3

800 32 9
                                    

Wyjątkowość.

„Widziała to, czego nikt inny nie mógł dostrzec, słyszała dźwięki niemożliwe do słyszenia, czuła zapachy jakich doprawdy nikt nie czuł.“

Dorota Terakowska, Lustro pana Grymsa

Poprawiłam delikatne włosy, i  spojrzałam na bruneta. Teraz mogłam przyjrzeć się jemu. Miał jak węgiel czarne oczy, pełne usta, po którymi krył się uroczy uśmiech, zarysowaną szczękę i zauważyłam też mała bliznę na jego policzku. Nie mogłam zobaczyć jego wszystkich tatuaży, lecz niektóre wychodziły poza fragment golfa chłopaka. Mógłam jedynie zobaczyć czarne elementy ciągnące się z jego szyji, aż po ręce. Spojrzałam na jego twarz, jego brwi były lekko zmarszczone.

–Masz jakieś ulubione tatuaże?– zapytałam.

–Nie wiem, chyba wszystkie lubię tak samo, chociaż bardzo lubię tę.– przysunął swoją ręke bliżej mnie. Spojrzałam na tatuaże się tam znajdujące i lekko złapałam jego o wiele większą dłoń.

–Mają jakaś historię.– wróciłam wzrokiem do jego twarzy.

–W sumie to tak.

Wsłuchiwałam się w historię chłopka o powstawaniu poszczególnych tatuaży. Kiedy o tym opowiadał wyglądał jeszcze bardziej atrakcyjniej niż zwykle. Jego ekscytacja i sposób w jakim się wypowiadał dodawał jemu wiele uroku.
Mimo iż znałam go tak krótko czułam, że znam go od niepamiętnych czasów. Był niczym dawno niewidziany przyjaciel za, którym się bardzo tęskniło.

*****

Za oknem, słońce powoli zachodziło, westchełam cicho, za niedługo będę musiała pójść do domu. Wróciłam wzrokiem do chłopaka który opowiadał mi historię jak poznał Jimin'a. Uśmiechnęłam się do niego, jego głos i gestykulacja były urocze. Kiedy chłopak skończył odwrócił się w stronę okna.

–Późno już, odprowadzić cię do domu?– zapytał nagle chłopak, a ja praktyczne od razu się zgodziłam na tą propozycję. Chodź wolałabym spędzić kolejne godziny słuchając jego głosu.

Wyszliśmy z lokalu, lekko poprawiłam swoją spodniczkę i kątem oka spojrzałam na bruneta.

–Daleko mieszkasz?– Koreańczyk rozejrzał się dookoła.

–Nawet nie, ale lekki spacerek nam nie zaszkodzi.– uśmiechnęłam się do niego promiennie.

–Prowadź.– uśmiechną się szeroko i złapał mnie za rękę. Spojrzałam ukradkiem na nasze splecione dłonie, w moim brzuchu ożywiło się stado motyli a na moje twarzy zagościł rumieniec. Pociągnełam go w stronę mojego domu.

Całą drogę rozmawialiśmy, nie pamiętam kiedy się aż tak dobrze bawiłam, ale czas pożegnania niestety nadszedł. Staliśmy właśnie koło bramy moje domu.

–Chciałbyś może wejść?– zapytałam, nie wiem czy z grzeczności czy z tego, że nadal miałam ochotę na spędzenie z nim trochę więcej czasu. Kook spojrzał na zegarek i cicho westchął.

–Może kiedy indziej.– zrobił dziubek z ust i pokręcił głową. Mój uśmiech z twarzy lekko zszedł.

–Podaj telefon.– murknełam, a chłopak zdziwiony podła mi urządzenie. Szybko wpisałam swój numer w jego listę kontaktów. Podałam brunetowi jego własność. Chłopak spojrzał na ekran telefonu a na jego ustach pojawił się uśmiech.

–To do kiedyś.– powiedziałam.

-To do kiedyś.– odpowiedział. Ruszyłam w stronę domu. Weszłam cicho do środka i od razu ruszyłam w stronę pokoju. Zrobiła szybko wieczorną rutynę i położyłam się na łóżku. Nawet kiedy próbowałam usnąć motyle w moim brzuchu nadal latały.

Paradise | Jeon JeongGukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz