00. William

85 8 4
                                    

William uwielbiał kwiaty, w szczególności białe róże. Kojarzyły mu się z czymś czystym i niewinnym. Przypominały mu Attelię – jego małą słodką przyjaciółkę którą zna od najmniejszego. Wiele czasu spędzali razem,  byli drużyną, która grała ze sobą do jednej bramki, mogliby skoczyć za sobą w ogień i nawet tego nie żałując.

Attelia kojarzyła mu się z wieloma rzeczami, róże przypominały jej o niej najczęściej. Jednak mogłabyć też sztormem, wzburzonym morzem. Potrafiła być burzą. Jedną z najgorszych, pamiętał jak byli jeszcze dzieciakami, jak się denerwowała, marszczyła groźnie swój mały nos i to właśnie w jej oczach szalała prawdziwa burza.

Ale jedyne, co Williamowi po niej zostało to wspomienia. Nie mieli już ze sobą kontaktu, Attelia się wyprowadziła.

Nie byli drużyną. Już nie.

William przez pierwsze miesiące starsznie tęsknił. Mimo, że miał trzynaście lat to trudno było mu się pogodzić ze startą jedynej osoby, która zawsze była u jego boku. Nie musiała się odzywać, rozbawiać go do łez, przytulać gdy nie potrafił poradzić sobie z własnymi myślami. Nie oczekiwał tego od niej, ale ona z a w s z e była.

Nie mógł mieć żadnego wpływu na jej wyprowadzkę, przecież byli dziećmi, on miał trzynascie lat, a ona dwanaście.

Jednak William stał sie gniewny. Nie był juz tym samym chłopcem, co kiedyś. Nie uśmiechał sie szeroko, nie patrzył na swiat z tą samą ciekawością, co kiedyś. William stał się gniewny. Groźniejszy niż burza, czy sztorm.

Postawil sobie cele, które zamierzał osiągnąć i potrafił zdeptać każdego kto śmiałby mu w tym przeszkodzić.

Róże były piekne. Miłe, czyste i niewinne.

Jednak każda róża ma kolce, można zranić sie nawet przypadkiem. I to dosyć boleśnie. Nie majac na to żadnego większego wpływu.

William miał się wkrótce o tym przekonać.








☟︎︎︎☟︎︎︎☟︎︎︎☟︎︎︎☟︎︎︎

nie wiem, mamy prolog, krotki nasteone rozdzialy postaram sie pisac dluzsze, jak wam sie podoba?

kredens

ʙᴜᴋɪᴇᴛ ʙɪᴀʟʏᴄʜ ʀᴏ́ᴢ̇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz