Po długich rozmyślaniach, Bolin i Bumi wpadli na pewien pomysł. Wspólnymi siłami opracowali małe przedstawienie. Rina nie chciała wierzyć, że coś takiego im pomogło.Mimo, że znaleźli tylko jednego chętnego. Młodego chłopaczka, Kaia.
— Jedną chwilę, musimy porozmawiać z twoimi rodzicami — zawiadomił Tenzin. — Nie możemy zabrać cię ze sobą bez ich zgody.
Chłopak nagle posmutniał.
— Moich rodziców już... nie ma — oznajmił. Nastała niezręczna cisza.
— Jesteś sierotą? — upewnił się Bolin.
Wow, takt chłopie takt. Chociaż Rina sama nie obchodziła się z ludźmi zbyt delikatnie.
— To zdarzyło się prawie rok temu. Nasze miasteczko najechali bandyci. Rodzice z nimi walczyli. Strasznie się bałem. Mówili że mnie obronią i obronili — opowiedział. — Uratowali miasteczko, ale polegli w walce. Byli dla mnie najważniejsi. Byli moim życiem. Od tamtej pory jestem sam, wciąż uciekam bo tamci bandyci wciąż mnie szukają.
Rina przekręciła głowę, przyglądając się mu z niezwykłą przenikliwością. Była podejrzliwa w kwestii wszelkich nieznajomych.
— Coś mi się zdaje, że dzieciak łże — szepnęła półgębkiem Rina.
Stała obok Korry, Mako i Bolina, którzy pewnie słyszeli jej mamrotanie.
— Nie bądź taka podejrzliwa to smutna historia jego życia, musiało go wiele kosztować, ze się nią z nami podzielił — mruknął do niej Bolin.
— To tylko dziecko — rzuciła Korra.
Rina przewróciła oczami. Bolin otarł łzę.
— Nie będziesz musiał już uciekać — zapewnił mag ziemi. — Co wy na to?
— Współczuje ci straty rodziców — wyznał Tenzin. — Nie obiecuje, że ich zastąpimy, ale postaramy się i będziemy z tobą.
— Obronimy cię, chodźmy — zapewniła Korra.
— Ej ty, młody przebieraj nóżkami i właź na pokład — nakazała Rina, wskazując na statek.
Musiała przemilczeć swoje podejrzenia. Korra i tak nie wydawała się jej wierzyć. Bolid to już w ogóle odpłynął. Nie znała zdania Mako. Po prostu będzie się dzieciakowi przyglądała. W końcu, raczej sobie z nim poradzą. W razie jakiś problemów. Prawda?
Ruszyła do statku, gdy Bolin przystanął obok chłopaka i mówiąc mu pokrzepiające słowa, zaprowadził go na statek.
Mako zauważył jakiś mężczyzn, którzy kazali im wypuścić chłopaka. Byli to magowie ziemii i prawdopodobnie bandyci o których mówił.
O ile można mu w ogóle wierzyć, a tak się składa, że wcale nie można.
— Dzieciak jest złodziejem naopowiadał wam bajeczek — zawiadomił szeryf, którego właśnie zbiła Korra. Rina rzuciła jej znużone spojrzenie, mówiące: a widzisz. — Od miesięcy go ścigamy.
— Gdzie jest Kai? — zapytała Korra, mrużąc gniewnie oczy.
Po chwili przyprowadził chłopaka Mako, trzymając go za ubranie.
— Całe życie był sierotą, aż pół roku temu adoptowała go rodzina, a on odwdzięczył jej się kradnąc oszczędności — opowiedział szeryf.
— To prawda? — zapytała Korra.
— Ta osoba, która to ukradła to dawny ja — oznajmił Kai, ze skruchą.
![](https://img.wattpad.com/cover/262625140-288-k9318.jpg)
CZYTASZ
legacy || legends of korra
FanfictionAwatar Aang i jego przyjaciele; Katara, Sokka, Toph, Suki, Zuko, oraz Leila odnieśli długo wyczekiwane zwycięstwo. Zakończyli stuletnią wojnę. Siedemnaście lat po śmierci Awatara Aanga, światu znów zagraża niebezpieczeństwo. Odpowiedzialność za utr...