ROZDZIAŁ 26

270 9 0
                                    

Zza drzwi wyszli obydwaj chłopacy, a co ważniejsze - wyszli sami a nie z pomocą jakichś facetów.

Podbiegłam do Draco i przytuliłam go do siebie. Jego ciało lekko się trzęsło jakby był wystraszony, jednak po minie nie było widać nic.

- Martwiłam się.

- Wszystko jest dobrze.

Odsunęłam się od niego i spojrzałam w oczy. Uśmiechnął się do mnie lekko jakby chcąc dodać mi otuchy i pocałował w czubek głowy.

- Ej tam, gołąbeczki! - krzyknął Lestrange z drugiego końca holu.

Ten to umie spieprzyć każdy moment.

- Nie dało się głośniej krzyczeć? - spytałam mimo wszystko rozbawiona sytuacją.

- Zazdrosny? - zapytał również śmiejący się Malfoy.

Brunet przewrócił na to tylko oczami i uśmiechnął się pod nosem jakby dumny że swojego czynu.

- Jak poszło blondasku? - szturchanął chłopaka obok mnie.

- Jak widać wystarczająco dobrze żeby mnie nie zabijać - wzruszył ramionami.

Drzwi do sali otworzyły się a w nich stanął rosły mężczyzna.

- Lewis, Lestrange i Nott, dawać tu! - krzyknął.

Wszyscy popatrzyliśmy po sobie.

- Co?! - powiedzieliśmy z Mattheo w tym samym czasie.

- Co tu robi Nott? - zapytał jako jedyny Malfoy. - Znaczy... Co?! - poprawił się.

- Dawać tu szybciej, nie będę się powtarzał!

***

- Powinnam teraz wejść do sali, a zaczęli rocznik wyżej - przyznałam siedząc na ławce z Draco, czekając aż brunet wyjdzie. - Myślisz że o mnie zapomnieli?

- Nie mam pojęcia. Ciotka jest szalona ale zorganizowana, nie zdarzają jej się pomyłki.

- Że co?! - chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany moją reakcją. - Matka Matta to twoja ciotka?!

- No tak wyszło.

- Czyli...

- Lestrange jest moim kuzynem.

- Za dużo, to jest dla mnie za dużo. Najpierw mnie pomijają, potem to. To chyba nie na moje nerwy.

- Hej, hej, hej. Nie denerwuj się, tam wcale nie jest aż tak źle.

- Powiedzmy że ci wierzę.

- Czy ja cię kiedyś okłamałem?

- Na początku roku...

- Od momentu kiedy przestaliśmy sobie dogryzać - przerwał mi.

- Nie przypominam sobie - przyznałam.

Żebyś wiedział jak wiele razy okłamałam ciebie ja.

- Więc teraz też nie kłamię i mówię że tam nie jest aż tak źle - uśmiechnął się do mnie szczerze i pozwolił mi w spokoju pomyśleć.

***

Ostatnia trójka weszła do sali jakiś czas temu. Na holu siedziałam tylko ja z chłopakami, którzy już pewni że nic im nie grozi nie poszli do siebie tylko postanowili zostać ze mną. Zostałam na końcu nie bez powodu, na pewno przygotowali dla mnie coś innego.

Faktycznie, jako jedyna z niepełnoletnich osób przyjechałam tu sama i nikt nie mógł nawet próbować zaświadczać mojej wierności czy uczciwości. Jakby nie patrząc byłam od początku na straconej pozycji.

Promise || D.M.[W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz