rozdział piąty

235 20 6
                                    

Każdy nalał sobie po kieliszku Ognistej i zaczęli rozmawiać. Na początku Draco opowiadał o tym jak ostatnio ciężko i z chęcią odpuściłby kolejny rok nauki. Później Blaise opowiadał, że ma kogoś na oku ale nie chciał zdradzić kogo. Ich szklanki napełniały się ponownie, a nowe butelki do otwarcia ustawiały się w kolejce. Rzyły ślizgonów nasączyły się alkoholem.
- Ostatnio się tak zastanawiałem, czemu ten Bliznowaty ma tylu adoratorow? Wszystko się kręcie wokół tej trójki.- prychnął Blaise.
- Wiesz Zabini - odparł Draco kiwając się na boki z głupim uśmiechem - Ten cały Potter nie jest wcale taki zły.
Blaise wybuchnął śmiechem i przychylajac się w stronę podłogi niechcący kopnął ostatnią butelkę, która się rozlała.

- Chyba już nie będzie więcej chlania
- Tobie i tak już wystraczy - odpowiedział ponownie się śmiejąc - Stary do reszty Cię popierdoliło
- Spierdalaaaj - odparł przeciągając słowo. - Mówiłem poważnie - pomimo niezbyt trzeźwego stanu, chciał zacząć przekonywać innych, że chce się zaprzyjaźnić z Bliznowatym.
- Może idź już do siebie - złapał oddech - nie wiedziałem, że masz taką słabą głowę do alkoholu - parsknął ponownie Zabini.

•••
Jak mam przekonać innych, że chcę się zaprzyjaźnić z tym pierdolonym Potterem? Może sam zbytnio w to nie wierzę i to widać - zastanawiał się w nocy Draco. - Wybraniec! Zajebiste zadanie - podwinął rękaw koszuli i ujrzał mroczny znak, zagryzł mocno zęby i przewrócił się na bok.

•••
- Hej, Hermiona - przywitał się zaspany Harry, wchodząc do pokoju wspólnego Gryffindoru.

- No nareszcie wstałeś - odparła dziewczyna uśmiechając się. Ginny przyglądała się całej sytuacji.

- Hermiona, możesz mi pomóc z Eliksirami? Ten przemdiot jest okropny, a jak Ty mi nie pomożesz zostanie mi Malfoy - wzdrygnął się na samą myśl

- Harry - westchnęła- tak mi przykro, ale narazie nie będe mogła Ci pomóc. Bardzo zaciekawiły mnie starożytne runy - powiedziała wyciągając podręcznik, który był grubości Hagrida - wiedziałeś, że... - opowiadała zafascynowana, ale Harry jej nie słuchał. Myślał o lekcjach z tym obrzydliwym ślizgonem. Zastanawiał się czy przeżyje taką lekcje. - Nie martw się Harry - zauważyła dziewczyna - o Draconie można powiedzieć wiele, ale akurat z Eliksirów jest naprawdę dobry.

- Dzięki - uśmiechnął się i udał w stronę wielkiej sali. Będzie musiał prosić ślizgona o pomoc, też coś. Usiadł przy wielkiej ławie, koło Rona i zaczął nakładać sobie jajecznice.

- Widziałeś Hermione? - zapytał Ron zajadając się mięsem. Jak można jeść mięso na śniadanie? Tym bardziej w takich ilościach.

- Już jestem Ronald - odpowiedziała dziewczyna, która pojawiła się z nikąd -  musiałam się trochę pouczyć - dopowiedziała i usiadła koło chlopców.

Cała trójka zjadła razem posiłek, gdy Harry ujrzał blondyna kierującego się do wyjścia, wstał pośpiesznie.

-  A temu co? - skomentował Ron


- Malfoy - odchrząknął - Pamiętasz jak mi proponowałeś pomoc w Eliksirach - zaczął

- No proszę, Potter będzie mnie prosić o pomoc?

- Prosić? - powtórzył poirytowany. W sumie blondyn miał rację, ale nie lubił czasami jak rzeczy nazywa się po imieniu.

- Nie poprosisz, nie pomogę - odparł i czekał chwilę na odpowiedź bruneta. Gdy niczego nie usłyszał odwrócił sie w stronę Zabiniego, który przysłuchiwał się całej sytuacji. W pół obrocie usłyszał jednak prośbę.

- Proszę - westchnął - Proszę, Malfoy, pomożesz mi z Eliksirami? - czuł się żałośnie

- 19:00 u mnie - rzucił i odszedł w przeciwnym kierunku

•••
- Co to miało być? - zapytał zdezorientowany Blaise - Ty serio chcesz się z nim jakoś zaprzyjaźnić?

- Tak, mówiłem poważnie - odparł

- To wyglądało bardziej jak podryw - parsknął.

Draco nie musiał się z nikim nigdy zaprzyjaźniać więc zbytnio nie wiedział jak to zrobić.

- Co niby miałbym powiedzieć, żeby nie brzmiało jak podryw?

- Na pewno nie drocz się z nim jak z napaloną dziwką - zaśmiał się ponownie - takie coś by działało na Pansy, albo inną, która się za Tobą ugania. - na taką odpowiedź został szturchnięty w bok

- Nie pomagasz Zabini. Myślisz, że mnie polubi?

- Kurwa co to ma być? Pytam teraz serio, brzmisz jakbyś chciał go przynajmniej przelecieć

- Zamknij się, wiesz, że nie o to chodzi - odparł. - "przelecieć"? - zagryzł zęby - Pottera naprawdę?

- Tylko żartuję. Po prostu bądź miły, ale badź sobą i bez podtekstów - dodał - udanej randki o 19:00!!! - krzyknął tak, że parę osób się odwróciło

- Blaise!! - wrzasnął wkurzony blondyn, ale chłopak zdążył uciec

Dobra, teraz tylko postarać się być miłym dla Pottera, ale nie tak, żeby wyglądało, że chcę go przelecieć - westchnął - Łatwizna

Wieczysta Przysięga Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz