rozdział trzeci

307 19 27
                                    

Szedł długim, głośnym korytarzem zas tanawiając się co mógłby zrobić, żeby nie łazić za Potterem całe dnie. Przeleciały obok niego sowy, które usiadły przy oknie. Wtedy do głowy wpadła mu pewna myśl.
-Avenseguim - szepnął nakierowując różdżką na Hedwige - wiesz kogo masz śledzić - dodał, a ptak oderwał się od parapetu i poleciał w stronę Wielkiej Sali.

Wkroczył do niej i zasiadł przy stole ślizgonów. Uśmiechnął się sztucznie do Pansy, która jak zwykle się do niego kleiła. Śledził wzrokiem Hedwige, która obserwowała Bliznowatego. Odetchnął z ulgą, może zaplanowanie tego wszystkiego będzię łatwiejsze niż myśli, a wtedy samo wykonanie będzie proste - zamyślił się.
Gdy zobaczył, że Wybraniec wstaje i wychodzi z przyjaciółmi z Wielkiej Sali, odczekał kilka minut i pomknął za nimi.

- Chyba Malfoy nas śledzi - chrzaknęła cicho Hermiona odwracając się raz po raz
- Czego ten głupi ślizgon chce? - zdenerwował się Ron
Poszli pod pustą klasę i stanęli. Szukali blondyna wzrokiem, ale najwyraźniej go już tam nie było. Ślizgon przypomniał sobie, że go wyręczy Hedwiga, która właśnie łasiła się do bruneta*.

Dla Malfoya lekcje były koszmarem, nie mógł przestać myśleć o bliźnie, która dawała o sobie ogromne znaki. Gdyby nie to, że Gryffindor też nie sprawował się zbyt dobrze na Eliksirach, przez niego, Slytherin miałby odjęte 5 pkt za nieuwagę.

Po ostatnim posiłku już na korytarzu idąc do komnaty, zaczął sciągać buty i poluzowywać krawat. Padł na łóżko. Po mimo ogromnego pragnienia zostania na materacu, musiał wstać i planować dalej. Hedwiga przyleciała, a on mógł zobaczyć wszystko co Bliznowaty, robił, jadł lub gdzie przebywał.

"Jeśli chodzi o Hedwigę, to naprawde dobrze sie sprawdziła. Chociaz po jednodniowych informacjach mogę stwierdzić z której łazienki korzysta i z kim się trzyma. Niestety będe musiał zaprzyjaźnić się z Potterem, bez tego nic nie zdziałam. Pomimo jego pierdolonej sławy, jest całkiem mądry i nie pozwoli siebie tak łatwo uprowadzić" - pomyślal - Jak ja mam się zaprzyjaźnić ze Złotym chłopcem? - zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Już raz odrzucił jego propozycje przyjaźni, po tylu latach dogryzania sobie raczej nie będzie chciał spędzać z nim czasu.
- Pierdolić to - powiedział kierując się do łazienki.

Po prysznicu, obwiązał się ręcznikiem w pasie i spojrzał w lustro. Przyglądał się swojemu umięśnionemu torsie. Trzeba przyznać, że był przystojny. Obmacywał się przybierając różne pozycje. Czemu w sumie nie miał dziewczyny? Przecież wiele dałaby dużo, żeby spędzić z nim przynajmniej trochę czasu. Dajmy taką Parkinson, no ładna jest, ale zarazem ma w sobie coś takiego odpychającego. Jakby czegoś jej brakowało... - myślał tak dłuższą chwilę o prawie każdej dziewczynie. Doszedł do wniosku, że żadna dziewczyna go nie interesuje. Poza tym nie miał teraz czasu na związki, bardziej na szybki seks. Przyglądał się sobie po czym podniósł wzrok na znak śmierciożercy. Może sobie jedynie pomarzyć, kto normalny pieprzyłby się ze śmierciożercą. Wysokim i wyjątkowo przystojnym, ale śmierciożercą.

Naciągnął wygodne ubranie i wrócił do pokoju. Nie miał czego już planować, oprócz przyjaźni z Potterem. Musiał się przewietrzyć. Wyszedł i przechadzał się pare godzin po zamku i Błoniach. Zrobiło się dosyć zimno i było po ciszy nocnej, a tylko brakowało mu kłopotów w szkole, więc zawrócił. Wszedł do dormitorium Slytherinu. W pokoju wspólnym siedziała Pansy, która wstała na jego widok.
- Gdzie byłeś Draco? - zapytała podchodząc do chłopaka. Uśmiechnęła się lekko i próbowała przytulić. Ślizgon cofnął się o krok.
- Parkinson, co robisz? Mówiłem Ci, że z tego nic nie będzie - odpowiedział i zrobił obrzydzoną minę.
- Zabawny jesteś - zaśmiała się - możemy dokończyć tę rozmowę u mnie?
- Zbytnio nie mamy o czym rozmawiać - odpowiedział, ale ruszył za dziewczyną. Chciał mieć już taką rozmowę za sobą.
- Wiem, że Ci się podobam - uśmiechnęła się
- Słucham? - zapytał z niedowierzaniem - Nie wiem skąd masz takie informacje, lecz uwierz mi, że nigdy mi sie nie podobałaś. - dodał
- Patrzysz na mnie jakbyś chciał mnie przelecieć - parsknęła
- Przejechać* - poprawił ją Draco. Dziewczyna zrobiła obrażoną minę i zdjęła wierzchnią bluzkę.
- Czy Ty próbujesz mnie podniecić? - zaśmiał się - Przestań się tak do mnie kleić, naprawdę - dokończył.
- Draco, to tylko jeden raz - zaczęła
- Odpuść sobie - powiedział i odrazu wyszedł.

Nie rozumiem tych dziewczyn. Raz się do Ciebie klei później udaje obrażoną a po chwili próbuje Cie przelecieć - położył się do łóżka i myślał. - Nigdy bym się z nią nie przespał - na samą myśl zrobiło mu się zimno. Spojrzał na znak na przedramieniu i przejechał po nim palcem. Odetchnął zmęczony i zasnął.

-----
*ludzie brunet ma czarne włosy i jestem tego świadoma od paru dni, ale większość osób mówi "brunet" na os z brązowymu włosami, więc może już tak zostawie?
------
Uwaga, tak książka jest o "Drarry" i nie, nie występuje tu ship Draco × Pansy, więc chill♡
-----
Jak się podoba? Kolejny rozdział już niedługo (Równo 760 słów)
- Ava

Wieczysta Przysięga Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz