What kind of trouble you got into this time

1.5K 102 30
                                    

–Po co wy tu w ogóle przyszliście ?– zapytała Bloom, podczas gdy staliśmy przy zamkniętych drzwiach patrząc na przybyłą dwójkę, a ja dalej stałam z rękami skrzyżowanymi na piersiach mierząc ich wzrokiem. Wiedziałam, że jakbym się odezwała ktoś nie wyszedł by stąd żywy.

–Wbrew pozorom jestem po waszej stronie– powiedziała pewniej Beatrix, patrząc na mnie na co prychnęłam.

–Tak, zwłaszcza po tym jak dodałaś filmik gdzie śmiejesz się z naszej koleżanki. My tobie już podziękujemy, tam jest wyjście.–zironizowałam i teatralnie wskazałam jej rękami drogę do wyjścia.

–Ja, nic nie powiedziałam, byłam tylko obserwatorką, jeśli chcesz być zła to wyżyj się na kimś, kto śmiał się z twojej kumpeli i rozpowiada, że jedna z was jest Odmieńcem.–powiedziała, a ja podobnie jak wszyscy dookoła zrozumiałam o kogo chodzi. Spojrzałam na chłopaka z niedowierzaniem i lekkim zawodem. Chłopak zaczął coś mówić, ale już go nie słuchałam, natomiast Sky postanowił wybronić swojej nowej ukochanej więc wyszedł za nim, a gdy ich już nie było dziewczyna postanowiła się na nowo odezwać.– Same dziewczyny, nareszcie.– stwierdziła z uśmiechem, który miałam ochotę zetrzeć jej z twarzy. Irytowała mnie sama jej obecność, ale musiałam ją znieść dopóki bym się czegoś nie dowiedziała.

Dziewczyna podeszła do zamkniętych drzwi, pogrzebała przy nich chwilę, a następnie obróciła się w naszą stronę ze swoim pewnym siebie uśmieszkiem, machając kłódką w powietrzu. Nie myśląc długo minęłam ją w drzwiach i przeszłam do następnego pomieszczenia.

Dziewczyny zaczęły rozmawiać o burzliwej historii Alfei, ale ja ich nie słuchałam tylko zaczęłam przeglądać ze znudzeniem kolejne stronice kronik szkolnych, czy też przeglądać stare dokumenty.

Nie wiem ile czasu tam spędziłyśmy, ale napewno nie mało, Bloom stwierdziła, że musi znaleźć coś datą około dwunastego grudnia, gdy nagle wpadł mi w ręce pewien dziennik.

–Dwunastego grudnia Rosalind znajdowała się w Aster Dell, prowadziła tam krucjatę przeciw spalonym.– przeczytałam na głos i spojrzałam na nie– Możesz odpalić jeszcze raz mapę ?– zapytałam z udawaną grzecznością Beatrix, która wyglądała jakby coś wiedziała.

–Nie trzeba, wiem gdzie to jest– powiedziała, a ja mimowolnie wywróciłam oczami. No tak czego ona by nie wiedziała. –Jedziemy ? To pare godzin stąd.

Gdy, dziewczyna zapytała spojrzałam na niepewną tego wszystkiego Bloom. Nie wiedziała czy napewno tego chce, ale ja czułam, że musimy tam pojechać, czułam, że tam dowiem wszystkiego czego chciałam. Wiedząc, że przyjaciółka zaraz wymyśli ze sto powodów żeby nie jechać zadecydowałam za nas obie.

–Za pięć minut, przy drodze za bramą– powiedziałam zdeterminowana i wyszłam ciągnąc rudowłosą za sobą.

***

–Aster Dell to miasto, a ty nas wywiozłaś na jakieś pustkowie, z geografii to ty napewno dobra nie jesteś– powiedziałam wysiadając z czarnego Suv'a po półtorej godzinie jazdy i rozglądając się dookoła. Stanęłam bliżej jasnookiej mówiąc ciszej tak, żeby tylko ona mnie słyszała.– Miej oczy szeroko otwarte, coś mi tu śmierdzi.

Gdy to powiedziałam, poczułam coś pod stopami, a gdy spojrzałam co to zaklęłam cicho. Pod naszymi nogami znajdowały się ludzkie szkielety, spojrzałyśmy na siebie lekko przerażone i odrazu obróciłyśmy się w stronę dziewczyny, która stała na kamieniu. Trzymała ona ręce ku górze, gdzie zbierała całą swoją energie.

–Nie jesteście jedynymi potężnymi wróżkami w Alfei –stwierdziła i już myślałam, że celuje ona w nas, lecz po chwili zauważyłam, że trafiła w barierę, która otaczała miasto, a raczej to co z niego zostało –Witajcie w Aster Dell.

𝐓𝐡𝐞 𝐝𝐚𝐫𝐤𝐧𝐞𝐬𝐬 𝐨𝐟 𝐭𝐡𝐞 𝐛𝐥𝐚𝐜𝐤 𝐝𝐫𝐚𝐠𝐨𝐧 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz