Wielokrotnie próbowała się skontaktować ze swoim przyjacielem. Pisała listy, wiele listów.
Na żaden nie dostała odpowiedzi.
W ostatnim liście zawarła wiadomość, że wraca do domu, do niego, do swojej drużyny. Na niego też nie dostała odpowiedzi.
Attelia była już nastolatką, jeśli William był zły o jej wyprowadzkę, na którą nie miała żadnego wpływu, to chyba zatrzymał się w czasie, gdzie nie rozumiał za wiele.
Jej celem stało sie odzyskanie dawnego przyjaciela. Ona wiedziala, ze sie zmienili obydwoje. Napewno wyglądali doroślej, wiele razy wyobrażała sobie jak William wygląda teraz, czy ma przyjaciół, jak sobie radzi.
Wnosiła ostatnie pudło do swojego dawnego pokoju. Mimo wyprowadzki rodzice nie sprzedali tego domu, jakby przewidywali, że wrócą do niego. Ustawiła karton na ciemnych panelach przy ścianie w jej pokoju, rozejrzała się.
Czuła jakby sama zatrzymała się w czasie, do jej głowy zaczęły napływać wspomnienia. Mimo, że pokoj od kilku lat stał pusty, to nadal doskonale pamietała, co sie tu wydarzyło. Podeszła do okna patrząc na dom naprzeciwko, który należał niegdyś do jej przyjaciela. Miała dobry widok na jego okno. Często stała w tym miejscu przystawiając kartkę do okna z zapytaniem "ucieczka?", co dla nich było jednoznaczne, że nadszedł czas ich spotkania.
Okno naprzeciw niej było zasłonięte ciężką zasłoną, przez co nie widziała, co lub kto mógłby się znajdywać po drugiej stronie.
Spojrzała na podjazd, chcąc sie upewnić, że rodzina Crawford sama się nie wyprowadziła. Westchnęła z ulgą gdy na podjeździe zobaczyła dużego Jeepa należącego do Jamesa Crawford'a.
W jej pokoju została jedynie szafa, i białe biurko. Brakowało tylko łóżka, które firma transportowa miała dostarczyć za jakiś czas. Odetchnęła na mysl, że już dzisiaj będzie mogła spędzić w swoim łożku, zamiast na materacu.
Przetarła zmęczona twarz dłońmi.
***
Zapukała dwa razy w machoniowe drzwi przed sobą. Naciągnęła rękawy bluzy na swoje dłonie, aby ukryć ich drżenie. Sama myśl o tym, co czeka ją w środku lekko przerażała dziewczynę, minęło kilka lat od ich ostatniego spotkania, a raczej rozstania.
Drzwi stanęły otworem. Usłyszała głośny pisk.
— Matko! Co ty tu robisz, Attelia? — otworzyła jej siostra Williama, młodsza od niej o dwa lata. Sądziła ze cztery lata to nie jest dużo, a patrząc się na młodszą wersję swojego przyjaciela, okazało sie, że jednak.
Cally Crawford. Pamiętając ją ostatnio to miała dziesiec lat i aparat na zębach, mimo że nadal była dość młoda to można zauważyć zmiany. Hebanowe włosy sięgały delikatnie za ramiona, zielone oczy wręcz krzyczały z podekscytowania. Attelia zlustrowała ja uważnie wzrokiem, miała na sobie dresowe krotkie spodenki oraz cienką koszulkę na ramiączkach, jej twarz nabrała charakteru, miała delikatnie zarysowane kosci policzkowe i piegi dodawały jej dodatkowego uroku.
— Wróciłam.
Nastolatka stojąca w drzwiach zamrugała zszokowana. Myślała, że Attelia wyjechała na stałe. Z jeszcze głośniejszym piskiem rzuciła się nastolatce na szyje, prawie płacząc. Mimo, że nie spędzały dużo czasu razem to Cally była przyzwyczajona do tego, że ona po prostu zawsze gdzieś była blisko, a pozniej nagle zniknęła.
Attelia się zachwiała lekko, również przytuliła się do Cally.
Po chwili odsunęła ją od siebie, a młodsza wersja jej przyjaciela zaprosiła ją do środka.— Znajdę Williama? — spytała, siadając przy wyspie kuchennej.
Cally lekko spochmurniała. — Cóż, teraz go nie ma. Prawie w ogóle go nie ma.
Zmarszczyła brwi myśląc.
— Tata napewno sie ucieszy z powodu, że wróciłaś. Ja sama jestem taka podekscytowana! Nie sądziłam, ze jeszcze wrocisz, a tu bum! Jak spadająca gwiazda! — krzyczała podekscytowana Cally, czuć było od niej zaraźliwa radość, która zaczęła udzielać się Attelii. Uśmiechnęła sie lekko.
Siostra Williama nalała im do szklanek chłodnej lemoniady, przeniosły się do salonu, w którym zaczęły rozmawiać i zajadały ciasto. Attelia opowiadała o swoim zyciu w Nowym Jorku, o szkole i o tym jak sobie radziła, zaś Cally słuchała jej jak zaczarowana nie mogąc uwierzyc w to, że ona naprawde tu jest. Widziała sama, że Attelia się zmieniła, nie była juz dziewczyną, która dopiero wchodzi w okres dojrzewania, wydawała się taka odległa. Miała długie czarne włosy, jej twarz chyba była jeszcze bledsza niż zapamiętała, jej nos zamieszkiwało kilka samotnych piegów, rysy twarzy zdecydowanie się wyostrzyły, nadając jej powagi.
Jednak ona nie była taka sama. Mało sie uśmiechała, jej szare oczy były chłodne i ciche, sama jej postawa też świadczyła o tym że wydoroślała. Smukła sylwetka, jej długie kościste palce oplatały szklankę z napojem, a...
Rozmyślania Cally przerwał huk dochodzący z przejścia między kuchnią a salonem.
Attelia odwróciła się pierwsza.
☟︎︎︎☟︎︎︎☟︎︎︎☟︎︎︎☟︎︎︎
wydaje mi sie, ze jest akceptowalny, jak wrazenia?
jesli widzicie jakies bledy to prosze o napisanie w komentarzu!kredens
CZYTASZ
ʙᴜᴋɪᴇᴛ ʙɪᴀʟʏᴄʜ ʀᴏ́ᴢ̇
Teen FictionOd zawsze byli tylko oni. Willam i Attelia. Byli jedną drużyną, która grała do tej samej bramki. Razem budowali babki z piasku, uczyli się jeździć na rowerze, czy też w późniejszym czasie pakować się w kłopoty. Jednak w wieku dwunastu lat Attelia m...