16.Love Me Like You Do.

53 3 0
                                    

Osoby,które nie ukończyły 18 lat nie powinny tego czytać. Pozdrawiam.- Haberka


Kiedy Samu już dobrze się czuł musiała wrócić do pracy, a on do prób i grania co dawało im mniej czasu do spędzania ze sobą. Po mimo tego, starali się ze sobą być jak najwięcej i jak najczęściej. Vi troszkę zaniedbywała przez to obowiązki w domu. Samu od razu wpasował się w grafik, który obowiązywał go wcześniej. Spacery z Elvisem, siłownia, studio, a popołudnia i wieczory z Vivianne. Wszyscy się troszkę o niego martwili czy nie wziął na siebie za dużo, w końcu niewiele minęło od pobytu w szpitalu i napadu na niego.

Miedzy Vivianne a Eve poprawił się kontakt. Kobiety połączyło martwienie się o Samu by się nie zamęczył. Samu z jednej strony cieszyło bardzo, że jego mama znalazła wreszcie porozumienie z Vivianne, z drugiej wkurzała go ich nadopiekuńczość. W końcu był dorosłym mężczyzną, nie potrzebował nikogo do niańczenia.

Dzisiejszy wieczór mieli spędzić w jej domu, nie umiał się juz doczekać aż skończy pracę a on będzie mógł uciec ze studia. Nudno tam dziś było. Mikko zrzędził, reszta albo była nie wyspana albo znudzona co potęgowało wywody bruneta. Patrzenie na zegar nie poprawiało sytuacji blondyna, chyba nawet ją pogarszała. Wskazówki zegara ani trochę się nie poruszały co doprowadzało go do szału. Najgorzej ze nie wiedział nawet co robić więc sięgnął po Gibsona i zaczął się bawić by jakoś choć troszkę przyspieszyć czas. Ciężko mu było się pozbyć słodkiego uśmiechu Vi z głowy. Nareszcie była z nim i już nic nie miało ich rozdzielić.

Kiedy nadeszła godzina 16 schował gitarę do futerału i zgarną swoje graty.

- Do jutra! - Zawołał i uciekł do auta. Miał jeszcze zrobić zakupy na dzisiejszą kolację i pojechać po Vivianne, by nie musiała tłuc się autobusami.

W sklepie poszło mu szybko bez żadnych problemów, jedynie zauważył, że kasjerki słodko się do niego uśmiechały. Pozbierał zakupy i wrócił do auta. Torby wrzucił do bagażnika i pojechał pod salon kosmetyczny, w którym pracowała Vivianne. Zerknął na zegarek, dochodziła już piąta więc zaparkował i czekał aż dziewczyna przyjdzie.

Widok samochodu Samu ją zaskoczył, niespodziewała się tego, że przyjedzie po nią. Wsiadła do auta i od razu pocałowała go czule na przywitanie. Odwzajemnił pocałunek od razu pozbywając się zdziwienia.

- Heei..-Zamruczał słodko i ostatni raz musnął jej usta. - Jedziemy do domu?

-Hej..- Uśmiechnęła się słodko.- Tak, do mnie czy do Ciebie?

- Do Ciebie, tak jak się umawialiśmy.- Zapięła pas i mogli ruszać. Calkiem szybko zajechali pod jej dom, w czasie jazdy opowiedziała mu jak było w pracy, a on jak w studiu. Do domu weszła pierwsza Vi, bo Samu jeszcze brał zakupy i kazał dziewczynie iść pierwszej. Wniósł torby do kuchni.

- Vi gdzie jesteś? - Zawołał rozglądając się po kuchni i salonie.

- Tutaj!!- Krzyknęła z sypialni. Bardzo potrzebowała prysznica ale chyba bardziej od tego była głodna. Zbiegła na dół po schodach i weszła do kuchni. - Coś się stało? - Spytała podchodząc do niego. Zauważyła torby z zakupami, pocałowała go czule i zaczęła myszkować po torbach.

- Hej, piękna, już robie jedzenie. Możesz mi pomóc jak chcesz. -Powiedział z uśmiechem i podszedł do niej, zaczął wypakowywać z toreb produkty potrzebne mu do zrobienia kolacji.

- Mmmm..Czekoladowe.- Zamruczała kiedy zauważyła swój ulubiony smak lodów. Schowała je do zamrażarki by się nie rozpuściły bardziej. Samu zabrał się za szykowanie, miał zamiar zrobić łososia i sałatkę. Dziewczynie powierzył robienie sałatki a sam zajął się rybą. Dzięki temu pójdzie im sprawniej i szybciej zjedzą. Podczas szykowania sosu dziewczynie troszkę spadło na bluzkę, nie przejmując sie tym dokończyła sałatkę.

You Can Never Be ReadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz