Rozdział VII

657 47 15
                                    

-Coś się stało? - Zapytał blondyn siadając na kanapie obok przyjaciółki, która zazwyczaj tryskała energią i wszędzie było jej pełno, jednak od przyjazdu i sprzeczce przy kolacji była jakaś przygaszona. - Halo, Isabell? - Pstryknął szczupłymi palcami przed twarzą rudowłosej.
-Hm? - Odwróciła się do chłopaka.
-Pytałem czy coś się stało. - Uśmiechnął się delikatnie.
-Domyśl się.
-O mój boże, wystarczy, że Levi zachowuje się jak rozwydrzona nastolatka, chociaż ty odpuść. - Przewrócił oczami.
-Właśnie o Levi'a chodzi. Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć co on ukrywa? Farlan, ja naprawdę się martwię i chce pomóc.
-Ugh, zasługujesz na to żeby wiedzieć, tłumaczyłem mu tyle razy, że powinien Ci powiedzieć. - Wziął głęboki oddech. - Levi ma długi.
-Co? I to tylko o to chodzi? Tego nie chcieliście mi powie.. Czekaj, czekaj, ale to dalej nie wyjaśnia czemu znika wieczorem i wraca dopiero rano. - Powiedziała zdziwiona.
-Właśnie do tego zmierzam. On bardzo nie chce żebyś myślała o nim źle, nie chciał Ci tego powiedzieć, bo boi się że straci w twoich oczach, a on naprawdę chce być dla Ciebie najlepszym bratem.
-Przejdź do rzeczy Farlan. - Powiedziała już lekko zdenerwowana.
-Posłuchaj, on - Zaciął się zastanawiając jak to wszystko ująć. - On uprawia seks za pieniądze.
-Czyli, że on teraz..?
-Tak, pewnie pieprzy się w hotelu z jakimś typem. - Wstał z kanapy i udał się w kierunku kuchni.
-Ile ma jeszcze do spłacenia? - Rudowłosa podbiegła za szarookim.
-Sam nie wiem. Wiem tylko tyle, że zadłużył się u typa z którym, jak on to powiedział.. 'lepiej nie zadzierać'. - Sięgnął po czajnik i nalał do niego wody.
-Skoro mówisz, że ten typ jest niebezpieczny, to pewnie mu grozi, a z takim czymś koniecznie trzeba iść na policję.
-Wykluczone.
-Ale..
-Levi powiedział, że to nic nie pomoże. Koniec tematu i nie mów mu, że wszystko wiesz, bo mi nogi z dupy powyrywa.
-Levi to nasz przyjaciel, powinniśmy mu pomóc! -Pociągnęła blondyna za kołnierz koszulki.
-Powiedziałem koniec tematu. - Odepchnął dziewczynę, żeby sięgnąć do szafki po kubek.
-Czemu ty to tak bagatelizujesz?! Twój przyjaciel ma problemy, wplątał się w układy z jakimś gangsterem, a Ty tak po prostu robisz sobie herbatę?!
-Kurwa. - Trzasnął kubkiem o ziemię. - Też chcę mu pomóc, okej? Ale nie możemy działać pochopnie. Jeśli Levi mówi, że pójście na policję jest wykluczone, to czy naprawdę chcesz się narażać? Nie wiemy co to za człowiek i do czego jest zdolny!
Rudowłosa popatrzyła tylko przez chwilę na rozłamanego pomiędzy złością, a płaczem przyjaciela i odeszła do pokoju w celu znalezienia swojej torby. Zaczęła wpychać do niej swoje ubrania, a gdy wszystko było już spakowane zapięła torbę i zarzuciła ją na ramię.
-Isabell przepraszam nie powinienem tak krzyczeć. - Powiedział szarooki po chwili.
-Wychodzę, znajdę jakiś nocny pociąg i wracam do siebie. - Westchnęła zakładając buty.
-Nie wygłupiaj się, nie będziesz się teraz szlajać po jakimś dworcu.
Rudowłosa wzruszyła ramionami i wymijając blondyna wyszła z mieszkania.

...

-Cudowny jesteś wiesz? -Powiedział brunet przeciągając się na łóżku, a jednocześnie bacznie obserwując półnagiego chłopaka podnoszącego swoje ubrania z podłogi.
-Kasa. -Czarnowłosy wyciągnął rękę w stronę mężczyzy. Luke uśmiechnął się wrednie i pociągnął kobaltookiego za rękę łącząc ich usta w pocałunku. Levi od razu oderwał się od mężczyzny.
-Tch, jesteś obrzydliwy. - Powiedział przecierając ręką usta. - Powtórzę jeszcze raz, kasa.
-Ho, ho żebyś ty w łóżku był taki dominujący. - Zaśmiał się. - Masz. - Rzucił w kierunku chłopaka plikiem banknotów.
Levi od razu zabrał pieniądze i wyszedł z hotelowego pokoju.
Postanowił nie zamawiać taksówki tylko przejść się do domu pieszo. Szedł leniwym krokiem przy okazji odpalając papierosa. Jedyne o czym teraz marzył to gorąca kąpiel  i pójście spać. Nie zważając na czerwone światło wszedł na pasy, gdy do jego uszu dobiegł pisk hamującego samochodu, chłopak szybko odskoczył na bok, a samochód się zatrzymał.
-Powaliło Cię? - Krzyknął do wysiadającego z auta kierowcy.
-Z tego co wiem to nikt normalny nie przechodzi na czerwonym. - W tym momencie przeszywający wzrok czarnowłosego spotkał się z oceanicznym błękitem. - Oh, można powiedzieć, że teraz jesteśmy kwita, Ty wpadłeś na mnie z kawą, ja na Ciebie, no cóż, samochodem. - Zaśmiał się blondyn i podrapał po karku.

Witam ponownie, od publikacji poprzedniego rozdziału minęło 2,5 miesiąca, a nie pół roku, więc uwaga robię postępy xD
Rozdział jak zwykle nie jest wybitny i za wszystkie błędy przepraszam :)

Escort Boy |Eruri|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz