"Nie jesteś mi już potrzebny!"

252 26 17
                                    

Kiedy spotkanie Dazaia z Kouyou dobiegało końca kobieta nie mogła się powstrzymać i wzięła od niego autograf. No i przyrzekła sobie, że na pewno nie wspomni o nim Chuuyi.

-Dziękuję za spotkanie, Dazai-powiedziała spokojnie Ozaki kiwając lekko głową.

-Nie, to ja dziękuję i przepraszam, że nie mogę być u boku Chuuyi, ale spróbuje zrobić wszystko co w mojej mocy... dlatego też-złapał ją za rękę- zajmij się nim proszę-uśmiechnął się delikatnie do kobiety.

-Jasne, będę na ciebie czekać-uśmiechnęła się jeszcze na koniec i poszła w tylko sobie znaną stronę.

Osamu też ruszył w stronę swojego apartamentu, żeby przemyśleć wszystko jeszcze raz. Postanowił też, że nie zrezygnuje z rudzielca i zrobi wszystko, żeby go chronić.

W tym samym czasie Nakahara czekał na członków zespołu. Szczerze to nie chciał się z nikim spotykać, ale przyjaciółka go namówiła. Powiedziała, że oni też się o niego martwili. 

Nie minęła nawet chwila i usłyszał dzwonek do drzwi. Wstał leniwie z kanapy żeby otworzyć. Gdy otworzył drzwi przed oczami miał Gin, Ryuunosuke i Tachihare, który w ręku trzymał jedno z ulubionych win Chuuyi. Widok trunku po prawił nieco humor modelowi.

-Witaj Chuu, dawno się nie widzieliśmy-od razu niemalże krzyknął wyższy rudzielec.- wpuścisz nas, czy będziesz tak stał?

-Tak, tak... zapraszam. - wskazał ręką żeby weszli

-Miło cię wiedzieć- tym razem odezwała się jedyna kobieta z całego towarzystwa i lekko się uśmiechnęła. Tym razem nie miała na sobie maski, a była to rzadkość. Była takim jej znakiem rozpoznawczym. 

-Was też-również się uśmiechnął i wszedł w głąb mieszkania.

-Więc siadaj i opowiadaj... i dałbyś jakieś kieliszki.-powiedział rozkładając się wygodnie na kanapie Tachihara. Razem za nim usiedli rodzeństwo Akutagawa. Tyle, że nieco bardziej kulturalniej.

-Nie ma nic do opowiadania-burknął Nakahara wyjmując 4 kieliszki do czerwonego wina.

-No weź... zdradź nam... jak było na tej wyspie?-zapytał spoglądając w stronę Chuuyi.

-Było zarybiście!-warknął kładąc na stoliku kieliszki, prawie je tłukąc-wystarczy ci taka odpowiedź!?

-Czy wszystko w porządku?-odezwała się ze spokojem Gin.

-Tak, cieszę się jak nigdy. Lepiej być nie mogło.-burknął znowu siadając krzyżując ręce.

-A jak ten szatyn? Fajnie z nim było?-dociekał się Michizo. Tak krótka odpowiedź ze strony piosenkarza go nie zadawalała. Chciał się dowiedzieć więcej. Aktugawa za to zmierzyła go wzrokiem. Wiedział, że coś jest nie tak i nie chciała tak bardzo dopytywać Nakahary.

-Nie mów nawet słowa o tym debilu! Jeżeli nie przestaniesz mnie pytać o niego. To przysięgam, że wylądujesz za drzwiami!

-Dobrze już, dobrze... to może otworzymy w końcu to winko?-przestraszył się nieco reakcją niższego, więc postanowił załagodzić sytuacje. Chociaż na prawdę ciekawiło go więcej wątków z jego przygody z aktorem. Ale kiedy spojrzał na wzrok Gin I Ryuu od razu przystał.

Resztę wieczoru spędzili w spokoju, ale Tachihara nie wytrzymał i znowu zapytał już trochę upitego gospodarza. Wiedział dobrze, że Chuuyia jest słaby w piciu i, że po jego spożyciu w cale się nie hamuje w emocjach.

-Więc... powiesz nam w końcu jak było z Dazaiem?- dziewczyna od razu spojrzała na niego wrogo.

-Przestań już debilu! Jeśli nie chce nic gadać to go zo- nie dane było skończyć Ryuu kiedy niższy mu się wtrącił.

-Był straaaasznie wkurzający i irytujący... normalnie wieeeelkie uuuuuuutrapienie -zaczął się jąkać, a Michizo słuchał go uważnie. Nie chciał nic nie dosłyszeć.- caały czas się kłuuuciliśmy.. My my myślałem, że się w cale nie nie dogaadamy, aleee.... byłooo coś w nim..- trochę posmutniał. Widząc to Gin załapała go za ramię.

-Chuuya naprawdę nie mu...

-Oj przestań Gin, niech mówi.- wtrącił się ciekawy rudzielec. Dziewczyna miała go już zamordować wzrokiem razem z jej bratem kiedy lider zespołu zaczął płakać.

-Dla... dlaczego? Byłem straa strasznym głupcem-powiedział jeszcze bardziej rozpłakany tuląc się brunetki.

- Widzisz co narobiłeś idioto!- warknął na wyższego rudzielca Ryuu.

- Prze... przepraszam- powiedział skruszony.

W tym momencie weszła do mieszkania Kouyou.

- A co tu się stało?- spojrzała troskliwie w stronę Chuuyi.

- Ten debil zaczął wypytywać Chuu o tego aktora, z którym był na tej wyspie i...

- Rozumiem ...- odpowiedziała spokojnie, mierząc jednocześnie na Michizo.- lepiej będzie jak już pójdziecie. Zajmę się nim..

- Dobrze, chodźmy- powiedziala podnosząc się z kanapy Gin kładąc delikatnie zaspanego modela. Przez ilość alkoholu po prostu zasnął ze łzami w oczach. Przynajmniej się nie co przez to uspokoił.

- Dobranoc i przeproś odemnie Chuuyie jak się obudzi, jaa.. naprawdę nie wiedziałem...

- Dobrze, przekażę. Jutro wyślę wam  informacje o waszym koncercie. Dobranoc.- powiedziała że spokojem siadając koło śpiącego rudzileca.

Kiedy goście opuścili mieszkanie Ozaki wzięła koc i przykryła nim Nakahare.

- Oj Chuu, niedługo wszystko się ułoży. Obiecuję...

‐------------------------------‐‐----------------‐------------------‐---------------

- Hej Dos-kun, chodźmy gdzieś razem. Tylko we dwoje- powiedział wesoło blondyn. Tak naprawdę Dostojewski od razu wpadł w oko i kiedy tylko po prosił go o pomoc, nie mógł mu odmówić. Liczył na to, że dzięki temu ich relacje się rozwinie. Najbardziej podobało mu się w nim to, że był zupełnie inny niż on sam. Miał zupełnie inny charakter i roztaczał wokół siebie taką tajemniczą aurę.

- Daj mi spokoju. - odezwał się ozięble. On z kolei go tylko wykorzystywał. Nigdy nie myślał o nim inaczej niż o własnym pionku.

-No weź- napierał wciąż Gogol. Nie chciał dać za wygraną- Będzie fajnie, obiecuję.

- Oj przestań, w sumie i tak nie jesteś mi już potrzebny. Możesz sobie iść- powiedział z obojętnością w oczach.

- A to niezły żart! Prawie się nabrałem! Ha ha!- roześmiani się, ale jego słowa go nie pokoiły.

- Czy ja wyglądam jakbym żartował?- zapytał z irytacją- Idź sobie już.

- Ym... Dobrze.. - mówić to smutek zagościł mu w oczy, ale Fiodora to nawet nie ruszyło, tylko odwrócił się od niego i patrzył dalej w ekran.

Klaun wyszedł od niego i nie wiedział co ze sobą zrobić.

-------------------------------------‐------------------‐---------------‐----------

Dazai usiadł leniwie na kanapie z kubkiem kawy i zaczął się zastanawiać co zrobić.

- Jakby tu odzyskać Chuu..? - zapytał sam siebie biorąc łyk kawy. Miał wiele pomysłów, ale w każdym było jakieś ale... Myślał sporo. Tak bardzo chciałby teraz przytulić drobne ciałko rudzielca, ale mi mo, że któryś by jego plan wypalił nie miał gwarancji, że krasnal do niego wróci.

- A gdyby tak...

--------------------------------------------‐--------------------------------‐

- A może by tak odwiedzić tego małego rudzielca.... Co o tym sądzisz Dazai-kun?- zapytał raczej sam siebie, śmiejąc się szyderczo pod nosem.- Chętnie bym go poznał...


~~~
Witajcie w 11 rozdziale. Przepraszam za tak długie zwlekanie, ale wiecie święta i takie tam.😅😉
Jeszcze w tym tygodniu postaram się wstawić 2 rozdział "Soukoku on ice!"😊
To do następnego.😘❤



"Uwięzieni" ~ SoukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz