Kilka dobrych godzin spędziłam na badaniach. Zaczynając od rentgena, pobierania krwi, zakładania opatrunków i tym podobnych. Cały czas byłam wożona od jednej sali do drugiej i w każdej robili mi coś innego. Aż wreszcie przewieźli mnie do sali, w której miałam poczekać na ogłoszenie wyników.
Jungkook cały ten czas był przy mnie i wypytywał o wszystko lekarzy i pielęgniarki, zamiast poczekać aż sami nam powiedzą. Był względem mnie strasznie opiekuńczy i troskliwy. Byłam mu bardzo wdzięczna i wzruszona jego postawą.
-Pani Park Joorin?- poprawiłam się na łóżku słysząc swoje nazwisko z ust lekarza, który dopiero co wszedł do sali.
-Zgadza się.
-Mam pani wyniki. Nie jest aż tak źle jak się tego spodziewałem. W porównaniu z tym jak pani wyglądała to wyniki są nawet dobre.
-Świetnie. Kiedy mogę stąd wyjść?- usiadłam prosto, ale uścisk Jungkooka na mojej dłoni wzmocnił się i zmusił mnie do zatrzymania się.
-Niezbyt prędko. Ma pani złamany obojczyk i będę musiał go nastawić, ale nie potrzebne będzie operacja. Do tego ma pani liczne zadrapania i siniaki, ale żadnych urazów wewnętrznych. Takiego organizmu to tylko pozazdrościć.
-Dziękuję, to po co będziecie mnie tu jeszcze trzymać?
-Ten wypadek nie spowodował dużych urazów, ale pani wyniki badań moczu nie są do końca prawidłowe. Pytałem pani narzeczonego, ale on twierdzi, że nie ma pani żadnych problemów ze zdrowiem w tym kierunku. Dlatego zleciłem dodatkowe badania.
Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Nie przypominam sobie bym miała chłopaka, a co dopiero narzeczonego. Spojrzałam wymownie na Jungkooka szukając wyjaśnień, a w odpowiedzi otrzymałam tylko nieme ,,No co?"
Wywróciłam jedynie oczami i opadłam na poduszkę za sobą zamykając oczy.
-Niepotrzebnie- machnęłam ręką na słowa lekarza.
-Słucham?
-Mam niewydolność nerek. Nie ma pan czego szukać. To normalne w mojej rodzinie.
-Naprawdę?- słyszałam jak przekłada kartki w swojej teczce -To dlaczego nie jest to nigdzie udokumentowane? Leczyła się pani za granicą?
-Niekoniecznie, ale nie ma pan czego szukać, bo i tak niczego pan nie znajdzie. Badania były robione prywatnie i nie zostały wprowadzone do ogólnego systemu.
-Rozumiem. W takim razie nastawię jedynie pani obojczyk i będziemy mogli się pożegnać.
-Super. Dziękuję- kiwnęłam mu głową na pożegnanie i ułożyłam się wygodnie na poduszce.
Od razu po wyjściu lekarza z sali prychnęłam śmiechem i spojrzałam z ukosa na Jungkooka.
-Od kiedy jesteśmy narzeczeństwem?- wydostałam rękę z jego uścisku i wskazałam na niego palcem.
-Nie czepiaj się- obruszył się i poprawił na niewygodnym szpitalnym krzesełku -Jakbym tego nie powiedział to nie dostał bym żadnych informacji o wynikach.
-I tak powinno być! Nie musiałeś ich znać- prychnęłam i usiadłam od razu krzywiąc się przez ból spowodowany nagłym ruchem.
-Już nie przesadzaj- odwrócił wzrok -A właściwie to dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz problemy z nerkami?
-Po co?- wzruszyłam ramionami -Nie jest to aż na tyle istotne byś musiał o tym wiedzieć. Wiesz już i tak znacznie więcej niż powinieneś, a to jest tylko szczegół.
-To nie jest szczegół- skarcił mnie -Może ci to bardzo zaszkodzić. Wiesz jakie nerki są ważne? Oczyszczają organizm...
-Tak, tak wiem- zatrzymałam jego słowotok ruchem ręki -Nie musisz mi teraz robić o tym wykładów. Jestem zmęczona, chcę odpocząć- położyłam się na plecach i chociaż na chwilę zamknęłam zmęczone oczy.
~~~
Jeszcze tego samego wieczora wypisałam się na własne żądanie. Miałam już dosyć niewygodnego łóżka, ludzi wokoło i zamartwiania się Jungkooka jak na jeden dzień. Część tego czasu przespałam lub spędziłam przeglądając media społecznościowe, gdy wreszcie udało mi się naładować telefon na ładowarce pożyczonej od jednej z pielęgniarek. Rozładował się już przedwczoraj, a gdy wreszcie udało mi się go uruchomić zostałam zasypana licznymi powiadomieniami o nieodebranych telefonach lub nieprzeczytanych wiadomościach w większości pochodzących od Jeona.
Wyszłam ze szpitala o własnych siłach wbrew uporczywym ofertą pomocy Jungkooka. Zbyłam go ruchem ręki, a gdy próbował mnie wziąć na ręce bym nie musiała się przemęczać prawie się na niego wydarłam, że nie jestem dzieckiem i nic mi się tak wielkiego nie stało bym nie mogła samodzielnie przejść kilku metrów.
Wydostałam się z jego szczelnego uścisku i zadowolona z siebie zajęłam fotel pasażera od razu zapinając pas bezpieczeństwa. Nie czekając aż właściciel samochodu zajmie swoje miejsce włączyłam radio od razu szukając ulubionej stacji i nieco pogłaśniając, ale nie na długo, bo została ona powrotnie uciszona do poprzedniego poziomu.
-Joo co ci się dzieje? Czemu nie chciałaś zostać na noc na obserwacji?- zapytał zdejmując moją dłoń z regulatora głośności.
-Nie wiem o co ci chodzi. Zachowuję ci normalnie- popatrzyłam na niego niezrozumiale i odwróciłam wzrok na szybę.
-Nie będę wypytywał. Najpierw odwiozę cię do domu i wtedy mi powiesz- odpalił silnik i wyjechał ze szpitalnego parkingu.
-Zatrzymamy się po drodze po coś do jedzenia?- nieśmiało zaproponowałam.
-Zgłodniałaś?- pokiwałam głową w potwierdzeniu -Zamówię coś na wynos, dobrze? Jest już późno i obydwoje jesteśmy zmęczeni. Lepiej odpocznijmy w domu.
Zgodziłam się i już po chwili czekałam w samochodzie, by później trzymać na kolanach jeszcze ciepłe pojemniki z jedzeniem. Przeglądnęłam je pobieżnie sprawdzając co zamówił i uśmiechnęłam się sama do siebie widząc dokładnie to a co miałam ochotę. Podziękowałam mu uśmiechem i zaciągnęłam się pięknym zapachem. Od razu humor mi się nieco poprawił. Nie jadłam nic od wielu godzin, a żołądek już od dawna domagał się pożywienia.
W kieszeni kurtki odszukałam kucze od swojego mieszkania i otworzyłam drzwi. Rozebraliśmy się z ciepłych ubrań, a ja moją kurtkę od razu zaniosłam do łazienki i włożyłam do kosza na pranie uprzednio wyjmując z niej kilka drobiazgów w tym paczkę papierosów i zapalniczkę.
-Dużo paliłaś?- zapytał otwierając pudełko i sprawdzając jego zawartość.
-Nie było cię obok, więc nie musiałam się ograniczać- wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni przygotować jedzenie.
-Ja się tym zajmę- odebrał mi reklamówkę z rąk -Ty się idź wykąpać. Dalej pachniesz błotem i szpitalem.
Zgodziłam się z jego słowami i udałam się do sypialni po czyste ubrania, a następnie do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Zmyłam z siebie cały brud i dokładnie wyszorowałam włosy, które zawinęłam wilgotne w ręcznik. Założyłam świeże i pachnące jeszcze proszkiem do prania ubrania i od razu poczułam się lepiej. Jakby część bólu i ciężaru ze mnie spadła. Zawiązałam sznureczki z spodiach dresowych, które zwykle opadały mi aż na same biodra i schowałam do nich z przodu za dużą koszulkę.
-Padam z głodu- wyjęczałam cierpiętniczo wychodząc z ciepłej łazienki. Po mojej skórze przebiegły ciarki spowodowane różnicą temperatur i zatrzęsłam się lekko, ale już po chwili przyzwyczaiłam się do niższej temperatury i zajęłam miejsce na przeciwko Jungkooka od razu łapiąc w dłoń pałeczki.
-Smacznego- mimowolnie się uśmiechnęłam na jego słowa.
-Dobrze, że już wróciłeś. Zaczynałam powoli tęsknić- przyznałam i zajęłam się jedzeniem, nie zauważając szoku na jego twarzy, który później zmienił się w szeroki uśmiech.
CZYTASZ
I don't need attention | jjk
FanfictionI don't need attention, I just want to survive Dziwne jest uczucie, kiedy od kilku lat wreszcie ktoś zaczyna się tobą interesować. Już nie robisz za 'pojebańca, którego nikt nie chce znać'. Może to dziwne, ale podobało mi się uczucie wyobcowania, k...