Rozdział 2
Tymczasem w Dolinie Cichego Rżenia:
- Sądzisz, że za bardzo się rozpisałem? - zapytał Juniper wiewiórki. Był on jedynym koniem w całym Dzikim Lesie, który potrafił mówić w wiewiórczym języku. Wykorzystywał tą zdolność, pracując jako tłumacz.
Juniper to naprawdę ładny ogier. Ładny, nie przystojny. Może nie zachowywał się jakoś bardzo „dziewczęco", ale z wyglądu można go było bez problemu pomylić z klaczą. Jest dość wysoki, bułany, ma długą, falowaną blond grzywę z wplecionymi w nią pomarańczowymi kwiatami. Takie same kwiaty widnieją również na wianku, który zdobi jego głowę. Ogon Junipera jest chyba jego największym atutem. Długi, objętościowy, lekko falowany - to jest ogon, którego pozazdrościłaby każda klacz.
- Sądzę, że wystarczająco. - odpowiedziała wiewiórka po wiewiórczemu, zabierając mu kartkę.
- Poczekaj chwile!
- Hę?
- Weź jeszcze to.
Do koperty, do której wiewiórka właśnie wkładała list, ogier wrzucił pięknego słonecznika. Według Junipera słoneczniki idealnie pasowały do osobowości Rocco. Kojarzyły mu się z optymizmem, radością, słońcem i innymi pozytywnymi, ważnymi dla jego marzycielskiej duszy rzeczami - Rocco też się do nich zaliczał. Juniper uważał go za swój autorytet. Imponowała mu jego odwaga, siła i to, że nie bał się wyrażać własnego zdania. Leśnik jeszcze do niedawna był niesamowicie zamknięty w sobie. Bał się komukolwiek postawić i dzielić się z innymi swoimi spostrzeżeniami i rozmyśleniami. Od zawsze jednak był typowym marzycielem. Potrafił całe dnie i noce przesiedzieć na łące i rozmyślać, marzyć - jeszcze do czasu nikt nie wiedział o czym. Dopiero spotkanie z Rocco go zmieniło, a wyglądało ono następująco:6 miesięcy temu na spotkaniu wszystkich stad przy Drzewie Strażnika - a właściwie po tym spotkaniu - zamyślony Juniper przypadkiem wpadł na Rocco. Widywali się już na takich spotkaniach wcześniej, ale znali się tylko z wyglądu, ewentualnie z imienia, które kiedyś obiły im się o uszy.
- Uważaj jak chodzisz, kwiatolubny.
- Przepraszam, nie chciałem...
W tym momencie pozostali rozeszli się, nie zwracając uwagi, że ich dwójka została przy Drzewie. Patrzyli na siebie przez chwilę.
- Rocco.
- Juniper...
- Nie należysz do najbardziej rozmownych koni, prawda?
- ...
- Stary, wyluzuj.
Rocco odprowadził Junipera, jak najdalej mógł, żeby nie przekroczyć umownej granicy. Po drodze rozmawiali o różnych rzeczach, ale ich głównym tematem była nieśmiałość Junipera. Strażnikowi zdarzało się już, jako trener pracować z nieśmiałymi końmi, dlatego wiedział, mniej więcej co zrobić i co powiedzieć, aby dodać otuchy nowo poznanemu koledze. Można powiedzieć, że się zaprzyjaźnili. Jako, że fizycznie nie mogli się spotykać, ponieważ było do zabronione, umówili między sobą „specjalne znaki", za pomocą których mogli bezpiecznie komunikować się za pomocą "Wiewiórczej Poczty".Od tamtego czasu Juniper poczuł się ważny. Rocco chętnie czytał jego listy, jego historie, przemyślenia i marzenia. Sam chętnie opowiadał mu swoje. W ten sposób przez te 6 miesięcy powstała między nimi więź, prawdziwa przyjaźń, zdrowa relacja, a może nawet i coś więcej...
CZYTASZ
| Juniper x Rocco | Star Stable Ships
Short StoryJuniper i Rocco - konie z zupełnie różnych stad zaczynają czuć do siebie coś więcej niż tylko przyjaźń.