rozdział ósmy

357 26 13
                                    

- Dzisiaj trochę o zaklęciu, które jest porównywalne do Zaklęcia Niewybaczalnego. Nie powinienem wam tego pokazywać, jednakże zaryzukuje - powiedział Profesor - W tym zaklęciu chodzi z grubsza o to, by namieszać komuś w głowię. Może wam przypominać trochę amortencję, jednak osoba rzucająca zaklęcie, ma dostęp do waszych wspomnień, może je zmieniać i kontrolować. Również ma dostęp do waszej przeszłości, teraźniejszości, a bardziej doświadczeni potrafią ujrzeć przebłyski przyszłości... - kontynuował - A więc będzie to takie przemieszanie wróżbiarstwa z eliksirami, w formie zaklęcia - zaśmiał się.

Pomimo tego iż, była to pierwsza lekcja jaką kiedykolwiek prowadził w szkole, w Hogwarcie, opowiadał bardzo ciekawie i wydawał się miły. Dyrektor dał mu tą posadę chwilowo, dopóki szkoła nie znajdzie jakiegoś bardziej doświadczonego nauczyciela na miejsce Snapea. Harry miał jednak nadzieję, że on, Profesor Williams - bo tak kazał na siebie mówić - zostanie na stałe.

- Zanim zaczniemy chciałem was oświecić, dlaczego zdecydowałem się wam pokazać to zaklęcie. W pewnym sensie jest to obrona. Możecie komuś przejrzeć pamięć, lub wyczyścić tylko jej kawałek sprzed laty. Możecie się dowiedzieć co planuje, albo sprawić by zapomniał jakie zaklęcie chciał na was rzucić. Jednak przez to, do czego inni czarodzieje zaczęli wykorzystywać to zaklęcie... - zastopował na chwilę

- To było jak wojna.. brat stawiał się przeciw bratu. Niegdyś najlepsze znajome, przeglądały sobie wspomnienia szukając w nich swojego kochanka. "Prywatność" odeszła w zapomnienie.  Ludzi nasączyła zazdrość i żądza wiedzy..  ona nie jest wcale taka dobra i konieczna. Nie w takich ilościach. Bo wiecie, czasem najlepiej jest, żeby niektóre rzeczy pozostały sekretem i prywatną sprawą. - zakończył smutną opowieść opierając ciężar ciała na drugiej nodze - Zaklęcie przejmowało kontrolę nad ludźmi. Można powiedzieć, że w samoobronie chciało ich zaatakować. Dajmy na to... magicznie chwytało dłoń, którą paraliżowało i rozdzierało na strzępy. Rozdzierało blizny. Wywoływalo krwotoki lub osobiście wtargało do ich umysłu. Zamieniało ludziom podświadomości.. ALE spokojnie, ludzie którzy rzucają je w dobrych zamiarach/koniecznościach, omijają cierpienie. Mogą jedynie zostać na chwilę przejęci przez napływ wszystkich emocji, z atakowanego człowieka.

  Dobrze, mam nadzieję, że zbytnio was nie zanudziłem, przejdźmy do sedna - podniósł różdzkę i nagle na środku sali znalazła sie jakaś postać. - Wydaje się dziwnie znajoma prawda? Ma wspomnienia, dopasowane do chęci odkrycia ich każdego z was. Jedyne co musicie zrobić to znaleść wspomnienie z tego co ta osoba zamierzała zrobić i zmienić to tak, aby...

- Jak masz na imię kochanie? - podszedł do Hermiony. Po uzyskaniu odpowiedzi wypchnął ją na środek sali.

- Panno Granger, spokojnie nic Ci nie zrobi - przysunął ją do tajemniczej postaci - Ty, masz sprawić, aby grała teraz na skrzypcach - wymyślił. Obrócił sie przodem do widowni. Wytłumaczyl jak prawidłowo wypowiedzieć zaklęcie i sporwotem zwrócił się do Hermiony.
- Możesz zaczynać

- Memoriae *- szepnęła a czarna nić wydobywająca się z różdżki, zaczęła okrązać postaci głowę. Po chwili wbiła się w nią i zniknęła. Hermiona otworzyła oczy, ale nie było widać ani źrenic, ani tęczówek. Machała delikatnie głową w rózne kierunki, jakby czegoś szukała.
- Mutatio! *- krzyknęła po czym opadła na podłogę. Profesor złapał ją pod ramiona i pomógł jej wstać.

- Już dobrze - uspokoił ją - niesamowicie, dawno nie widziałem czegoś takiego - zachwycał się gdy postać grała na skrzypcach jeden z jego ulubionych utworów - Nie przyjmij tego, jako, że bym w Ciebie kiedykolwiek wątpił, wręcz przeciwnie, ale nie sądziłem, że wyjdzie Ci aż tak wspaniale. Powiedz mi Hermiono, jak się czujesz?  - spojrzał na nią. Źrenice znów były na swoim miejscu, a dziewczyna wcale nie była już blada.

- Dobrze, dziękuje - odpowiedziała niepewnie i wróciła do tłumu. Schowała się za ramieniem Rona, próbując się schować przed wzrokiem innych.

- Nie uda wam się raczej dorównać czemuś takiemu, na pewno nie odrazu, ale proszę jeszcze trzy osoby.. z każdego domu po jednej, do zaprezentowania wiedzy nabytej na lekcji. - zaczął rozglądać się po sali - Ty, Ty tam z tyłu i jeszcze ktoś ze Slytherinu...
Ręka Pansy wystrzeliła w górę jednak profesor Williams zignorował ją,

- Panie Malfoy, zapraszam. Nie dziw się, że znam Twoje nazwisko, ostatnio wiele było o Panu ojcu w gazetach.

Luna, Draco oraz Zachariasz Smith pokazali co potrafią. Luna poradziła sobie bardzo dobrze tak samo jak zachariasz. Draco był rozkojarzony i musiał znaleść wpsomnienie jak dana postać jest z rodzicami i zamiast iść ze znajomymi, zostaje i spędza z nimi czas. Przez sytuację w jego domu nie potrafił wykonać tego dobrze. Opadł wycieńczony za ziemię i poczuł jak jego blizny na ręku się rozrywają. Wybiegł z sali przepychając się przez tłum.

- To będzie na dzisiaj koniec - skomentował zdezorientowany profesor - o różdzka pana Malfoya, musiał ją zostawić przy upadku - zauważył - będzie ktoś tak miły..

- Ja ją odniosę- wyrwał się Harry podchodząc parę kroków. Pomimo tego, że ciągle go nienawidził chciał się odwdzięczyć za pomoc z eliksirem i nie lubił gdy komuś dzieję się krzywda.

-----
*memoriae - z łaciny pamięć, wspomnienie
**mutatio - z łaciny zmieniać

--------
Mam nadzieję, że nie zanudziłam was opisami na początku, ale tak dobrze mi się pisało...
Jak się podoba, zostaw ☆ i leć do nastepnego rozdziału!

Instagram:
leviosahhh_
aveablack

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 10, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wieczysta Przysięga Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz