rozdział szósty

228 19 1
                                    

Cholera gdzie ten Potter? Miał być dwadzieścia minut temu. Wiem, że mam sie z nim dogadać, ale jak mam go uczyć to niech przynajmniej przychodzi na wyznaczoną godzię - westchnął Draco. Po chwili drzwi zostały otworzone trzaskiem jakby miały wypaść zaraz z zawiasów, a w nich pojawił się Potter.

- Jesteś wstawiony - zauważył blondyn

- Piłem tylko kropeelke - odpowiedział pokazując między palcami małą szparkę - tak tyci tyci

- Mocno Cię pierdol.. - zaczął, ale przypomniał sobie, że ma być miły - co z tymi eliksirami Potter?

- Musze zrobić o taki - powiedział wycoągając zwój pergaminu

- To są zapiski o animagach - prychnął ślizgon

- Naprawdę? - zapytał zdziwiony patrząc na pergamin - A faktycznie - dodał i zaczął się śmiać.

Po paru chwilach znalazł odpowiednie wymagania i wcisnął je Draconowi do ręki. Usiadł na kanapie a Draco zacisnął zęby. Odwrócił się i sięgnął po kociołek. Wyjął potrzebne składniki.

- Chcesz czegoś? - spytał przewracając oczami. Nie usłyszał jednak odpowiedzi. Olał to, dlaczego Potter miałby mu odpowiadać? - Spójrz, pokaże Ci co musisz zrobić.
Gdy ponownie nie otrzymał odpowiedzi, gwałtownie sie odwrócił. Harry spał na kanapie, głowe miał wciśnietą w poduszkę, a nogi przykurczone.

- Cholera Potter! Musiałeś się nachlać - zdenerwował się.
Ale.. może jak zrobi za niego eliksir i Snape go pochwali to mu podziękuje i może troche polubi? - rozmyślał. Sięgnął po pierwszy produkt i zgodnie z instrukcją obrał, a następnie rozgniótł. Mieszał wolno i dokładnie. Już po samej konsystencji wiedział, że wyszło idealnie. Zzabezpieczył substancje, tak, aby się nie wylała i poszedł się umyć. Po wyjściu z łazienki i odpindrzeniu się przed lustrem wrócił do sypialni. Chciał wykopać Pottera, jednak wiedział, że konieczne jest aby został. Jeszcze chwile się zastanawiając, położył się spać. Nie zasypiał długo. Pierwsze dni nauki są zawsze najcięższe.

•••
- MALFOY! - wrzasnął brunet pochylając sie nad ślizgonem. Ten automatycznie się podniósł i walneli się głowami

- Co do chuja odpierdalasz - zdenerwował się. Spojrzał na zegarek - Jest siódma rano!

No tak, po kolejncyh wakacjach u wujostwa, Harry ciągle był przyzwyczajony do wczesnego wstawania.

- Czemu ja tu jestem? - spytał lekko zdezorientowany. Draco westchnął.

- Miałem Cię uczyć do eliksirów i pomóc z zadaniem domowym, ale przyszedłeś nachlany i zasnąłeś. Świta coś?

- Tak pamiętam... o nie eliksir! Lekcja ze Snapem jest pierwsza! Zerwał się i zaczał biegać troche bez celu po pokoju.

- Twój jest na biurku - powiedział blodnyn przewracając się na drugi bok - idź spać człowieku i bądź ciszej - warknął.

Harrego zamurowało gdy faktycznie ujrzał zrobiony eliksir. Widać było, że osoba która go robiła się starała.
- Dziękuje - powiedział cicho.
- mhm - mruknął zaspany
Zastanawiał się dlaczego Malfoy to zrobił. Przecież prędzej by dał siebie torturować zakleciem Cruciatusa niż pomóc mu - Gryfonowi z którym spiera się od pierwszego roku. Co się zmieniło?

Usiadł na łóżku, delikatnie zacisnął krawat wokół szyi. Wsunął buty i siegnął po kociołek. Zaklęciem, zmniejszająco zwiększającym, zabezpieczył go i włożył go do kieszeni szaty. Podszedł do drzwi i chwycił za klamkę. Momentalnie jego rękę poraził prąd.

-Co to ma być? - zapytał zdenerwowany

- Co co ma być?

- No to - odpowiedział, a blodnyn się podniósł

- No klamka, rozumiem, że trzymali Cię pod schodami ale klamkę i drzwi chyba widziałeś - uśmiechnął się lekko, przecierając oczy

- Otwórz te drzwi - rozkazał

- Cholera Potter, przekręc klamkę i pociągnij - powiedział zirtyowany - jakbyś chciał wiedzieć, chce jeszcze pospać

- Nie mogę otworzyć tych drzwi - odpowiedział i wyciągnął różdzkę - Przysięgam Malfoy, jesli robisz sobie żarty...

- Po co miałbym Cię tu trzymać? Nie umiesz się zamknąć, a jest wcześnie - powiedział, ale ugryzł się w zęby- pewnie pierwszoroczniacy się wygłupiają, takie zaklęcie nie jest długotrwałe - odparł sugerując wzrokiem, aby brunet usiadł na kanapie. Próbował zacząć z nim rozmowę, ale nie miał pojęcia jak. Gdyby teraz rzucił jakiś podtekst to napewno źle by się to skończyło. Zaczął więc mówić o eliksirach. Brunet był znudozny, lecz pomimo tego słuchał uważnie. W wypowiedzi ślizgona zawarte byly odpowiedzi na zagadnienia nad którymi się zastanawiał.

- Nie jesteś aż taki głupi Malfoy - zauważył

- Dziękuje? - usmiechnął się zakłopotany

Na drzwiach pojawiła się iskra, która się powiększała i pomniejszała. Po chwili ujrzeli jak zamienia się w biały proszek i rozsypuje na podłodze.

- Sprawdź teraz - powiedział ślizgon.

Harry wstał i spokojnie przekręcił klamkę, pomimo wczesnej godziny uznał, że nikogo nie zastanie w pokoju wspólnym jednak siedział tam Zabini. Zignorował go przechodząc obok jak gdyby nigdy nic i wyszedł udając sie w stronę swojego dormitorium.

Draco osunął spowrotem głowę na poduszkę. Usmiechnął się do siebie. Może uda mu się zaprzyjaźnić z Potterem? Fajnie byłoby mieć przyjaciela (kogoś oprócz Zabiniego). Pomimo jego denerwujących cech jest całkiem sympatyczny - zauważył. Po chwili jednak dostrzegł również znak na swojej ręce. Przypomniał sobie, że robi to wszytsko tylko po to, żeby go zabić. Przez jego ciało przebiegł chłód. W tym wszystkim nie chodziło o to, że to Potter - chodziło o to, że ktoś miał zostać zamordowany przez niego.

🪶
Hejka, jak tam?

Macie już szkołę?

Jak się podoba?
- Ava

*jak są błędy to sorki jest 1 w nocy*

Wieczysta Przysięga Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz