I

614 41 18
                                    

Cześć moje maleństwa!
Przede wszystkim wesołych świąt Wielkanocnych!
Druga sprawa - rozdział miał być dopiero 6.04, ale uznałam, że zrobię wam prezent na Wielkanoc, bo czemu by nie. Drugi rozdział pojawi się albo 6.04, albo 9.04. Jeśli pojawi się 6.04 to trzeci będzie 9.04, ale to wszystko zależy jak się ułoży.

Buziole moje króliczki!

            Pakowałam ostatnią rzecz do walizki i upychając jak tylko się da, zamknęłam bagaż. Odetchnęłam, gdy tylko udało mi się zapiąć walizkę, która była upchana po brzegi. Bałam się tylko, by nie strzeliła w trakcie przenoszenia go do samochodu. Starałam się spakować jak najwięcej rzecz, by mniej wysyłać paczką.

- Ale ja będę za tobą tęsknić - odparła rudowłosa, wtulając się we mnie.

- Przecież za tydzień do mnie dołączysz - powiedziałam, znosząc walizkę na dół.

- No tak, ale to tak długo. Kto mi będzie narzekał, że wszędzie zostawiam kubki? Kto mi będzie truł dupe, że nienawidzi facetów i że najlepiej zostałaby starą panną z gromadką kotów? - spytała ironicznie, a ja przewróciłam oczami.

Harper Nelson była moją współlokatorką na studiach. Wysoka, szczupła baletnica jeszcze bardziej zakręcona, niż jej obroty na treningach. Była jedyną przyjaciółką jaką miałam w NY i chyba już jedyną ogólnie. Więcej nie potrzebowałam. Harper pochodziła z Vegas i na moje nieszczęście miała dużą wiedzę o tamtejszych "mafijnych rodzinach". Nieszczęście, a może nawet szczęście, bo miałam się komu wypłakiwać, gdy ostatecznie skończyłam z Ethanem. Znosiła moja wszystkie załamania i jako studentka psychologii starała mi się pomagać tak jak uczyli ją na zajęciach. Razem ze mną piła wino narzekając na każdego mężczyznę na świecie. Razem wracałyśmy do Vegas. Ona, bo uwielbiała Vegas, a ja by zakończyć sprawy z Ramirezem.

- Zostawię ci stos karteczek z moimi najgorętszymi tekstami. Za każdym razem jak zatęsknisz przeczytasz jedną z nich i przestaniesz tęsknić. To tylko tydzień. Mówiłam Ci, że mogłaś to załatwić wcześniej, a nie teraz - odparłam, a dziewczyna otworzyła mi drzwi. Wyszłam z walizką i wepchnęłam ją do bagażnika taksówki.

- To nie to samo. Zresztą nie miałam kiedy załatwić tego. Nie mogłam wcześnie i dobrze o tym wiesz. To ty mogłaś opóźnić spotkanie z Ramirezem na za tydzień - oburzyła się, a ja cmoknęłam ją w policzek na pożegnanie i wsiadłam do samochodu. - Wariatka. Zadzwoń jak będziesz na miejscu! - krzyknęła za mną, a ja skinęłam głową i pomachałam.

Taksówkarz ruszył bez słowa co mi jak najbardziej odpowiadało. Nie miałam ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Oparłam się o szybę i patrzyłam na mijanych przez nas ludzi. Wydawali się tacy beztroscy. Jakby nic ich nie gnębiło. Jakby niemieli zmartwień. Żyli swoim życiem, które fałszywie wydawało się idealne. Starali się wyglądać na perfekcyjnych, a ja zdawałam sobie sprawę, że wśród nich są ludzie, którzy stwarzają tylko takie pozory. Mordercy, gwałciciele, dealerzy i każdy inny człowiek, który choć raz popełnił jakąś zbrodnie. Perfekcja to była tylko przykrywka. Pułapka, w którą wpadali głupcy.

Pułapka, w którą wpadłam ja. Wciąż w niej tkwiłam. Starałam się wyzbyć wszelkich emocji i zacząć żyć po swojemu, ale szło mi to opornie. Dopiero po jakimś czasie pozbyłam się go ze swojej głowy. Tylko czasami nawiedzały mnie myśli o nim. Był niczym pasożyt zabijający od środka. Wracam do Vegas z nadzieją, że go nie zobaczę, że chociaż to mnie oszczędzi. Jeśli bym go zobaczyła wszystko odżyłoby ze zdwojoną siłą i szlag, by trafił moje starania.

Angel Of My Dreams (zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz