Niektóre rzeczy w naszym życiu powinny zostać zatrzymane tylko dla siebie.
Tajemnice. Mają bezcenną wartość, a sama osoba, która potrafi zatrzymać je dla siebie, jest jeszcze bardziej wartościowa.
Lecz są tajemnice, które ciężko utrzymać nawet dla samych siebie. Niosą za sobą bolesne wspomnienia i brzmienia. Nikt nie może się dowiedzieć, trzymasz je w sobie, aż po grób.
Tajemnice, które są jednymi z najcięższych. To one sprawiają, że człowiek może stać się cieniem samego siebie, próbując ich dochować. Nakładając na siebie wiele masek, aby nikt nie mógł rozpoznać, dlaczego właśnie taki się stał.
Ale to właśnie sprawia, że tajemnice są wyjątkowe. Nie każdy potrafi ich dochować.
***
Revon ponownie siedział w jej pokoju i w jej fotelu.
Attelii trudno było się przyznać samej sobie, że przyzwyczaiła się do jego obecności. Nie chciała się tak czuć.
Westchnęła ciężko. Była już zmęczona, czarnooki grał z nią w jakieś podchody, a jej coraz ciężko było ukrywać się za swoją maską.
Revon widział. Wiedział, że coś ukrywa. Czasem dostrzegał pęknięcia, w jej postawie. Zaczynała się kruszyć, traciła k o n t r o l ę.
— A ty znowu tutaj — wyrzuciła, jej głos miał szorstką barwę. Revon tylko przekzywil lekko głowę na nią patrząc.
— Dlaczego nie śpisz, Attelio? — ostatnio przestał mówić na nią „wampirku", z niewiadomych jej powodów. Nie skracał jej imienia, zwracał się tylko pełnym.
— Dlaczego nadal tu jesteś? — odparowała. Siedziała na swoim łóżku. Do połowy była zakryta miękkim kocem, plecy miała oparte o zagłówek swojego łóżka.
— Po prostu.
Revon rzadko udzielał jej pełnych odpowiedzi. Zazwyczaj jego zdania składały się z krótkich odpowiedzi, bądź niewyjaśnionych metafor. Lubił mącić jej w głowie.
Zaczynała tracić k o n t r o l ę.
Zaczynała dostrzegać w chłopaku, swoją zgubę. Mógł nią być, gdyby na to pozwoliła. A nie chciała tego robić, gdyby tylko się zgodziła, nie raz by przez niego płakała. Łamał by jej serce raz za razem, zostawaiając za sobą tylko spustoszenie.
Bała się uczuć, zaangażowania.
Nie chciała się z nim zaprzyjaźnić, a tymbardziej w nim zakochać. Revon nie był osobą zdolną do miłości. Widać to na pierwszy rzut oka. Mąciłby, mieszał.
A ona miała swoje tajemnice. Nigdy nie mogą ujrzeć światła dziennego.
Traciła k o n t r o l ę.
Revon domyślając się, co siedzi Attelii w głowie, powiedział:
— Dlaczego się temu nie poddasz?
K o n t r o l a.
— Nie powinno cię tu być.
Próbowała go odechnąć. Za każdym razem, gdy zdarzało jej się zapomnieć, że nie chciała dopuścić do siebie, żadnej nowej osoby.
Powrót Williama jej wystarczał. Był jedynym, o którego przyjaźń walczyła i chciała aby tak pozostało. Nikogo więcej.
Revon nie poruszył się nawet o milimetr. Gdy Attelia na niego spojrzała, sprawiał wrażenie, jakby nie oddychał.
Samo patrzenie na niego wydawało jej się być dosyć przyjemne. Było coś w jego wyglądzie, co sprawiło, że miło się na niego patrzyło.
Był taki opanowany. Wyglądał, jakby jednym kiwnięciem palca mógł mieć wszystko, czego by zapragnął.
— Mylisz się — spokojny ton jego głosu, zawisił w pomieszczeniu — Powinienem tu być, i dobrze o tym wiesz, Attelio.
Powoli zaczynała się kruszyć. Nie mogła nad tym zapanować.
****
krotki, ale jest.
kobieta zmienna jest, attelia tymabradziej.
jak wam się podoba?
wazne! zaczelam pisac zmienioną wersje opowiadania, wiec rozdziały tutaj beda pojawiały sie rzadziej. jestem w trakcie pisania i poprawiania rozdziałów w tamtej wersji i staram sie na nich bardzoej skupic, aby wszystko było idealnie.
i w sekrecie powiem wam, ze tamta wersja zaskoczy bardziej. oczywiscie, fabuła i cały plan na to jest niezmienny. zmieniona zostanie tylko perspektywa i akcja bedzie toczyła się żywiej, mam nadzieje ze wam się spodoba. kto nie moze się doczekac?
kredens xx
CZYTASZ
ʙᴜᴋɪᴇᴛ ʙɪᴀʟʏᴄʜ ʀᴏ́ᴢ̇
Teen FictionOd zawsze byli tylko oni. Willam i Attelia. Byli jedną drużyną, która grała do tej samej bramki. Razem budowali babki z piasku, uczyli się jeździć na rowerze, czy też w późniejszym czasie pakować się w kłopoty. Jednak w wieku dwunastu lat Attelia m...