Rano obudził ich jej budzik. Nie chciało mu się wstać, wtulił się w Vivianne nie chcąc jej wypuszczać ze swoich ramion.
- Samu… Prace mamy dzisiaj.. Puść mnie..- Ciężko było jej się wyplątać z jego uścisku. – Haber..Puszczaj..
-Vivi, 5 minutek.. Prooosze…- Wymruczał wypuszczając ją i tuląc sie do poduszki. Zaśmiała się widząc jak mężczyzna wtula się w poduszkę.. Wstała z łóżka i wzięła swoje rzeczy. Cicho wyszła z pokoju, przemknęła do swojego i poszła się ogarnąć.
Chwilę przed wyjściem Riku zapukał do pokoju Samu.
- Haber? Żyjesz tam?
Blondyn jak zwykle zaspany szykował się na szybko. Włosy miał jakby go piorun trafił. Zarzucił na siebie kurtkę i spojrzał na przyjaciela.
- Nic nie mów…- Mruknął i powoli ruszył w stronę wyjścia. Riku starał się zachować pełną powagę ale nie potrafił. Wiedział, że przyjaciel nie potrafił wstawać o wczesnych godzinach ale nie spodziewał się, że będzie w takim stanie.
- Coś Ty w nocy wyrabiał?
- Nic..Spałem.
- Tak to sie teraz nazywa tak?- Zaśmiał się i klepnął w ramię przyjaciela.
- Co się tak nazywa?- Spytała Vivianne, która akurat przechodziła obok nich.
- Nic Viv.- Odpowiedział Samu i spojrzał na odpicowaną dziewczynę. Riku zauważył jak oczy Habera się zwiększają.
-Działasz na niego pobudzająco.. Ale muszę Cię zmartwić, będziesz miała co malować dziś.- Powiedział kąśliwe Riku do Vivianne za co Samu go lekko popchnął.
- Nie słuchaj go. Napije się kawy i będzie ok.- Uśmiechnął się do Vivianne. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, zaspany był taki przeuroczy.
- Nie przejmuj się, dodamy Ci troche kolorku.- Pogłaskała jego blady policzek.- I znów bedziesz słodkim, seksownym fińskim chłopcem.- Delikatnie ją przytulił, miał zamiar powoli ją poznawać na nowo, chociaż prawie nic sie nie zmieniła oprócz wyglądu oczywiście. Zauważył, że dziewczyna pokazuje, że on się jej podoba i chciał to wykorzystać. Wiedział, że fanki uważają go za mega przystojnego ale bez przesady. Chciał jedynie Vivianne się podobać.
” Mój Boże..Jaki on jest ciepły „- Pomyślała Vivianne nadal znajdujac się w jego ramionach. Spanie z nim było bardzo przyjemne. Słodki chłopiec z zimnej Finlandii, Ville taki nie był, nawet za nim wybitnie nie teskniła. Dobrze jej było w ciepłych i genialnie zbudowanych ramionach Samu, a nie kościstych Ville. Blondyn zauważył rozmarzona minę Viv. W aucie usiedli obok siebie. Mężczyzna zdjął kurtke i okrył nią blondynke w końcu nie mógł pozwolić by marzła. Oparła głowę na jego ramieniu.
- Gołąbeczki nie gruchajcie na tylnym siedzeniu.- Zawołał do nich Riku.
Vivianne zaśmiała się.
- Ja się tu tylko grzeje…- Uśmiechnęła się szeroko do Riku i specjalnie mocniej wtuliła się w bok Samu, a on szczęśliwy bo miał seksowną dziewczynę obok. Chciał ją mieć jak najcześciej, niestety to nie trwało długo. Właśnie podjechali pod ich miejsce pracy. Oddała mu kurtkę i poszła na chwile do toalety. Samu odprowadził ją wzrokiem i ruszyli do prowizorycznej garderoby by się przebrać w czarne rzeczy. Gdy byli ubrani Viv zaczęła przygotowywać ich twarze do kręcenia. Kiedy zbliżyła się do Samu uśmiechnął się do niej najlepiej jak potrafił nadal bawiąc się kostką do gitary.
- Co tam Vivianne?
- W porządku.- Uśmiechnęła się do niego i zajęła się pracą.
- Twój chłopak się odzywał?
- Tak i to zdecydowanie za często..
- Nie tęsknisz za nim.- Jego wzrok przeszywał ją. Ciężko było jej skupić na poprawianiu jego idealnej i tak buźki.
- Samu to nie czas na taką rozmowę..
- Czemu Vivianne?
- Bo nie chce rozmawiać o Ville właśnie teraz.- Spojrzała mu w oczy. – Zróbmy to co musimy a potem wracajmy do Helsinek.
Westchnął cicho i grzecznie siedział kiedy pudrowała mu nos.
Dzień na planie się ciągnął, jak już wreszcie wszystko było gotowe pojechali do hotelu, spakowali to co musieli i pojechali na lotnisko. Samu nie odstępował Vivianne na krok.
- Czy Twoim ulubionym kolorem nadal jest różowy?- Dziewczyna o mało się nie zadławiła jedząc bułkę.
- Samu, nie, jest nim niebieski.- Zaśmiała sie. Skad brał te pytania.
- Aaa.. To tak jak mój.- Uśmiechnął się.- Czy jak wrócimy pójdziesz ze mną na kawe?- Zaproponował z nadzieją w oczach.
- Tak Samu, czemu by nie.- Odparła i podała bilet pracownicy lotniska. Uśmiechnęła się do Samu i poszła na swoje miejsce. Blondyn usadowił się obok niej.
- Nie dasz mi spokoju co nie?
- Nie dam.. Trzeba było sie tego spodziewać. – Wyszczerzył sie uroczo do niej i poprawił się. Co jakis czas na jego oczy spadała blond grzywka, która go często niezmiernie wkurzała. Poprawiła mu włosy i delikatnie poglaskała policzek.
- To może na tą kawę umówimy się na jutro? Musiałabym spędzic troche czasu z ukochanym.
- Jasne…- No tak, zapomniał o tym jej chłopaku.
- Na pewno w porządku?- Spytała widząc jego lekko zmartwiona minę.
- Tak, oczywiście…- Odparł zmieniając minę by się nim nie przejmowała.
Lot tym razem był nużący i długi, obydwoje ze zmęczenia usnęli. Obudziła ich stewardessa oznajmująca, że są na miejscu. Za nim doszli na hale w lotnisku gdzie czekali bliscy pożegnała sie z każdym Sanrajsem zostawiając na koniec Samu. Pocałowała go w policzek i przytuliła.
-No to widzimy się jutro. – Uśmiechnęła się do niego. Zauważyła już wśród ludzi Ville więc lekko uścisnęła go jeszcze raz i pobiegła do bruneta.
-Pa..- Powiedział cicho Samu widząc jak dziewczyna mu ucieka. Riku poklepał go po ramieniu.
- Nie martw się Samu, odbijemy ją. – Uśmiechnął się do przyjaciela, który wzruszył ramionami tylko i nie odrywał wzroku od blondynki całującej się z innym.
***
- Cześć Ville.- Podbiegła do niego uśmiechając się szeroko. Pocałowała go czule w usta na przywitanie.
- Cześć Vivi..- Wziął ją w ramiona i odwzajemnił pocałunek.- Tęskniłaś?
-No oczywiscie. – Odparła i wtuliła się w niego..
Samu przechodzący obok nich prychnął z pogardą słysząc jej odpowiedź. Oberwał za to od Riku z łokcia w żebra.
Ville olał ten epizod i znów pocałował swoją ukochaną. Vivianne przyjęła swoją maskę i wymruczała do ukochanego.
-Wracamy do domku Misiu?
- Tak Kochanie..- Powoli ruszli do wyjścia z lotniska. Taksówką wrócili do domu i zaczęło się opowiadanie jak jej to ciekawie minął czas…
CZYTASZ
You Can Never Be Ready
RomanceHistoria o miłości, która pokonała długą rozłąkę i odległość. Znają się od dziecka, kiedy ona wyjeżdża słuch o niej zanika, a jemu pozostaje nadzieja i wspomnienia, że znów się zobaczą. Gdy to nastąpi ona nie jest sama. Czy jest w stanie zrezygnować...