Rozdział VIII

616 55 30
                                    


-Żartujesz sobie?! Mogłeś mnie zabić. - Powiedział zdenerwowanym tonem. Chciał tylko wrócić do domu i w końcu odpocząć, ale wszystko szło nie po jego myśli.
-Sam mi wszedłeś pod koła. - Zaśmiał się. - Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na drinka? Niedaleko jest bar. - Uśmiechnął się pokazując śnieżnobiałe zęby.
-Tch, niech będzie. - Odpowiedział po krótkim zastanowieniu. Tak naprawdę nie miał nic do stracenia, nawet jeśli wróciłby wcześniej do domu to i tak nie mógłby zasnąć z resztą jak zwykle. Levi nie spał dużo, kompletnie nie miał na to czasu, czego dowodem były jego wiecznie podkrążone, pozbawione blasku oczy.
-To zapraszam. - Powiedział otwierając drzwi od strony pasażera.
Czarnowłosy wsiadł w milczeniu do auta i zapiął pas. Chwilę później Erwin zajął miejsce kierowcy. Podczas jazdy panowała niezręczna cisza, a blondyn co chwilę spoglądał w stronę Levi'a. Niższy próbował to zignorować odwracając wzrok w stronę szyby.
-Skup się na drodze, bo kogoś rozjedziesz. - Prychnął Ackermann dalej unikając hipnotycznego, błękitnego spojrzenia.
-Zawsze jesteś taki opryskliwy? - Szturchnął czarnowłosego łokciem.
-Patrz no drogę. - Przewrócił oczami.
Nowo poznany mężczyzna zaczął mu już trochę działać na nerwy, przez jego nieschodzący z ust uśmiech, jednak coś głęboko w środku kazało mu zgodzić się na tę 'randkę'.
Chwilę później byli już na miejscu. Weszli do środka i usiedli. Levi zaczął rozglądać się dookoła. Był to mały, obskurny bar pełny upitych studentów.

Po prostu cudownie - Pomyślał Ackermann.

-Czego się napijesz? - Zapytał blondyn.
-Czystą. - Powiedział patrząc na barmana. Skoro już tu był postanowił dopasować wybór alkoholu do miejsca w którym był.  A wódka idealnie pasowała do tej speluny. Blondyn spojrzał na niego z podniesioną brwią powstrzymując śmiech.
-Coś nie tak? - Prychnął.
-Nic, nic. - Odwrócił się w stronę barmana. - Whisky z colą poproszę.
Pomiędzy mężczyznami znów zapadła nieznośna cisza.
-Umm.. Wiem, że nasza znajomość nie zaczęła się standardowo, więc może przedstawie się jeszcze raz. - Uśmiechnął się. - Erwin Smith.
-Levi. - Powiedział, po czym opróżnił kieliszek stojący przed nim.
-Może opowiesz coś o sobie? - Podrapał się po karku.
-Zależy co chciałbyś wiedzieć. - Wzruszył ramionami.
-Pracujesz? Studiujesz?
-To czy pracuje chyba wiesz. Jeśli chodzi o studia to rzuciłem jakiś czas temu, nie dam rady pogodzić nauki z pracą. - Gestem wskazał żeby barman nalał mu następną kolejkę. Od razu chwycił za kieliszek i wypił.
-Pracujesz gdzieś jeszcze oprócz tej kawiarni? - Powiedział z zastanowieniem, przecież dużo studentów tak pracowało i udało im się wszystko pogodzić.
Czarnowłosy zakrztusił się.
-Oj, oj zwolnij trochę z piciem. - Zaśmiał się błękitnooki i poklepał czarnowłosego po plecach.

...

Isabell szła ze spuszczoną drogą, kierowała się w stronę dworca, bez sprawdzenia czy będzie miała jakikolwiek pociąg do domu. Irytowało ją to, że nie może nic zrobić dla Levi'a, a jednocześnie była na niego jak i na Farlan'a wściekła, że nic jej wcześniej nie powiedzieli. Zawsze byli dla siebie jak rodzina, jednak po śmierci matki czarnowłosego wszystko się zmieniło. Nie rozmawiali już tak beztrosko jak zawsze, Levi ograniczał kontakt, a ona po wyjechaniu na studia i zamieszkaniu w akademiku strasznie się o niego martwiła. Kiedy proponowała spotkania kobaltooki za każdym razem miał jakąś wymówkę. Rudowłosa poczuła kroplę, która spadła prosto na jej nos, a zaraz następną i następną. Stanęła pod dachem pobliskiego budynku z nadzieją, że zaraz przestanie padać. Wyjęła telefon w celu sprawdzenia czy uda się jej wrócić jeszcze dzisiaj. Niestety najwcześniejszy kurs miał być dopiero rano. Zrezygnowana bez celu stała pod ścianą zastanawiając się co ma teraz zrobić. Nie chciała wracać do mieszkania chłopaków, duma jej na to nie pozwalała. Rozejrzała się dookoła i stwierdziła, że wejdzie do baru po drugiej stronie ulicy. Tam przynajmniej było sucho i ciepło. Poprawiła torbę na ramieniu i przebiegła przez przejście dla pieszych aby jak najszybciej znów znaleźć się pod dachem i nie moczyć ubrań. Chwyciła za klamkę weszła do środka. Obejrzała się dookoła żeby znaleźć jakiś spokojny kąt gdzie nikt nie będzie jej przeszkadzał. Jej wzrok zatrzymał się na znajomym chłopaku i jakimś mężczyźnie. Szybkim krokiem podeszła w stronę Levi'a.
-Co ty tutaj robisz?! A to jakiś twój klient, tak? - Zszokowany czarnowłosy nie wiedział co odpowiedzieć. Nie spodziewał się że spotka tu rudowłosą. Wstał ze stołka barowego i pociągnął przyjaciółkę za rękę w stronę wyjścia.
-Co ty tu do cholery robisz? Czemu nie jesteś w mieszkaniu?
-O to samo mogę zapytać Ciebie. Ile bierzesz za godzinę, co?
-Wracaj do domu.. Czekaj co ty powiedziałaś? - Krzyknął zszokowany.
-A co głuchy jesteś? Farlan wszystko mi powiedział, a teraz spław swojego sponsora i wracamy do domu.
-Isabell, źle to zrozumiałaś. To nie jest żaden klient.
-Tak, tak okłamuj mnie dalej, to jako jedyne Ci świetnie wychodzi.
-Pogadamy w domu, poczekaj tu chwilę, - Powiedział po czym wszedł do baru w calu zabrania kurtki.
Podszedł do zdezorientowanego blondyna.
-Przepraszam, muszę iść. - Powiedział wyciągając portfel w celu zapłacenia za wypity alkohol. Erwin jednak powstrzymał go przed wyciągnięciem pieniędzy.
-Zapłacę, to ja zapraszałem.
Czarnowłosy westchnął po czym zabrał kurtkę i wyszedł.

...

Wyciągnął telefon i zadzwonił po taksówkę, która chwilę później przyjechała. Razem z Isabell wsiedli do środka i pojechali do domu. Cała droga minęła w ciszy.  Wchodząc do mieszkania obudzili Farlan'a który od razu wyszedł ze swojego pokoju żeby zobaczyć co się dzieje.
Po minie Levi'a wiedział, że stało się coś złego. Czarnowłosy patrzył na niego i wyglądał jakby chciał go zamordować.


A oto i kolejna część moich marnych wypocin. Już dawno bym to olał, ale chyba jeszcze ktoś to czyta, więc proszę bardzo. :3

Standardowo za wszystkie błędy przepraszam.


Escort Boy |Eruri|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz