Stała pod domem i nie potrafiła sie ruszyć.. Bała sie tam wejść. Rozejrzała się w około. Nic zupełnie nic sie tu nie zmieniło. Jedynie teraz stała cieżarówka z meblami. Westchnęła cicho i ruszyła do środka po schodkach.. Walizka troche utrudniała ale jest samodzielną kobietą i powalczyła z nia trochę. Ona niepewna… Co się dzieje. Wzięła głębszy wdech i zadzwoniła na dzwonek. Przed nią stałą ciocia. Uśmiechnęła się do niej i przytuliła ją.
-Cześć ciociu.
-Vivianne- Na twarzy ciociu pojawił się promienny uśmiech, przytuliła dziewczynę.- Dawno Cię tu nie było, ale się zmieniłaś.
- Chyba za długo zwlekałam z powrotem.- Uśmiechnęła się delikatnie. Ciocia wpuściła ją do środka.
-Nic się tutaj nie zmieniło, prawda?- Spojrzała na kobiete. Czuła się jak obca osoba wśród tylu wspomnień. Kiedy spojrzała kreski na framudze drzwi do salonu prawie sie popłakała. Obok swojego imienia zauważyła drugie. Samu.
-Samu?- Przesunęła palcami po zniszczonym już drewnie. Przez jej głowę przeleciało kilka chwil z dzieciństwa. Westchnęła cicho. Z zamyślenia wyrwał ją dotyk cioci, która położyła jej rękę na ramieniu.
-Chodź Kochanie.. Zjesz coś i zajmiemy się rozpakowaniem tego wszystkiego.- Kobieta promiennie się do niej uśmiechała. Skąd ona czerpała tyle energii…Uśmiechnęła się do niej i nic nie mówiąc blondwłosa ruszyła za nią do kuchni. Czasami jej się zdarzało, że zapominała jeść, a potem już jej się nie chciało..
Dni mijały, zostało jej tylko czekanie na bruneta, aż wreszcie będzie przy niej.
Dzwonek do drzwi zwiastował tylko jedno. Przyjechał. Zerwała sie jak głupia i otwarła drzwi wejściowe z nadzieją, że ujrzy w nich Ville. Niestety, to tylko poczta. Markotna odebrała to co miała i zatrzasnęła drzwi. Nawet nie zdążyła odejść od drzwi, kiedy po raz drugi rozległ sie dzwonek.
-Co znów..- Mruknęła i otworzyła drzwi. Przed nią stał w pełnej okazałości Ville. Rzuciła się mu w ramiona.
-Cześć Aniołku.- Uśmiechnął się szeroko widząc jej na początku zdziwioną minę.
- Myślałam, że już nigdy nie przyjedziesz.- Wtuliła się w niego i spojrzała mu w oczy.
-No widzisz i dzisiaj idziemy na koncert.- Powiedział z uśmiechem wprowadzajac ją do przedpokoju. Głupio było tak stać na zewnątrz.
-Jaki koncert?
- Nazywają się Sunrise Ave, grają dziś w Helsinkach i pomyślałem, że moglibyśmy się rozerwać.
Coś jej to mówiło, ale co. Uśmiechnęła się lekko.
-Jak już kupiłeś bilety to pójdziemy. Czemu by nie.- Przytuliła go jeszcze raz i nareszcie udało jej się go pocałować. -Za dużo gadasz…Ja tu tesknie.- Wymruczała w krótkiej przerwie. Po chwili wypuściła go z ramion i pozwoliła mu się rozpakować i coś zjeść. Szybko im minęły godziny dzielące do rozpoczęcia koncertu. Vivianne gotowa wyszła z łazienki. Była ubrana w czarną bluzkę z brokatowym napisem Follow You Heart, czarne rurki, bluza na wszelki oraz jakieś adidasy i kurtka. W Finlandii przyszłą jesień więc trzeba się pilnować.
Wyszła z domu razem z Ville i spacerkiem udali się pod klub gdzie Sunrise Ave miał grać. Po pokazaniu biletów, oddaniu kurtki i wejściu na sale i udanie sie na balkon nastało pół godziny oczekiwania. Viv stała idealnie naprzeciw najwyższego mikrofonu. W torebce miała swojego ukochanego Nikona. Nie trawiła tego oczekiwania, ale na szczęście szybko przeleciało w ramionach Ville.
Koncert się zaczął, średnio kojarzyła tych muzyków ale kiedy ujrzała wokaliste, musiała szczęke zbierać z ziemi.
-Samu?!- Musiała stonować głos, Ville spojrzał na nią lekko zdziwiony ale pozostawił to bez komentarza. Mętlik w głowie był ogromny. Jej Samu, stał naprzeciw niej i swoim, niskim i zmysłowym głosem śpiewał pierwszą zwrotkę. Starając się pozbierać do kupy wyjęła aparat i zaczęła pstrykać fotki lekko kołysząc biodrami w takt muzyki. Jej Samu, to aż nie możliwe. Kiedy nie robiła zdjęć nie potrafiła oderwać od niego wzroku.
-Co jest ze mną nie tak?- Wyszeptała do siebie mając nadzieje, że ukochany tego nie słyszał. Postanowiła odsunąć wszystko i po prostu się bawić.
Po skończony koncercie zaczęła ciągnąc chłopaka do wyjścia by jak najszybciej się stamtąd wydostać. Potrzebowała powietrza. W jej blond główce siedział Samu i nie chciał z niej wyjść…. Ville coś do niej mówił, ale go nawet nie słuchała. Niech to się skończy poki sie jeszcze nie zaczęło. ..
CZYTASZ
You Can Never Be Ready
RomanceHistoria o miłości, która pokonała długą rozłąkę i odległość. Znają się od dziecka, kiedy ona wyjeżdża słuch o niej zanika, a jemu pozostaje nadzieja i wspomnienia, że znów się zobaczą. Gdy to nastąpi ona nie jest sama. Czy jest w stanie zrezygnować...