3

609 41 65
                                    

Gellert nie musiał długo namawiać Albusa, aby ten razem z nim wszedł przez okno chatki Bagshot. Oczywiście kasztanowo włosy protestował chwile, powołując się na drewniane drzwi, ale po chwili namowy i dzięki chytremu uśmieszkowi biało włosego dał się namówić.

-Gellert. Tam są drzwi.

-Ciotunia nie uprzedzała cie, że nie zwykłem z nich korzystać w tym domu? No chodź.

Uśmiechnął się, a potem zachichotał, kiedy zobaczył delikatne zaczerwienienie na polikach towarzysza. 

Do pokoju Grindelwalda weszli już normalnie. Albus czasami sypiał u Baty w tym pokoju. Wyglądał teraz jakby nigdy wcześniej nie miał takiej okazji. Pomieszczenie wyglądało inaczej. Pojawiły się w nim nowe biblioteczki, świece, słoiki pełne magikalii i innych dziwactw. To wszystko robiło ciekawy i nieco mroczny klimat.
Gell zainteresowany patrzył jak ogniki skaczą w oczach Alla. Widział, że te wszystkie rzeczy przyciągną uwagę chłopaka.

-Co to za księgi?

Biało włosy na pytanie kolegi stanął blisko za nim, bardzo blisko, aż ten się spiął czując jego świeży oddech na swoim uchu.
Niewzruszonym tym Gellert sięgnął po jedną i otworzył ją jedną dłonią.

-To? To są bardzo stare księgi czarno magiczne. Uważaj, bo niektóre są zaklęte.

Na zakończenie wypowiedzi zamknął księgę z lekkim powiewem powietrza, tuż przy twarzy chłopaka.

-Jednak to nie je chciałem ci pokazać. Oczywiście nie krępuj się, możesz je przejrzeć. Uważaj jednak, bo do nich trzeba mieć pełen szacunek. Łatwo je obrazić.

-Mówisz jakby były żywe..trochę jak hipogryfy.

-Magia w nich zaklęta jest.

-A tam co trzymasz?

Albus zerknął na Gellerta, który pochylał się  nad otwartą dużą szkatułą.

-Tutaj mój drogi trzymam swoje skarby. Najważniejsze, rzadko spotykane magikalia.
Na przykład to. 

-Czy to są?

-Tak, szafirowe oczy Ame-onna. Japońskiego ducha, kobiety deszczu. Nawet nie wyobrażasz sobie jak było ciężko je zdobyć.

-Jak?

-Najpierw trzeba złapać ducha, potem dowiedzieć się o nim jak najwięcej się da, badając go, a potem...albo ty zabijesz go, albo on ciebie. Potem trzeba je delikatnie wyjąć i umieścić w czymś co je ochroni przed wysuszeniem.

-Zabiłeś ją?

-To właśnie powiedziałem. Mam zdjęcie, nie da się ukryć, że była piękna, ale też bardzo niebezpieczna.

Podał mu ruszającą się fotografię. Albus patrzył na to z szokiem wymalowanym na twarzy.
Jeśli było coś w duchu co mogło pociągać Gellerta było to z pewnością zagrożenie i niebezpieczeństwo jakim była. Urodę miał za nic, bo ta szybko przemija.

-Kojarzysz baśnie barda beedle'a?

Odezwał się ponownie.

-Tak, uwielbiam je.

-To pewnie zdajesz sobie sprawę, że są prawdziwe. Zwłaszcza ta o trzech braciach.

-Praw..?

Przerwał wypowiedź zerkając na to co trzymał w palcach. Był to pierścień z osadzonym na nim czarnym kamieniem.

-Czy to jest?

-To mój najcenniejszy skarb Albusie. Kamień wskrzeszenia.

-Skąd wiesz, że jest prawdziwy i jak go zdobyłeś?

Pamiętnik Gellerta Grindelwalda [GRINDELDORE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz