Po chwili oboje usłyszeli krzyki. Przerazili się, bo nie mieli pojęcia co się dzieje. Marinette i chłopak szybko spojrzeli w stronę, z której dobiegały odgłosy. Po chwili domyślili się, że ktoś jest pod władzą akumy.
Nie patrząc nawet kto to jest, dziewczyna szybko złapała Adriena za rękę i razem z nim skryła się za budynkiem szkoły.
- Schowaj się tu... Ja... pójdę po Alyę, tak... Muszę sprawdzić, czy nic jej nie jest - Powiedziała dość zestresowana, bo nie była aż tak dobra w kłamstwa.
Po chwili odbiegła od chłopaka i weszła do środka jednej z sal. Szybko zamknęła za sobą drzwi, a z jej torebki wyleciała Tikki.
- To będzie pierwsza akcja bez niego... - Mówiła do siebie Marinette, po czym wyraźnie posmutniała.
- Hej, Mari.. Wiem, że to trudne, ale teraz musisz złapać akumę.. Na pewno dasz sobie radę. - Kwami starało się ją pocieszyć.
- Masz rację, muszę wziąć się w garść... Tikki, kropkuj! - Krzyknęła dziewczyna.
Po chwili zmieniła się już w Biedronkę i szybko wybiegła w stronę złoczyńcy.
- Witaj... Biedronko. - Skądś znała ten głos. Zaraz... Czy to..
- Luka?! - Powiedziała zdziwiona.
~Kilkanaście minut wcześniej~
Luka skierował się w stronę szkoły, ponieważ gdy spacerował po mieście, natknął się na mamę Marinette.
- O, ty jesteś przyjacielem mojej córki, prawda? - Zapytała kobieta.
- Tak... A coś się stało? - Nie lubił kiedy ludzie nazywali ich przyjaciółmi, on przynajmniej nie chciał, żeby ich relacja tylko na tym się skończyła.
- Nic wielkiego... Zapomniała śniadania do szkoły, a ja nie mam czasu jej go teraz zanieść... Pomógłbyś? - Poprosiła.
Pomyślał, że to szansa na spotkanie z Marinette. Momentalnie się ucieszył i odpowiedział z uśmiechem.
- Jasne, że tak. - Chwycił od matki dziewczyny torebeczkę z jedzeniem dla dziewczyny i odszedł w stronę szkoły.
Kiedy Luka dotarł już na miejsce, wzrokiem szukał Marinette. To co zobaczył niemal złamało mu serce. Zauważył ją, tylko problem w tym, że nie była sama... Tylko z Adrienem, a raczej w jego ramionach. Załamany chłopak nie miał siły już odnieść dziewczynie śniadania. Usiadł na trawie za budynkiem. Czuł się okropnie, jakby cała jego nadzieja na związek z nią nagle zanikła. W takim stanie łatwo dopadła go akuma...
~Powrót do teraźniejszości~
- Zaskoczona? Słuchaj, oddaj mi swoje miraculum... Bo już więcej sobie tak ze mną nie porozmawiasz. - Zaśmiał się Cichoszał (tak nazywał się super złoczyńca, jakby ktoś nie pamiętał).
- Przestań Cichoszale, załatwmy to szybko. - Odpowiedziała, już gotowa do walki, chociaż nie chciała tego robić ze swoim przyjacielem.
- Co mi możesz zrobić, kiedy nie ma przy tobie twojego kiciusia. - Ponownie wybuchnął śmiechem. - Ciekawe, czy bez niego dasz sobie radę.
On miał rację. Biedronka była sama. Nie miała kompletnie nikogo do pomocy. Niby mogła pójść po miracula innych, jednak odnalezienie odpowiednich osób zajęłoby jej za dużo czasu. Musiała szybko coś wymyślić.
- Poradzę sobie lepiej niż myślisz, a Kot... Może zaraz się tu zjawi. - Oznajmiła niezbyt pewnie. Chociaż wpadła na jeden pomysł, który może się udać.
Walka w pojedynkę odpadała, bała się, że złoczyńcy uda się zabrać jej głos. Wtedy byłoby już po niej, a żeby uratowała miasto w takim stanie, musiałby stać się cud.
Postanowiła zrealizować swój plan. Pobiegła w stronę swojego domu, dość szybko przemieszczając się po dachach budynków. Następnie przez balkon weszła do środka i ze szkatułki wyjęła miraculum Czarnego Kota.
- To musi się udać. - Powiedziała do siebie i pędem wróciła na miejsce, gdzie rozmawiała z Cichoszałem.
Za budynkiem zobaczyła Adriena. Nikomu innemu nie ufała na tyle, żeby powierzyć mu te miraculum... Co prawda, nie widziała także nikogo w pobliżu poza chłopakiem. Także był on jej jedyną deską ratunku. Podeszła do niego i bez słowa pociągnęła go za rękę, zaprowadzając do jednej z sal. Zamknęła drzwi za blondynem i spojrzała na niego.
- Potrzebuje twojej pomocy. - Powiedziała szybko i wyciągnęła miraculum w jego stronę. - Adrienie Agreste, o to miraculum Czarnego Kota... - Zawahała się trochę, ale to był jedyny wybór. Dziwnie się czuła w towarzystwie chłopaka, jednak trochę swobody dawało jej to, że nie znał on prawdziwej tożsamości dziewczyny. - Użyj go do pomocy walki ze złoczyńcą... Po wygranej akcji będziesz musiał mi je oddać... Zgoda? - Kątem oka patrzyła na Adriena.
Blondyn toczył teraz w głowie bitwę z własnymi myślami. Wiedział, że jest potrzebny, ale także był świadomy tego, że wcześniej zawiódł.
- Nie wiem czy na to zasłużyłem... - Odpowiedział i spojrzał w ziemię. Wyglądał na przygnębionego i w sumie taki był. Żałował swojej poprzedniej decyzji.
- Hej - Chwyciła ręką jego podbródek i podniosła tak, że patrzył na nią, a chwilę później delikatnie się uśmiechnęła. Po tym geście chłopak spojrzał w jej oczy. Były tak samo niesamowite, jak zawsze. Miał ochotę wszystko jej wyznać, ale wiedział, że nie może. - Jestem pewna, że dasz sobie radę. - Dodała dziewczyna i poczuła na sobie wzrok chłopaka, a jej spojrzenie także odruchowo przeszło na jego oczy. Jego cudowne, zielone oczy...
Kiedy była Biedronką czuła się odważniejsza. Potrafiła, a przynajmniej starała się normalnie rozmawiać z Adrienem, bo czasem gdzieś tam w środku wciąż tkwiła ta nieśmiała Marinette.
- Skoro tak mówisz. - Odpowiedział chłopak po chwili z delikatnym uśmiechem i chwycił do ręki pudełeczko, gdzie znajdowało się miraculum.
Otworzył je, a następnie przed jego oczami ukazał się Plagg.
- Nawet nie wiesz jak.. - Kwami musiało urwać, bo Adrien rzucił mu spojrzenie, które miało go poinformować, że Biedronka też tu jest.
- Musisz powiedzieć tylko... - Zaczęła dziewczyna, jednak blondyn ją wyprzedził.
- Plagg, wysuwaj pazury! - Krzyknął chłopak.
Chwilę później stał przemieniony w Czarnego Kota, a Biedronka patrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Skąd wiedziałeś? - Spojrzała na niego podejrzliwie.
- Co wiedziałem? - Nie ogarnął na początku.
- Jak się przemienić. - Dalej dopytywała.
- Eee, jaa... - Podrapał się po głowie, chciał jej powiedzieć, ale nie mógł.
Na szczęście nie musiał się tłumaczyć, bo do pomieszczenia dotarł Cichoszał.
- Wrócimy do tej rozmowy. - Powiedziała dziewczyna i spojrzała na złoczyńcę.
- Widzę, że już odnalazłaś Kotka. - Powiedział śmiejąc się Cichoszał.
Kiedy jednak już rozpoczęli z nim walkę, podczas niej dostrzegała zbyt wiele podobnych zachowań między Czarnym Kotem, a Adrienem. Jeszcze to, co wydarzyło się przy wręczaniu mu miraculum... Wydawało jej się to dość dziwne, jednak po chwili wyrzuciła te myśli z swojej głowy. Nie mogła poznać jego tożsamości, więc mimo, że chciała, musiała zaprzestać doszukiwania się tych podobieństw. Chociaż było ich tak dużo, że sama miała wątpliwości...
Ale Adrien nie mógłby być Czarnym Kotem... Przecież by to zauważyła. Nie jest chyba aż taka głupia...
Dziewczyna próbowała sobie to wmówić, a wszystkie podobieństwa między chłopakiem, a Czarnym Kotem tłumaczyła sobie zbiegiem okoliczności...
Szkoda, że nie wiedziała jak bliska była odkrycia prawdy.
-----------
No i kolejny rozdział hihi
CZYTASZ
Just a friend ||Miraculum (Adrienette)
Fanfiction„- Kocie... Ty nie możesz mnie zostawić, proszę cię... Obudź się... - Powiedziała, głaszcząc go po włosach, a po jej policzkach spłynęły pojedyncze łzy. Szybko wytarła je dłonią. - Błagam... To wszystko nie może się tak skończyć... - Coraz bardziej...