rozdział drugi

369 22 8
                                    

Draco był już w pociągu i zmierzał do Hogwartu. Probował zaplanować coś związanego z Potterem, lecz cały czas ktoś przechodził, a wolał, żeby pozostało to dyskretne. Coraz bardziej obawiał się, że będzie musiał zaprzyjaźnić się z Bliznowatym. Na samą myśł zrobiło mu się zimno.
- Draco, słyszysz co do Ciebie mówie? - spytał chłopak siedzący na przeciwko
- Cholera Zabini - splunął, zamknął notes i wcisnął go do torby - myślisz, że za ile dojedziemy do tej głupiej szkoły?
- Właśnie Ci to mówiłem.. za parę minut już będziemy - odpowiedział i zmierzył blondyna wzrokiem - wszystko dobrze? Ostatnio wydajesz sie spięty.
- Czemu by miało być nie dobrze? - spytał odwracając wzrok. Chciał powiedzieć komuś co w sobie dusi, lecz nie ufał nikomu i nie był pewny czy mu wolno. Do końca podróży już ze sobą nie rozmawiali.

Po oficjalnej uczcie i odprowadzeniu podopiecznych do swoich dormitoriów, Draco zaszył się w swojej komnacie. Wyjął wszystkie plany z torby i rozłożył na stole. Miał narazie tylko kilka pomysłów, ale żaden nie był dobry. Jeden nie miał planu przewozu, drugi zaklęcia, a jeszcze inny ledwie zdołałby otumanić małe pisklę. Odsapnął i włożył wszystkie rzeczy związane z tą sprawą. Odstawiając je na wysoką szafę, rękaw koszuli podwinął mu się. Ujrzał mroczny znak na przedramieniu. Czuł się obserwowany. Zamarł. Bał się zrobić czegokolwiek i z kimkolwiek rozmawiać. Już jutro zaczynał się pierwszy dzień nauki na 7 roku nauki w Hogwarcie. Czarny Pan nie dał mu terminu dostraczenia chłopaka, ale wiedział, że lepiej nie zwlekać z wyznaczonym przez niego zadaniem. Musiał więc zacząć działać odrazu.

Gdy było już ciemno i cisza opanowała zamek, Draco podniósł się i oparł o ramę łóżka. Nie chciał być śmierciożercą. Myślał o tym jakby to było wychowywać się w normalnej, czarodziejskiej rodzinie. Zacisnął zęby, wiedział, że jak zrobi coś złego, nie po myśli Czarnego Pana, czeka go śmierć. Wstał cicho. Wyjął sprowrotem wszystkie plany. Chwycił pióro do ręki i zaczął zapisywać pergamin. Trudno było mu się skupić. Myśli o Voldemorcie i rodzinie przysłaniały obrazy Harrego, które próbował sobie przypomnieć. Skąd miał wiedzieć gdzie zwykle przebywa i którędy chodzi? Pisanie planu w takim stanie jest bez sensu. Jednak z dnia na dzień ten stan będzie się pogarszał.
"Tylko o tym marzyłem, śledzić Złotego Chłopca" - pomyślał i zrobił z dłoni piąstki. Wbił paznokcie głęboko w skórę, tak, że zostawił ślady. Chciał się rozpaść. Nie darzył Pottera żadnym uczuciem, wręcz go nienawidził, ale sama myśl o tym, że z jego rąk ma ktoś zginąć mdliła go. Położył się na łóżku z obojętną miną. Od dziecka musiał ukrywać emocje. U niego w domu nie wchodziło w grę okazywanie słabości. Musiał się czuć i udowadniać innym, że jest od wszystkich lepszy. Zamknął oczy. Chciał, żeby już nigdy się nie otworzyły. Pomyślał, że pewnie Voldemort go doprowadzi do takiego stanu gdy się nie wyśpi i nie zacznie obserwować chłopaka. Odetchnął głęboko. Po paru godzinach zasnął.

Rano obudził się przed wszystkimi, przez ból blizny na jego ręku. Chyba Czarny Pan próbował dać mu znak. Ubrał się i dokończył zapisywać kolejny zwój, gdy usłyszał kroki. Wrzucił wszystkie papiery do pudełka.
- Evanesco - szepnął zamachując się różdżką w stronę pudełka. Jest to jedno z najtrudniejszych zaklęć i zdziwił się, że zdołał to zrobić za pierwszym razem.

Osoba czekająca pod drzwiami zapukała kilka razy. Blondyn podszedł i otworzył cicho drzwi.
- Czego chcesz Blaise - splunął patrząc na chłopaka. Szczerze nie chciał tego robić, nie chciał udawać przed nim we wszystkim lepszego. Zabini był jedyną osobą, której by mógł zaufać.
- Co się z Tobą dzieje Malfoy? - spytał wchodząc nieproszony do pokoju - Zaszyłeś się wczoraj w swojej komnacie, jeszcze późną nocą słyszałem, że coś robisz, wstałeś tak wcześnie i zachowujesz się - zastopował - coś się stało? - dokończył ślizgon. Draco domknął drzwi i stanął obok chłopaka. Zastanowił się chwile, ale nie był gotowy mu powiedzieć.
- Musiałem się przygotować do szkoły -skłamał
- Do szkoły? - parsknął Zabini - jasne
- Co tak bardzo zacząłem Cię obchodzić, Blaise - spytał posyłając mu tajemnicze spojrzenie
- Nawet o tym nie myśl - uśmiechnął się - wiesz, że mnie interesuje ktoś inny - dodał i odwrócił się z miną jakby za dużo powiedział
- Słucham? - zapytał blondyn, ale nie otrzymał już odpowiedzi.

Po wyjściu Zabiniego przymknął powieki i wziął głęboki oddech, od tego momentu będzie musiał szpiegować Pottera. Wyszedł z komnaty.

(Oo równo 700 słow. Podoba się?)
- Ava

Wieczysta Przysięga Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz