-Co do kurwy?
-Yoongi trochę kultury- upomniał go Jin, któremu zaczynały więdnąć uszy od słuchania przekleństw studenta.
-Jestem u siebie i mogę kląć ile zapragnę- zmierzył go morderczym spojrzeniem i jeszcze raz patrząc na młodszego Kima wstał z niego.
Taehyung przez chwilę przetwarzał co się wydarzyło i nieobecnym wzrokiem patrzył w jeden punkt, jakby w obcej galaktyce.
Pokręciłam głową na ich zachowanie. Yoongi nie odezwał się już ani słowem i w ciszy poszedł po butelkę wody do lodówki, z którą zniknął w swoim pokoju. Min nie powalał kulturą ani gościnnością, szczególnie jak był niewyspany lub na kacu, dlatego nikt szczególnie się nie przejął jego wyzwiskami, bo mimo iż był zirytowany lub zdenerwowany to nigdy nikogo nie wyrzucił z mieszkania na zbity pysk i w razie potrzeby.
-Zrobić komuś kawy?- odbiegłam od krzyków i wyzwisk Yoona na bardziej przyziemny temat, jakim była dzienna dostawa kofeiny do organizmu.
-Chętnie- Namjoon usiadł prosto na kanapie przecierając twarz i uśmiechnął się w podzięce. Pozostali jedynie pokiwali głowami, co odebrałam za potwierdzenie.
Całej piątce zaparzyłam kawy rozpuszczalnej i razem z cukierniczką i łyżeczkami postawiłam na stoliku w salonie, który już był posprzątany po wczoraj. Od razu doniosłam jeszcze tabletki przeciwbólowe i butelkę wody, jakby kogoś suszyło.
-Taehyung żyjesz?- jako pierwsza zainteresowałam się drugim najmłodszym studentem, którego myśli dalej błądziły w eterze, a moje słowa go drastycznie sprowadziły na ziemie.
-Co?- zdawał się jakby wyrwany z rzeczywistości -A tak, wszystko ok- machnął na mnie ręką i szybko przeglądając to co znajdowało się na stoliku, zabrał tabletkę i wypił wodę, nie zaprzątając sobie głowy jakimikolwiek rozmowami. Nawet słowem nie odezwał się do Jungkooka, który poszedł w moje ślady i usiadł na fotelu, na którego podłokietniku usiadłam później i ja.
Większość osób zdawała się jak z krzyża zdjęta, szczególnie Hoseok, na którego nie dość, że spadł Jin to jeszcze został kilkukrotnie uderzony przez Sooah. Dwójka najstarszych, czyli Namjoon i Seokjin, po kawie w miarę doszli do siebie. Hoseok i Sooah byli zmęczeni i zmarkotniali, ale przynajmniej normalnie rozmawiali, w przeciwieństwie do Taehyunga, który wszystkich ignorował i nie odzywał się ani słowem, jakby był na nas obrażony. Skoro nie chciał z nikim rozmawiać, a wszystkie próby zagadania zbywał lub mierzył rozmówcę zdegustowanym spojrzeniem, to postanowiliśmy już go nie wciągać w rozmowę i ignorować tak jak on nas.
Między pierwszą a drugą po południu Joon i Jin pożegnali się z nami, a w ich ślady poszedł również Hoseok z którym zabrała się Sooah, bo mieszkali niedaleko siebie. Zostaliśmy we trójkę, bo Yoongi i Jimin nie wyściubili nosa z pokoju.
-Późno już- odezwał się pierwszy raz Taehyung -Będę szedł. Jeon, odwieź mnie- jego ton głosu przerodził się wręcz rozkazujący, aż uniosłam jedną brew słysząc to jak się odezwał do młodszego.
-Nie będę prowadził na kacu- od razu się nie zgodził, co spotkało się z grymasem niezadowolenie Kima.
-To zamów mi taksówkę, nie będę przecież szedł na nogach- odparł jakby to była najpoczytniejsza rzecz na świecie.
Jungkook już wyjmował telefon z kieszeni by zamówić pojazd, ale zatrzymałam go. Nie podobało mi się zachowanie starszego studenta i mimo iż nie zależało mi na nim to nie chciałam pozwolić by zwracał się on tak do młodszego. Może byli przyjaciółmi i mieli więcej praw, ale szacunek należał się każdemu, nawet jeżeli było się zmęczonym.
CZYTASZ
I don't need attention | jjk
FanfictionI don't need attention, I just want to survive Dziwne jest uczucie, kiedy od kilku lat wreszcie ktoś zaczyna się tobą interesować. Już nie robisz za 'pojebańca, którego nikt nie chce znać'. Może to dziwne, ale podobało mi się uczucie wyobcowania, k...