Spotkanie

738 45 14
                                    

y/n: To gdzie chcesz iść?
T: Nie wiem, nie znam miasta
y/n: A faktycznie, no dobra, to mogę cię trochę oprowadzić jak chcesz, a później się zobaczy.
T: Pewnie

Zaczynacie iść przed siebie, rozmawiacie, trochę o sobie opowiadacie i tak mija 30 minut, po tym czasie stajecie, jest godzina 13:46,
Przechodzicie drogą w parku, i w oddali widzisz mężczyznę z dość sporym psem, lekko się zawahałaś, lecz przyśpieszyłaś aby utrzymać tempo chłopaka. Okazało się, że zwierzę nie było na smyczy i zaczęło biec w waszym kierunku, po chwili pies biegał wokół was i skakał. Chłopak kucnął i wyciągnął rękę w stronę zwierzęcia, to podbiegło i zaczęło się cieszyć jeszcze bardziej. Zamarłaś, bałaś się psów więc ta sytuacja nie była najlepszą z możliwych. Zaczęłaś wpatrywać się w ziemie, szukając możliwości wyjścia z tej sytuacji. Chłopak coś do ciebie mówił ale nie byłaś w stanie zrozumieć o co chodzi. Po chwili ( teoretycznie, dla ciebie ta sytuacja dłużyła się w nieskażoność) podbiega właściciel psa krzycząc:
-DO MNIE!
Mężczyzna złapał zwierzaka za obrożę
-Bardzo was przepraszam
T: Nic się nie stało
-Twoja koleżanka chyba tak nie uważa
Mężczyzna przekręcił się na pięcie i spojrzał ci w oczy. Blond chłopak który stał koło ciebie również spojrzał się na ciebie, lecz został w tej samej pozycji.
T: y/n?
y/n: Nie nie, nic się nie stało. Uśmiechnęłaś się lekko
Mężczyzna przytaknął głową, schylił się aby zapiąć psa na smycz. Chłopak złapał cię lekko za nadgarstek i przyciągnął w swoją stronę. Spojrzałaś na niego. Pokazał ci wzrokiem "idziemy" zaczęłaś za nim podążać, nie obracając się tyłem do zwierzęcia które nadal tam siedziało.
Kiedy odeszliście już trochę dalej chłopak zaczął mówić:
T:yym słuchaj
-spojrzałaś na chłopaka
-boisz się psów?
-(trochę cię zamurowało nikomu nigdy o tym nie mówiłaś, a twoi poprzedni "znajomi" nie zwracali na to uwagi) nie...
-chłopak  patrzył się pytająco
(Był przekonujący to trzeba  było przyznać)
- Dobra tak.- powiedziałaś urywając ciąg i płynność mówienia
- (chwile sie nie odzywał i szliście w ciszy, chwile) Dlaczego?
- (Tak, yhm można się było domyślać, że zapyta, w poprzedniej sytuacji nie dopytywał co się stało, ale kurde w sumie, czemu wzbudza aż takie moje zaufanie, co jest?)
-Kiedyś byłam na takim obozie- zaczęłaś mówić
Siedzieliśmy z innymi dzieciakami na plaży, z grupką kilku osób chcieliśmy usiąść na takim jednym drzewie które znajdowało się nad wodą, wszyscy po kolei się wspinali, a reszta czekała na możliwość wejścia, kiedy zostałam z takim jednym chłopakiem na ziemi duży pies zaczął biec w naszą stronę ciągnął za sobą smycz i miał kaganiec który chyba spadł mu z pyska i wysiał na jego szyi...
Po chwili dobiegł do nas i rzucił się na moją rękę zacisnął zęby, poczułam jedynie cholerny ból dalej nie za bardzo pamiętam co się stało, jedynie opiekuna który złapał psa, krzyk dzieci, tego faceta
(Zawahałaś się na chwile)
Złapałaś lewy rękaw bluzy i podciągnęłaś go do góry.
-Później, jakoś nie pamiętam jak znalazłam się w szpitalu, miałam tam kilka szwów i w ogóle, dlatego też często mam bluzy i jakieś rzeczy na długi rękaw. (Skończyłaś mówić dalej patrząc się przed siebie.
-(Nie wiedział przez chwile co powiedzieć)
Przepraszam nie powinienem chyba pytać
-Nie okej, nigdy nikomu nie mówiłam
-Spojrzał na ciebie i nagle powiedział żywszym głosem:
Wiesz co? Mam pomysł mam dwa psy
-(oj nie zdecydowanie nie)
- Przyjechały tu z nami
-(kuźwa jeszcze lepiej)
Spojrzał na ciebie wiedziałaś że wymyślił  coś co ci się nie spodoba zdecydowanie ci się nie spodoba.
-Pomogę ci przełamać twój  strach przed psami
-Co?!
-Spokojnie nic ci nie zrobią, będę je miał tez na smyczy
-ymm, nie wiem czy to dobry pomysł
-będzie dobrze zaufaj mi
-okej (chwila? Co? Zgodziłam się? No super po prostu...)
- Jestem tu jeszcze dwa tygodnie więc, nie musi to być jutro ani nawet w tym tygodniu
-dobrze, chociaz tyle..
- Tommy się lekko uśmiechnął
--szliście sobie dalej zwiedzając miasto, rozmawiając o wszystkim i o niczym--
Nagle zadzwonił twój telefon a na ekranie wyświetliło się to magiczne
🌌Amanda🌌
-Tylko nie ona( ups powiedziałam to na głos)
-Kto?
-Taka jedna laska, kiedyś ci opowiem
-przeciągnełaś zieloną słuchawkę-
-Hejjj, skarbie dzisiaj piątek pamiętasz
-(Kuźwa przyjeżdżają)
-tak oczywiście o której będziecie
-Jakoś tak 20.00 powinniśmy być
(Która godzina? Spojrzałaś na wyświetlacz telefonu, 19:11 um..)
-Jesteś w domu []?
- Będe na czas
-Mam nadzieje paaa
*połączenie zakończone*
-słuchaj, przepraszam cię bardzo mocno ale do moich rodziców przyjeżdzają znajomi i musze tam być i jeszcze...
-(chłopak ci przerwał) okej, okej rozumiem
- Naprawdę? Nie masz z tym problemu że musze tak jechać
-Co ty, nie ty wymyśliłaś to spotkanie (zaśmiał się) odprowadzę cię na autobus
-Dziękuje bardzo
(Zawróciliście i zaczęliście iść w druga stronę rozmawiając, nie było niezrecznej ciszy w żadnym momencie więc czułaś  się bardzo komfortowo)
(Na pszystanku, przyjeżdża autobus)
(Byłaś  już troche rozkojarzona przyjazdem znajomych i nie skupiłaś się do końca na wypowiedziach Tommiego, lecz starałaś odpowiadać na jego pytania)
-O patrz twój autobus!
-(spojrzałaś w stronę ulicy) Faktycznie, dzięki
(Wsiadając do autobusu usłyszałaś  jeszcze jak chłopak do ciebie krzyknął)
- Przyjadę po ciebie w poniedziałek!
-Czekaj co?
*Dzwi autobusu się zamknęły*
Podałam mu mój adres? Jak? Kiedy? Yyyy dobra napisze do niego w domu.
(Puściłaś muzykę i wracałaś do domu)

                           *W domu*
(Twoi rodzice byli w domu)
T: Gdzie byłaś?
y/n: Spotkałam się z kolegą
T: Fajnie, mam nadzieję ze ci się podobało
y/n: Taak, idę się ogarnąć
(Wyciągasz jakąś spódniczkę i top, jeszcze zabierasz czarną rozpinaną bluzę, idziesz do łazienki, przebierasz się i malujesz)
(Ale mam wyczucie czasu, idealne)
(Przeszłaś z łazienki do kuchni)
(O łał, ale to wszystko wygląda pięknie, wręcz idealnie, i tak co tydzień (westchnęłaś) okej przeżyć te kilka godzin i będzie dobrze)
M: O jesteś [], o-okej ogarnęłaś się, pamiętaj żeby nie używać telefonu przy stole
y/n: tak yhm
M: Jasne?
y/n: Tak
(Przysli goście i ku twojemu zdziwieniu jeszcze jacyś ludzie których  nie znałaś)
(Kiedy wszyscy już zjedli, wszystko przeniosło się na taras [twój dom znajduje się na samej górze wieżowca i zamiast tarasu macie taki jakby ogród nie wiem jak to nazwać inaczej, może wiesz o co mi chodzi]
Siedziałaś sobie z Amandą która była wklejona w ekran telefonu, nie miałaś potrzeby z nią rozmawiać wiec napisałas do Tommiego. Nie spodziewałaś sie jednak że blond chłopak tak szybko odpisze:
-No hejka, jak tam spotkanie
-Nic nie mów jest więcej ludzi niż miało być
-Oł słabo
-Co robisz?
-Gram
-Mc?
-Tak haha
- Ale bym se zagrała
-Jakieś plany na jutro?
-Ym niee
-No to już masz, będziemy grać
-hahaha dobra pasuje mi, graj se, muszę iść
-Okej paa
-ppaapa

A:Z kimś pisałaś?
y/n: yy co ja nie.. przeglądałam Instagrama
A: a okej, (dziewczyna zaczęła opowiadać jakąś historie ze swojego życia która cię kompletnie nie interesowała, ale gdy zaczęła powiadać o chłopakach których niestety miałaś przyjemność poznać, Wyłączyłaś się i przestałaś jej słuchać.)
******************************
Wszyscy pojechali około 2:00, poszłaś spać.

Całą sobotę i niedziele przegrałaś z Blond chłopakiem w mc, również całe dnie rozmawiając.
******************************
                    *Poniedziałek*
(Jest godzina 20.00 twoi rodzice dawno byli już w pracy i nie wracali dzisiaj do domu mieli być dopiero następnego dnia około 8:00, miałaś na sobie krótkie czarne spodenki oraz bluzkę w czerwono białe paski. Chodziłaś bez celu po mieszkaniu, gdy nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi, nie spodziewałaś sie nikogo, jedynie mogła to być Amanda... podeszłaś do drzwi, przekręciłaś klucz i nacisnęłaś klamkę, otworzyłaś drzwi i nagle usłyszałaś)
-HEJ! PATRZ TRAFIŁEM!
-O JEZU! Ale się wystraszyłam dzięki
-Ojć sorki, dawaj wychodzimy!
-Gdzie?
-Zobaczysz
-No dobra, to wejdź na chwile, zabiorę  torebkę i będziemy mogli wyjść
-Okej (chłopak wszedł do twojego mieszkania)
-Tam jest moj pokój usiądź se na łóżku zaraz przyjdę
-Dobra(chłopak zniknął za ścianą twojego pokoju)
Spakowałaś torebkę, ubrałaś czarne buty i poszłaś do Tommiego
-Idziemy?
-Tak, (chłopak wstał)
(Wyszliście z domu, zakluczyłaś drzwi i poszliście*** kilka minut później***)
Wsiedliście do autobusy i usiedliście
-Jesteś pewny że to dobry autobus?
-Tak, spokojnie nie wywiozę cię nigdzie
-No właśnie tego pewna nie jestem (zaśmiałaś się)
-(chłopak się uśmiechnął)

*Autobus ruszył, jechaliście już jakieś kilka minut*

-Szlag...
-co się stało?- zapytał chłopak
-Zapomniałam bluzy...
-Po co ci bluza? Jest ciepło
-(powiedział to ten co ma Bluzę na sobie) (nie odzywałaś się)
-(chłopak się na ciebie spojrzał i wtedy zobaczył bliznę przez całą rękę, którą próbowałaś obrócić tak aby nie było jej widać) (Wtedy chyba zrozumiał, że posiadane jej, i to jeszcze w tak widocznym miejscu nie jest dla ciebie komfortowe) Przepraszam, fakt blizna
(Blondyn wysunął się lekko z siedzenia i zdjął swoją bluzę.
-(patrzyłaś  niego  pytająco)
-(wyciągnął dłoń z bluzą) Masz załóż- powiedział
- dziękuję- odpowiedziałaś po czym założyłaś ją na siebie. (Fakt była trochę duża i długa ale mogłaś zakryć rękę.
-Ile będziemy jechać?-zapytałaś
-Myślę że jakieś 30-40 minut
-Gdzie ty mnie wywozisz?
-Zobaczysz- chłopak dalej nie zdradzał swoich planów

**wróciliscie do rozmowy podczas tego gdy autobus dalej jechał**


▪︎Przyjaciel▪︎ // Tommy x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz