Rozdział IX

425 47 18
                                    

Kiedy kobaltowe, zimne spojrzenie spotkało się z szarymi oczami przyjaciela, Farlan wiedział już że coś jest nie w porządku. Domyślał się że czarnowłosy wie, że zdradził jego tajemnice Isabel.
-Mogę wiedzieć dlaczego jej to powiedziałeś? - Warknął Levi dalej wpatrując się z nienawiścią w blondyna. Nie ukrywał tego, że był wściekły. Myślał, że może ufać Farlanowi, że nikomu nie powie. Naprawdę zawiódł się na przyjacielu.
-Isabel, dzwoniłem do Ciebie chyba z milion razy, naprawdę się martwiłem. - Zwrócił się do rudowłosej starając się uniknąć wzroku czarnowłosego.
-Przep..
-Zadałem Ci pytanie. - Powiedział z podniesionym głosem Ackermann. Podszedł do przyjaciela i szarpiąc go za kołnierz koszulki zmusił go do spojrzenia mu w oczy.
-Levi, zrozum ona..
-Kurwa, jeśli teraz wylecisz mi z tekstem, że 'ona powinna wiedzieć' to nie ręczę za siebie. - Powiedział zaciskając dłoń w pięść i wycelował nią prosto w nos wyższego. Usłyszał pisk rudowłosej, która chwilę później rzuciła mu się na plecy.
-Zostaw go. - Krzyknęła, a do jej oczu zaczęły napływać łzy. - To nie jego wina, to ja na niego naciskałam.
Levi puścił chłopaka, który zszokowany zaczął przecierać ręką krew, która cienką strużką zaczęła ściekać mu z nosa. Czarnowłosy sam nie wiedział czemu to zrobił, tak naprawdę nie chciał go uderzyć. Oczywiście dalej był wściekły, ale sam po sobie nie spodziewał się że skrzywdzi przyjaciela. Przestraszona rudowłosa odsunęła się od czarnowłosego, to nie było do niego podobne żeby aż tak wybuchać.

...

Po zaparkowaniu samochodu wysoki blondyn wszedł do budynku i wchodząc po schodach zmierzał do swojego mieszkania. Zaskoczyło go nagłe pojawienie się rudowłosej dziewczyny i awantura którą wywołała. Zastanawiał się kim ona była,  wszystko działo się tak szybko, że nie zdążył zrozumieć co dziewczyna dokładnie mówiła. Z zamyślenia wyrwał go nagły widok okularnicy siedzącej na podłodze pod drzwiami jego mieszkania.
-No w końcu jaśnie pan postanowił się zjawić. - Wykrzyknęła podnosząc się z ziemi i otrzepując spodnie z kurzu który przykleił się do niej od siedzenia na podłodze. - Wiesz ile ja tu na Ciebie czekam? Wracam z pracy, chce odpocząć, ale niee mieszkanie zamknięte, a ty nie odbierasz telefonu! Chyba z milion sms-ów wysłałam. - Powiedziała wymachując rękami i żywo gestykulując.
-A-ale co ty tu robisz? - Powiedział podnosząc jedną brew.
-Co ja tu robię? Co ja tu robię?! - Przecież sam zaproponowałeś mi żebym u Ciebie przenocowała dopóki nie wymienią instalacji wodnej w mojej kamienicy!
Blondyn podrapał się po karku próbując przypomnieć sobie sytuację, w której jej to proponował.
-Miałeś mi dać zapasowe klucze, ale oczywiście o tym też zapomniałeś!
W tym momencie doznał olśnienia. Rozmawiali o tym dziś w kawiarni, ale blondyn był zbyt zajęty podziwianiem niskiego, czarnowłosego kelnera.
Erwin wyjął klucze z kieszeni i otworzył drzwi wpuszczając Hange przodem.
Okularnica szybkim krokiem weszła do środka.
-Więc ja idę pod prysznic, a ty w ramach zadośćuczynienia masz mi zrobić kolacje. - Powiedziała wyjmując z małej walizki piżamę.
-Ręczniki są w..
-Tak, tak w łazience, w szafce po prawej. -Wyminęła blondyna i zatrzasnęła się w łazience. - A masz jeszcze ten ładnie pachnący szampon? - Krzyknęła. - O jest, idealnie.
Hange często bywała u niego w mieszkaniu, ale błękitnooki nie spodziewał się, że stwierdzeniu 'czuj się jak u siebie w domu', które powiedział jej za pierwszym razem kiedy tu była, weźmie aż tak dosłownie.
Jednak nie przeszkadzało mu to jakoś bardzo, lubił towarzystwo zwariowanej okularnicy.
Jako iż sam był dosyć głodny, jednak nie miał już siły na szykowanie wykwintnej kolacji zabrał się za robienie kanapek.
Kiedy skończył postawił talerz z kanapkami, a Hange akurat wyszła z łazienki z narzuconym na siebie jego szlafrokiem. Jednak zamiast skierować się do stołu, skierowała się do lodówki. Z zachwytem pisnęła kiedy znalazła to czego oczekiwała.
-Wiedziałam, że jednak o mnie pomyślałeś. - Powiedziała wyjmując z lodówki butelkę piwa.
Wyjęła z szuflady otwieracz i usiadła przy stole.
-Chyba jestem skłonna Ci wybaczyć to, że musiałam na Ciebie czekać. - Powiedziała i pociągnęła duży łyk z butelki. - A czemu Cię tak długo nie było? Miałeś ogarnąć ten staż w szpitalu i wracać. - Wzięła kanapkę i impetem się w nią wgryzła.
-Miałem małą wpadkę na drodze jak jechałem do domu. - Westchnął.
-Ale co? Coś poważnego się stało? Opowiadaj. - Wgapiała się w blondyna z dużym zainteresowaniem.
-Ten kelner z kawiarni prawie wszedł mi pod koła. A ja walnąłem jakimś głupim tekstem, że 'teraz jesteśmy kwita, bo on oblał mnie kawą'.
-Podryw roku. - Zaśmiała się i znów pociągnęła łyk z butelki sięgając po kolejną kanapkę.
-A później zaprosiłem go do baru, ale nagle Przyszła jakaś dziewczyna i zaczęła coś krzyczeć, że ma wracać do domu.
-A może to była jego dziewczyna?
-Nie mam pojęcia, kiedy przyszła on praktycznie od razu wyciągnął ją na zewnątrz.
-Ale w sumie skąd ty wiesz czy on jest no ten, czy on woli mężczyzn? - Powiedziała z pełnymi ustami. - Nie powiem, że wygląda trochę na takiego. - Zaśmiała się. - O! A może ty masz taki gej radar w oczach? - Krzyknęła ewidentnie zadowolona ze swojego żartu.
-Tak naprawdę nie mam żadnej pewności. Ale dobra, koniec tych pogaduszek, idziemy spać. - Wstał od stołu.
-A dasz mi chociaż jakiś koc czy coś? - Powiedziała zawiedziona, bo nie miała jeszcze ochoty się kłaść.
-Śpij w moim łóżku, ja się prześpię na kanapie. - Westchnął.

...

Levi obudził się po jakiejś godzinie snu, emocje dalej w nim buzowały. Nadal było mu też głupio z faktem jak zachował się w stosunku do szarookiego. Narzucił na siebie bluzę i wyszedł na balkon. Z kieszeni wyciągnął paczkę papierosów i wsunął jednego między popękane, cienkie wargi i zaczął przetrzepywać ubrania w poszukiwaniu zapalniczki, kiedy nagle jakaś ręka podsunęła mu pod twarz odpaloną zapalniczkę. Dopiero teraz Levi zauważył, że na balkonie stał Farlan.
-Dzięki. - Szepnął i zaciągnął się używką czując przyjemne drapanie w gardle. - Jak nos? - Zapytał opierając się o barierkę ze wzrokiem skierowanym w dół. Nie mógł spojrzeć przyjacielowi w oczy.
-Jeszcze trochę boli. Nie jesteś taki słaby na jakiego wyglądasz. - Uśmiechał się i również zaciągnął się papierosem. - Ale raczej nie jest złamany.
-Przepraszam. - Powiedział bezgłośnie.
-Eh to ja powinienem przeprosić. - Westchnął.
-To ja chyba też powinnam.
Farlan i Levi odwrócili się i zobaczyli Isabel stojącą w drzwiach.

Żyje! I dziękuję za cierpliwość!
Niedługo kończę pracę i będę miał więcej czasu na pisanie, więc jeśli ogarnę leniwy tyłek to nowy rozdział powinien pojawić się dosyć szybko.
Standardowo za wszelkie błędy przepraszam :)

Escort Boy |Eruri|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz