***
#Fuyu
Silny wiatr wprawiał moje włosy w szalony taniec, który nie zaznawał żadnego końca. Chłodne powietrze muskało moją delikatną skórę i nie oszczędzało ubrań, które miałem na sobie, przed mocnymi szarpaninami. Nie czułem pod swoimi nogami żadnego gruntu. Całe moje ciało wydawało się przyjemnie zatapiać pośród niewidzialnych dla oka atomów. Czułem, że spadałem, jednak ciało za bardzo bało się rozszerzyć swoje wystraszone powieki by ukazać mi, co się naprawdę dzieje.
Poza świstem wiatru w moich uszach byłem w stanie również usłyszeć huczące silniki aut i niekiedy krzyki nieznajomych mi ludzi. Nie wiedziałem dokładnie co się dzieje, ale zdecydowanie na nic nie miałem wpływu. Nie byłem w stanie samodzielnie otworzyć oczu czy poruszyć ręką. Byłem swego rodzaju sparaliżowany.
Po upływających sekundach poczułem, że na mojej twarzy zagościł delikatny uśmiech, który nie pojawił się tam z mojej własnej ingerencji. Drżące ze strachu powieki, mimo przeraźliwego niepokoju postanowiły ostatecznie się otworzyć.
Gdy tylko to się wydarzyło byłem w stanie podziwiać niesamowicie piękną panoramę miasta, które oświetlane było wieloma lampami pod osłoną nocy. W wysokich blokach w co trzecim oknie zapalone było światło a w oddali dało się zauważyć migoczące światła aut, które przejeżdżały spokojnie autostradą.
Pośród tego spokoju ja opadałem w dół, twarzą zwróconą do gleby. Zbliżałem się coraz bliżej ziemi. Czułem się jakbym był w jakimś spowolnionym trybie. Spadając kątem oka byłem w stanie zauważyć codzienne życie nieznajomych ludzi, którzy akurat nie zasłonili swojej zasłony. Niewielu z nich zdawało sobie sprawę, że właśnie ktoś był bliski śmierci.
Jeden mieszkaniec kroił w kuchni soczyste pomidory, z których skapywały jeszcze krople czystej wody. Inny wylegując się w salonie niedbale popijał piwo i oglądał telewizję. Niektóre szyby były już zasłonięte a jedna osoba nawet pociągała za sznurek, by zasłonić również swoje okno w czasie, gdy śmignąłem prosto przed jej oczami.
Rozszerzone, przerażone zielone oczy wryły mi się w pamięć. Nie wiedziałem kim była kobieta, która zasłaniała okno. Gdy już byłem parę metrów od uderzenia w ziemię usłyszałem z tamtego okna przeraźliwy krzyk. Nie ona jedna była osobą krzyczącą. W dole, gdzie zgrupowała się gromada gapiów wszyscy również byli mocno zszokowani niecodziennym widokiem.
Jedyne co ta widownia robiła, to obserwowała i liczyła w duchu, że zjawi się jakiś bohater. Zaraz po tym żyzna trawa była już przed moim nosem, a mnie wyzbyło od wszystkich myśli. Spadłem z ogromną prędkością na ziemię. Nikt mi nie pomógł. Nikt nawet nie próbował.
Usłyszałem donośny gruchot. Czy taki dźwięk wydają łamiące się kości?
- „Pomóż mi"
Przerażony wybudziłem się na szkolnej ławce. Zerwałem się gwałtownie... Pewnie przez to niektórzy zwrócili na mnie uwagę. No tak... To był tylko dziwny sen... Rzeczywistością było co innego. Znajdowałem się teraz w niesamowitej szkole, która uczyła samych przyszłych bohaterów. Nic bardziej mylnego. Siedziałem w pierwszej ławce, pierwszego rzędu w klasie bohaterskiej.
Pierwszy rok nauki rozpoczął się dopiero tydzień temu, jednak dzięki naszemu wychowawcy wydawało mi się, jakbym był już wycieńczonym studentem akademii. Nie można było się jednak dziwić. Przydzielono nam najbardziej niezwykłego nauczyciela, jakiego tylko początkujący bohater mógł sobie wyobrazić.
Katsukiego Bakugo. Profesjonalnego bohatera, który już wiele razy obronił swojego tytułu na „Najlepszego Bohatera w Japonii". Nikt z nas się nie spodziewał, że to właśnie on będzie przez najbliższe lata uczył naszej klasy bohaterstwa. Bardzo cieszyłem się z tego powodu, że miałem okazję stać się uczniem najlepszego bohatera, jednak nie rozumiałem jego powodu do stania się nauczycielem.
CZYTASZ
To nie twój odcień oczu / BakuDeku
FanfictionIzuku skoczył z dachu, modląc się w duchu, by w następnym życiu otrzymać warunki do stania się bohaterem. Jego modlitwy zostały wysłuchane, a chłopak odrodził się zupełnie w nowym ciele, posiadając szansę na spełnienie swoich marzeń. Niespodziewanie...