłam mu głową na pożegnanie i ułożyłam się wygodnie na poduszce.

Od razu po wyjściu lekarza z sali prychnęłam śmiechem i spojrzałam z ukosa na Jungkooka.

-Od kiedy jesteśmy narzeczeństwem?- wydostałam rękę z jego uścisku i wskazałam na niego palcem. 

-Nie czepiaj się- obruszył się i poprawił na niewygodnym szpitalnym krzesełku -Jakbym tego nie powiedział to nie dostał bym żadnych informacji o wynikach.

-I tak powinno być! Nie musiałeś ich znać- prychnęłam i usiadłam od razu krzywiąc się przez ból spowodowany nagłym ruchem. 

-Już nie przesadzaj- odwrócił wzrok -A właściwie to dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz problemy z nerkami?

-Po co?- wzruszyłam ramionami -Nie jest to aż na tyle istotne byś musiał o tym wiedzieć. Wiesz już i tak znacznie więcej niż powinieneś, a to jest tylko szczegół.

-To nie jest szczegół- skarcił mnie -Może ci to bardzo zaszkodzić. Wiesz jakie nerki są ważne? Oczyszczają organizm...

-Tak, tak wiem- zatrzymałam jego słowotok ruchem ręki -Nie musisz mi teraz robić o tym wykładów. Jestem zmęczona, chcę odpocząć- położyłam się na plecach i chociaż na chwilę zamknęłam zmęczone oczy. 

~~~

Jeszcze tego samego wieczora wypisałam się na własne żądanie. Miałam już dosyć niewygodnego łóżka, ludzi wokoło i zamartwiania się Jungkooka jak na jeden dzień. Część tego czasu przespałam lub spędziłam przeglądając media społecznościowe, gdy wreszcie udało mi się naładować telefon na ładowarce pożyczonej od jednej z pielęgniarek. Rozładował się już przedwczoraj, a gdy wreszcie udało mi się go uruchomić zostałam zasypana licznymi powiadomieniami o nieodebranych telefonach lub nieprzeczytanych wiadomościach w większości pochodzących od Jeona. 

Wyszłam ze szpitala o własnych siłach wbrew uporczywym ofertą pomocy Jungkooka. Zbyłam go ruchem ręki, a gdy próbował mnie wziąć na ręce bym nie musiała się przemęczać prawie się na niego wydarłam, że nie jestem dzieckiem i nic mi się tak wielkiego nie stało bym nie mogła samodzielnie przejść kilku metrów. 

Wydostałam się z jego szczelnego uścisku i zadowolona z siebie zajęłam fotel pasażera od razu zapinając pas bezpieczeństwa. Nie czekając aż właściciel samochodu zajmie swoje miejsce włączyłam radio od razu szukając ulubionej stacji i nieco pogłaśniając, ale nie na długo, bo została ona powrotnie uciszona do poprzedniego poziomu. 

-Joo co ci się dzieje? Czemu nie chciałaś zostać na noc na obserwacji?- zapytał zdejmując moją dłoń z regulatora głośności. 

-Nie wiem o co ci chodzi. Zachowuję ci normalnie- popatrzyłam na niego niezrozumiale i odwróciłam wzrok na szybę.

-Nie będę wypytywał. Najpierw odwiozę cię do domu i wtedy mi powiesz- odpalił silnik i wyjechał ze szpitalnego parkingu. 

-Zatrzymamy się po drodze po coś do jedzenia?- nieśmiało zaproponowałam.

-Zgłodniałaś?- pokiwałam głową w potwierdzeniu -Zamówię coś na wynos, dobrze? Jest już późno i obydwoje jesteśmy zmęczeni. Lepiej odpocznijmy w domu.

Zgodziłam się i już po chwili czekałam w samochodzie, by później trzymać na kolanach jeszcze ciepłe pojemniki z jedzeniem. Przeglądnęłam je pobieżnie sprawdzając co zamówił i  uśmiechnęłam się sama do siebie widząc dokładnie to a co miałam ochotę. Podziękowałam mu uśmiechem i zaciągnęłam się pięknym zapachem. Od razu humor mi się nieco poprawił. Nie jadłam nic od wielu godzin, a żołądek już od dawna domagał się pożywienia. 

W kieszeni kurtki odszukałam kucze od swojego mieszkania i otworzyłam drzwi. Rozebraliśmy się z ciepłych ubrań, a ja moją kurtkę od razu zaniosłam do łazienki i włożyłam do kosza na pranie uprzednio wyjmując z niej kilka drobiazgów w tym paczkę papierosów i zapalniczkę.

-Dużo paliłaś?- zapytał otwierając pudełko i sprawdzając jego zawartość.

-Nie było cię obok, więc nie musiałam się ograniczać- wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni przygotować jedzenie. 

-Ja się tym zajmę- odebrał mi reklamówkę z rąk -Ty się idź wykąpać. Dalej pachniesz błotem i szpitalem.

Zgodziłam się z jego słowami i udałam się do sypialni po czyste ubrania, a następnie do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Zmyłam z siebie cały brud i dokładnie wyszorowałam włosy, które zawinęłam wilgotne w ręcznik. Założyłam świeże i pachnące jeszcze proszkiem do prania ubrania i od razu poczułam się lepiej. Jakby część bólu i ciężaru ze mnie spadła. Zawiązałam sznureczki z spodiach dresowych, które zwykle opadały mi aż na same biodra i schowałam do nich z przodu za dużą koszulkę. 

-Padam z głodu- wyjęczałam cierpiętniczo wychodząc z ciepłej łazienki. Po mojej skórze przebiegły ciarki spowodowane różnicą temperatur i zatrzęsłam się lekko, ale już po chwili przyzwyczaiłam się do niższej temperatury i zajęłam miejsce na przeciwko Jungkooka od razu łapiąc w dłoń pałeczki. 

-Smacznego- mimowolnie się uśmiechnęłam na jego słowa. 

-Dobrze, że już wróciłeś. Zaczynałam powoli tęsknić- przyznałam i zajęłam się jedzeniem, nie zauważając szoku na jego twarzy, który później zmienił się w szeroki uśmiech. 

I don't need attention | jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz