Był chłodni, letni wieczór. Zastanawiałaś się, czy Levi śpi. Zauważyłaś, że mężczyzna ma problemy ze snem, a od dłuższego czasu nie sypia chyba w ogóle. Nie dziwiłaś się. Za kilka dni mieliście jechać na misję odbicia dystryktu Shiganshiny i dotarcia do piwnicy domu Yeagerów. Wiedzieliście, że będzie to przełomowy moment w historii ludzi za murami. Zdawaliście sobie sprawę, że nie będzie to łatwa misja i wielu z was może zginąć. Dowództwo miało ogrom roboty i jeszcze więcej stresu.
Spojrzałaś na zegar wiszący w pokoju twoim i Sashy. Była 2 w nocy. Dziewczyna spała jak zabita, lekko pochrapując od czasu do czasu. Wstałaś z łóżka najciszej jak umiałaś i podeszłaś do szafy. Wyjęłaś z niej ciemne spodnie i sweter. Przebrałaś swoje ,,piżamy" złożone z jakiś spodni oraz koszulki na krótki rękawek i ubrałaś, to co wybrałaś. Założyłaś buty i po cichu wyszłaś.
Znalazłaś się na ciemnym korytarzu. Jedyne światło dawał blask księżyca, który wpadał przez niewielkie okna budynku. Znałaś drogę do pokoju Kaprala na pamięć, zbyt wiele razy tam chodziłaś. Nie powinnaś przemieszczać się po Korpusie nocą, ale zbyt się martwiłaś o Leviego. Weszłaś po schodach i przeszłaś przez korytarz. Na tym piętrze znajdowały się pokoje dowództwa.
Lekko zapukałaś w drzwi jednego z nich. Nikt nie odpowiedział, więc zapukałaś jeszcze raz. Kiedy znowu usłyszałaś tylko głuchą ciszę, weszłaś powoli do pokoju. Po uchyleniu drzwi automatycznie spojrzałaś na łóżko licząc, że tam znajduje się mężczyzna. Jednak w pomieszczeniu nikogo nie było. Wszystko było tak jak zawsze, idealnie ułożone. Wyszłaś z pokoju i skierowałaś się do wyjścia. Podejrzewałaś gdzie mógł być Levi.
Przeszłaś przez pustą, polną drogę prowadzącą do Korpusu. Kiedy znalazłaś się za stajnią, skręciłaś w lewo, wchodząc w niewielki lasek. Podeszłaś pod górkę i wyszłaś z lasu. Tak jak myślałaś na murku, znajdującym się na szycie wzgórza, leżał Levi. Głowę miał obróconą tak, by spoglądać na gwiazdy. Nie wiedziałaś, że lubił na nie patrzeć, bo przypominały mu o tobie. Nigdy nie przyznał się, że mu się podobasz, jednak można było zauważyć, że traktował cię inaczej niż innych.
- Levi...- powiedziałaś zatroskanym głosem.Chłopak gwałtownie odwrócił głowę w twoją stronę. Musiał myśleć o czymś ważnym, bo nie usłyszał jak ktoś szedł przez las.- Co ty tutaj robisz?
-Nic ważnego. Nie mogłem spać. - odpowiedział swoim zwykłym, lekko znudzonym głosem Levi.
Podeszłaś do niego, siadając na murku obok jego głowy. Lekko poczochrałaś go po włosach. Chłopak nie zareagował.
- Powinieneś spać. Długo tak nie pociągniesz, a wiesz, że potrzebujemy cię na misji. - powiedziałaś miękko, spoglądając mu w oczy. Chłopak szybko zerwał wasz kontakt wzrokowy, obracając głowę w stronę gwiazd. - Coś cię gryzie prawda?
Odpowiedziała ci cisza.
- Levi. - westchnęłaś, kładąc rękę na policzku mężczyzny i obracając jego głowę tak, żeby spojrzał ci w oczy. - Jesteś silny i trzymasz to wszystko w sobie. Jednak od czasu do czasu warto się otworzyć przed kimś bliskim. To nie jest nic złego. Każdy ma gorsze chwile, a przechodząc je z kimś przy boku, zawsze będzie ci łatwiej.
Spojrzałaś w jego kobaltowe tęczówki. Tym razem nie było w nich pogardy, ale coś innego. Coś co nie często gościło w jego oczach, a może coś, co starał się ukrywać w zakamarkach swojego serca. Strach. Strach i smutek.
- Po prostu mi powiedz. To naprawdę nic złego. - powiedziałaś z troską.
Martwiłaś się o niego. Odkąd wasza relacja się pogłębiła, Levi zaczął coraz częściej okazywać inne emocje, niż złość i znudzenie całym światem. Mimo, że nie było zbyt wiele takich momentów i tak je doceniałaś. Wiedziałaś, że nie jest to dla niego łatwe.