rozdział czwarty

289 21 4
                                    

Draco ubrał się szybko i ruszył na śniadanie. Dziś będzie miły dla Harrego, przynajmniej się postara.
- Mówiłam wam, że mnie pocałuje - powiedziała Pansy do swoich koleżanek- Draco ma dobry gust. - zaśmiała się.
Usłyszał to przechodząc obok ciemnowłosej dziewczyny.
- Dziwka - splunął siadając jak najdalej. Jej koleżanki zachichotały. Nie chciał się kłócić, ale nienawidził jak ktoś plotkuje na jego temat. Do blondyna dosiadł się Zabini. Uspokoiło go to, bo na niego mógł zawsze liczyć.
- Spójrz tylko na tego Bliznowatego - parsknął Zabini
- Wiesz, on nie wydaje się aż taki zły - zaczął Draco
- Gadasz jakby dolali Ci amortencji do soku - odpowiedział podnosząc kieliszek blondyna. Powąchał napój. - Nie, to chyba nie to, może się nie wyspałeś - parsknął
- Przestań - odpowiedział Malfoy szturchając kolege w bok - Mówiłem serio. Nie ważne. - wstał zostawiając śniadanie na talerzu.

***
Uczniowie ze Slytherinu i Gryffindoru zebrali się już pod salą w, której miały się odbywać zajęcia z Eliksirów. Draco widział już pofesora Snapea, zmierzającego w stronę klasy. Zastanawiał się jak ma się zaprzyjaźnić z Potterem jak nawet nie zamieniaja słowa.

Lekcja się zaczęła, a znudzony blondyn
siedział bawiąc się przedmiotami dookoła. Trzymając w ręku fiolkę wpadła mu do głowy pewna myśl. Upuścił fiolkę, a szkło pękło odbijając się o podłogę.
- Panie, Malfoy - zaczął Snape - Nie będe tolerował takiego zachowania na mojej lekcji - kontynuował - Minus pięć punktów dla Slytherinu - burknął - Za karę, usiądziesz przy stole Gryffindoru z... - przerwał na chwilę - z panem Potterem, ponieważ wszyscy wiemy, że darzycie się ogromną sympatią - dokończył i za pomocą zaklęcia zebrał szkło z podłogi.
- Profesorze - podniósł ręke Harry - Dlaczego ja również jestem karany za nieuważność tego id..- przypomniał sobie, że jest na lekcji - no, Malfoya
- Nie przerywaj mi Potter - rzucił ostro profesor - Chyba, że chcesz, żeby Twój dom również stracił punkty
Harry opuścił ręke i spojrzał na swoich znajomych. Ron klepnął go w plecy
- Przykro mi stary - powiedział poważnie, ale uśmiech, aż malował się na jego twarzy.
Draco usiadł obok bruneta.
- Dzięki Malfoy - rzucił, ale blondyn nie odpowiedział. Nie chciał prowokować kłótni.

Na lekcji mieli za zadanie zrobić wywar śmierci, a ponieważ Draco radził sobie doskonale z eliksirami to przejął inicjatywe i zrobił większośc sam, gdy Wybraniec patrzył. Profesor pochwalił ich, na tyle na ile on potrafi.
- Dzięki - rzucił w miarę miło Harry patrząc na ślizgona.
- Mogę Cię nauczyć paru sztuczek związanych z eliksirami - zaproponował - podobno szybko człowiek się uczy od najlepszych - dodał, bo bez tego nie byłby sobą
- Zabawne, raczej Hermiona mi pomoże, dzięki - odpowiedział zmieszany brunet. Dlaczego jego wróg proponował mu pomoc? To było dla niego bardzo dziwne.
I wcale dzień nke przestał być dziwniejszy.
Po tym jak niechcący wpadł na Zabiniego, Draco go uspokoił, a gdy wymijali się wąskim korytarzem ustąpił mu pierszeństwa.
- Hermiona - zaczął Harry, siedząc z przyjaciółmi w pokoju wspólnym Gryffindoru - słyszałaś kiedyś o jakimś zaklęciu miłości, to znaczy nie! - poplątał się Harry - o zaklęciu, że jest się dla kogoś miłym.. bardzo miłym
- To dziwne, Harry, że o to pytasz - zaczęła - chcesz coś powiedzieć?
- Malfoy wydaje mi się jakiś dziwny.. jakby chciał coś ukryć - wyznał
- Błagam Cię Harry, to Malfoy, on zawsze jest dziwny - rzucił Ron i cała trójka zaczęła się śmiać

Draco był zmieszany. Bardzo dziwnie było udawać dla kogoś miłego, gdy się go nienawidziło.
Potter wydaje się miły.. - zaczął, a gdy usłyszał co powiedział siegnął po paczkę papierosów - pierdolony wybraniec.
Zastanawiając się co by było gdyby Złoty Chłopiec został przydzielony do Slytherinu, skierował się na Błonie. Rozglądając się czy nikogo nie ma, zapalił papierosa i myślał dalej. Zaciągnął się kilka razy.

-Draco - usłyszał i odwrócił się gwałtownie, nie rozpoznał tego głosu. Nikogo nie zauważył. Na wszelki wypadek wyrzucił papierosa i dogasił go butem.
-Draco - powtórzył głos, a chłopak poczuł niesamowity ból na swoim przedramieniu. Wtedy już nie miał wątpliwości. Niebo zachmurzyło się, a przed nim pojawiła się czarna postać i chwyciła go za ramię.
- Witaj Draconie - powiedział Czarny Pan. Chłopak dygnął i rozejrzał się dookoła po pomieszczeniu, które łudząco przypominało jedno z pokoi w jego domu.
- Obserwowałem Cię - zaczął - Muszę przyznać, że rzucenie zaklęcia śledzącego na Hedwigę to bardzo dobry pomysł - pochwilił go - jednak, bardzo wolno Ci to idzie. - gdy Draco miał dostęp do głosu odpowiedział.
- Wiem, Panie. Na początku nie miałem planu, ale teraz próbuje się z nim zaprzyjaźnić, będzie mi łatwiej go tu dostarczyć - kontynuował - odejdę z drużyny Qudditcha, bo treningi będą mi zajmować dużo czasu...
- Nie możesz dać po sobie poznać, że coś planujesz Draco - przerwał mu - Nauczyciele jak i uczniowie w Hogwarcie, wiedzą jak bardzo lubisz Quidditcha - doradził mu
- Dobrze - zgodził się
- To w sumie tyle, wiedz, że zawsze możesz mnie zawołać - powiedział wskazując rózdżką na ręke chłopaka - Jeśli masz jakieś pytania możesz śmiało zapytać
- Chyba nie... - odpowiedział - Tylko... - zaczął, ale zawachał się, rozmawiał, przecież z Czarnym Panem
- Tak Draconie?
- Chodzi o to, że trudniej mi się skupić jak czuję na sobie swój wzrok - wydusił z siebie lekko przestraszony. Czarny Pan zbliżył się do niego.
- Uwierz, mi też nie sprawia przyjemności patrzenie przez cały dzień na chłopaka i jego życie w Hogwarcie. Dobrze, ufam Ci jednak zawsze w niedziele, po ciszy nocnej zjawiaj się tutaj. Potrzebuje raportów.
- Dziękuje, Panie - uśmiechnął się lekko - Czy mam termin dostarczenia chłopaka?
- Jak najszybciej możliwe, rób to co masz robić i gdy będziesz miał okazje to go tu przyprowadź, a ja już się nim zajmę - odpowiedział - Możesz odejść - chwycił go za ramię i odstawił na Błonie.
Był w lekkim szoku, poszedł do swojej komnaty po drodze mijając Blaisa.

- Stary, chcesz się napić? - zapytał - Zostało mi dużo Ognistej
- Z chęcią - odparł. Potrzebował się oderwać od tego wszystkiego. Udał się za nim do jego komnaty.

Wieczysta Przysięga Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz