10. One shot - Annie Leonhart x Female Reader

316 17 18
                                    

Obudziły cie promienie słońca, wpadające przez okno prosto na twoją twarz. Przetarłaś oczy i usiadłaś. Dopiero po chwili przypomniałaś sobie, że dzisiaj jest ważny dzień. Miałaś się spotkać z Annie. 

Ponieważ ty dołączyłaś do Zwiadowców, a blondynka do Żandarmerii, nie miałyście zbyt wiele okazji, żeby się widywać. Dzisiaj w korpusie Zwiadowczym, dowódca Erwin zarządził dzień przerwy po ostatniej wyprawie za mury. Postanowiłaś więc, że zrobisz jej niespodziankę swoją obecnością. 

Wstałaś z łózka tak szybko, że prawie potknęłaś się o własne nogi. Szybko pościeliłaś łóżko i ruszyłaś do szafy.

- Y/nnn... - usłyszałaś zaspany głos swojej współlokatorki - Sashy. - Jest już śniadanie, że tak się spieszysz? - zapytała siadając i patrząc na ciebie zaspanym wzrokiem.

- Nie ma jeszcze śniadania. - odpowiedziałaś, lekko chichocząc się na widok potarganej brunetki. - Przepraszam, że cie obudziłam. Muszę gdzieś iść i wrócę później. Ty wracaj spać. Poproszę Mikasę, żeby cię obudziła na śniadanie. - dokończyłaś z uśmiechem, wyciągając ubrania. 

- Ehhhhh... No dobra to narazie. - powiedziała, opadając ponownie na posłanie i zawijając się w kołdrę, jak naleśnik. 

Wzięłaś torbę i buty, po czym wyszłaś, po cichu, z pokoju. Skierowałaś się do łazienki. Wzięłaś szybki prysznic i zawinięta w ręcznik, umyłaś zęby. Następnie ubrałaś się w długą, brązową spódniczkę, pożyczoną od Sashy oraz białą koszulę z wyhaftowanymi wzorkami przy kołnierzu. Na nogi wciągnęłaś wiązane, brązowe kozaki, które sięgały do połowy łydki. Włosy rozczesałaś, po czym wzięłaś dwa kosmyki z przodu i spięłaś je gumką z tyłu. 

Weszłaś po cichu do pokoju, żeby zostawić rzeczy. Rzuciłaś cichy na łóżko i wyszłaś. Żwawym krokiem ruszyłaś do gabinetu dowódcy. Omówiłaś z nim wcześniej sprawę dzisiejszego spotkania, ale poprosił cię, żebyś przed wyjściem się odmeldowała. 

Byłaś już niedaleko gabinetu Erwina, kiedy zobaczyłaś Mikasę, idącą najprawdopodobniej na poranne bieganie. 

- Cześć Mikasa. Mam do ciebie prośbę. - zaczepiłaś dziewczynę.

- Cześć Y/n. O co chodzi? - odparła.

-  Mogłabyś obudzić Sashę na śniadanie? Ja muszę wyjść i wrócę dopiero wieczorem. - powiedziałaś. 

- Jasne, obudzę ją na śniadanie - odpowiedziała.

- Dzięki wielkie. Ja muszę juz iść. Narazie. - rzuciłaś na pożegnanie, lekko przytulając przyjaciółkę. 

Doszłaś do gabinetu dowódcy. Zapukałaś i po otrzymaniu zgody na wejście, otworzyłaś drzwi. Zasalutowałaś i powiedziałaś, że wychodzisz. Erwin odpowiedział ci, że dziękuje za odmeldowanie się i że życzy ci miłej zabawy. Podziękowałaś i wyszłaś.

Prawie biegiem ruszyłaś do wyjścia. Śniadaniem się nie przejmowałaś, bo najprawdopodobniej zjecie coś z Annie. Weszłaś do stajni i sprawnie osiodłałaś konia. Wyprowadziłaś go ze stajni, po czym wsiadłaś na niego. Twój czarny rumak ruszył kłusem w kierunku miasta. Przez pierwsze dziesięć jechałaś przez lasy i łąki, ale później w około ciebie zaczęły pojawiać się pierwsze zabudowania. 

Kiedy dojechałaś do bramy muru Sina, musiałaś pokazać przepustkę, od dowódcy Erwina, ze zgodą na przejazd między murami. Po 40 minutowej podróży, w końcu znalazłaś przed bramą budynku Żandarmerii. Pokazałaś strażnikom przepustkę i weszłaś do środka. Przywiązałaś konia w wyznaczonym do tego miejscu i ruszyłaś w kierunku budynku. 

Budynek był mniejszy, niż ten, w którym mieszkali zwiadowcy, ale wciąż robił wrażenie. Jego kamienne ściany idealnie współgrały z drewnianą, lśniącą posadzką. Po korytarzach kręciło się kilka osób. Jedni rozmawiali ze sobą, a inni pośpiesznie zmierzali gdzieś z dokumentami w rękach. Przeszłaś przez korytarz, po czym wspięłaś się po kamiennych schodach na pierwsze piętro. Idąc przed siebie, przelatywałaś wzrokiem po drzwiach, żeby znaleść ten dobrze znany ci numer. W końcu dotarłaś do pokoju numer 54.

Attac on titan - one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz