- Liv, mam dla ciebie bardzo dobrą wiadomość - odezwał się tata Olivii.
Dziewczyna podniosła wzrok znad kurczaka, którego właśnie kroiła. Siedziała razem z rodzicami przy okrągłym stole w salonie i kończyła jeść swój obiad.
- Jaką? - spytała z mieszanym zainteresowaniem.
Spieszyła się, bo miała za pół godziny spotkać się z Joshuą w galerii handlowej, by iść do kina na jakąś komedię romantyczną.
Mężczyzna pogładził swoją brodę, którą powinien dawno ogolić i spojrzał z uśmiechem na swoją córkę.
- Rozmawiałem dzisiaj z ludźmi z Geffen Records - zaczął mówić, jednocześnie wkładając sobie do ust kawałek kurczaka. - Są chętni podpisać z tobą kontrakt.
Jej tata był jej menadżerem i ostatnio próbował znaleźć wytwórnię muzyczną, którą zainteresuje kontrakt na wyłączność z jego córką.
Olivia zatrzymała widelec z kawałkiem mięsa w połowie drogi do ust i wytrzeszczała oczy na swojego tatę. Zaczęła się zastanawiać czy nie żartował, ale nic na to nie wskazywało. Widelec spadł z jej dłoni na talerz, wydając przy tym głośny brzęk. Szatynka stanęła na równe nogi i zaczęła krzyczeć z podekscytowania.
- O mój Boże, naprawdę? - spytała głosem łamiącym się z ekscytacji - To przecież... znana wytwórnia! Należy do Universal Music Grup, prawda?
- Ano prawda - zgodził się mężczyzna, śmiejąc się.
Olivia znowu pisnęła z radości i zaczęła skakać po pomieszczeniu niczym pięcioletnia dziewczynka, która dowiedziała się, że pojedzie do Disneylandu.
- Olivia, uważaj, stłuczesz mi wazon - ostrzegła ją mama, ale też nie przestawała się uśmiechać.
Szatynka posłusznie zatrzymała się w miejscu i usiadła z powrotem na swoim miejscu przy stole. Jej brązowe oczy błyszczały z ekscytacji. Być może ta wytwórnia sprawi, że wszystkie marzenia, które miała w głowie od dziecka, nareszcie zaczną się spełniać. Już za niedługo zacznie nagrywać swoje pierwsze piosenki, wyda swoją płytę...
- Mam coś zrobić? Zadzwonić do nich czy...? - zwróciła się do taty.
Mężczyzna pokręcił głową, wycierając ręce w serwetkę i odkładając talerz na bok.
- Chcieli, żebyś napisała jakąś piosenkę i im ją zaśpiewała. Masz na to jakiś miesiąc czasu - wyjaśnił.
Szatynka szeroko się uśmiechnęła i poczuła narastającą w sobie determinację.
- Napisać piosenkę - powtórzyła, wciąż niezmiernie podekscytowana. - Pewnie, nie ma problemu. Już się robi. Zacznę ją pisać już teraz.
Była tak radosna, że cały czas miała ochotę wyzwolić swoją pozytywną energię skacząc albo piszcząc. Wiedziała, że zachowywała się jakby była pijana albo coś brała, ale po prostu naprawdę się cieszyła.