rozdział siódmy

243 25 7
                                    

Minęła godzina jedenasta. Dawno już zaczęły się lekcje, ale Draco nadal się nie podniósł. Nie mógł sobie poradzić z wojną jaką toczył w głowie sam ze sobą. Jest śmierciożercą, ma opinie chamskiego bezuczuciowego arystkoraty, który ma się lepszego od innych. W sumie racja.. ale czy bezuczuciowego? Naprawdę nie chciał tego robić, ale bał się śmierci. Nie mógł zerwać przysięgi. Zacisnął zeby i schował twarz w dłonie.

- Ja już nie chcę- wyszeptał. Pomyślał o swoim dzieciństwie i nacisku rodziców, a zwłaszcza jego zimnego ojca. Go można było nazwac bezuczuciowym. Ślepo podążał wszędzie za Czarnym Panem, nie obchodziła go rodzina, tylko to jaki miała status krwi i czy była najlepsza. Co prawda to prawda, ród Malfoyów był potężny, ale było wiele innych rodzin równie, a nawet bardziej potężnych.
Usiadł opierając się o zimną sciane. Tak zimną jak inni go widzą.

Może chciałbym się zmienić? - wyszeptał. Nie chodziło o to, że chce zaprzestać komentowania i bycia chamskim, tylko, żeby się do kogoś zbliżyć i żyć normalniej. - Do reszty mnie popierdoliło - szepnął ponownie z gulą w gardle.
-Colloportus - machnął różdzką w stronę drzwi zamykając je zaklęciem.
Podszedł do biórka i szybko je przeszukał. W końcu znalazł to czego szukał. Chwycił żyletkę która mieniła się na srebrno. Za oknem lał deszcz, była burza. Wpasowując się w dźwięk grzmotu, naciął srebrnym narzędziem skórę. Zrobił to mocno i szybko, aż zacisnął oczy. Powtórzył to kilka razy.
Teraz, jego ręka była ozdobiona szramami krwi, która rozpływała sie na boki. Odłożył ostry przedmiot na miejsce i przetarł lekko chusteczką krew, żeby nie pobrudzila koszuli.

- Alohomora - usłyszał zza drzwi, które momentalnie sie otworzyły i Zabini wparował do pokoju. - Co do cholery? Co robił tu Potter? Czemu nie ma Cię na lekcjach, czy to ma coś wspólnego? - zaczął go przepytywać

- Uspokuj się - rzucił - pomagałem mu z eliksirem, tak jak Ci mówiłem.

- A później się pierdoliliście, tak jak ja mówiłem?

- Kurwa Zabini, nachlał sie i zasnął, i wybacz, ale nie miałem ochoty go nosić po zamku - odburknął. Spojrzał na szatę i szybko ją poprawił, bo kawałek znaku wystawał spod materiału.

- Dziwnie się ostatnio zachowujesz - zmierzył go wzrokiem - Czemu Cię nie ma?

- Nie chciało mi się wstać - skłamał lekko - Pójdę na następną lekcje

- Masz piętnaście minut - zauważył brunet, klepnął go przyjacielsko w ramię i wyszedł

Blodnyn odwrócił się sięgając po potrzebne rzeczy na następną lekcje. Po chwili znów usłyszał wtargnięcie.

- Cholera Zabini, daj spokój! - zdenerwował się

- A.. to ja przyjdę później, Malfoy - odpowiedział znajomy głos

-Potter? Czego tu szukasz? - zapytał zdziwiony

-Chciałem - przełknął ślinę - podziękować. Snape powiedział, że wynitny czego nigdy nie użył w moim przypadku. Tym bardziej, że zrobiłeś to za mnie bo się nachlałem.. - dokończył

- Nie ma za co - odpowiedział stojąc plecami do rozmówcy. Gdy usłyszał, że ten nie odchodzi zapytał ponownie - Coś jeszcze?

- Zastanawiała mnie jedna rzecz na którą nie potrafię sobie odpowiedzieć - zaczął a blondyn przytaknął - dlaczego jesteś miły? To znaczy dlaczego pomogłeś?

- Zmieniłem się - odpowiedział przejeżdzając dyskretnie ręką po bliznach - Wiesz, moglibyśmy się zapr...- zaczął, ale przypomniał sobie, że nie mówi się tak wprost. - Chodzi o to, że da się z Tobą wytrzymać Wybrańcu - lekko się uśmiechnął

- Dzięki? - odparł lekko zmieszany Harry - Jak będziesz potrzebował pomocy z czymkolwiek co nie ma związku z eliksirami, to też pomogę - powiedział i wyszedł.


Ślizgon odsapnął i udał się na korytarz. Minął Pansy, której na jego widok aż ugięły się kolana. Odwrócił wzrok i wszedł do sali w której odbywała się kolejna lekcja.

...
Ogólnie jak czytacie i się podoba to zostawiajcie gwiazdki bo dosłownie to się jakoś nie przyjęło. Więc nie wiem czy pisać dalej.. bo zawsze chciałam napisać tą książke, nigdy nie widziałam takiego pomysłu, ale nie wiem czy pisanie tego dalej ma sens?
Dajcie znać

- Ava Black.

Wieczysta Przysięga Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz