PROLOG

1.4K 31 3
                                    

- Isabel za 20 minut widzę Cię na dole, spakowaną i przygotowaną do wyjścia! - krzyknęła moja rodzicielka.

Co za wspaniała pobudka.

Przewróciłam oczami. Spakowana byłam od dwóch dni więc to już miałam z głowy. Może to myślenie jednak jest potrzebne? Nie, życie wtedy jest nudne. Zebrałam się w 5 minut. Założenie bluzy i spodni nie było zbyt czasochłonne dłużej poszło z moimi czarnymi kłakami. Przysięgam, że nie wiem co robiłam w nocy ale nie zamierzam tego powtarzać jeżeli moje włosy potem wyglądają tak.

Przygotowana weszłam do kuchni i zjadłam szybkie śniadanie przy którym nie padło ani jedno słowo ze strony rodziców. Ojciec uważnie studiował Proroka Codziennego, a Mama robiła coś nieokreślonego w kuchni. Wszytko wyglądało prawie tak samo, nikt nie zwracał na mnie uwagi z jedną małą różnicą. Wyglądali co najmniej tak jakby się obrazili na mnie za to, że zmienili mi szkołę i z mojej winy musieli przeprowadzić się do Londynu.

Ja nawet nie chciałam tej szkoły zmieniać, a co dopiero się przeprowadzać. Hogwart to tylko słaba imitacja szkoły dla czarodziejów i nadganiała tylko swoim wyglądem i dyrektorem. W Drumstramgu nie było cackania i wytrącania sobie różdżek z rąk. Albo zabijesz, albo umrzesz.

- Idziemy - oświadczyła moja matka.

No to zaczynamy.

***

Chwyciłam bagaże w jedną rękę a drugą złapałam dłoń rodzicielki. Straciłam grunt pod nogami i poczułam to nie przyjemne ssanie w okolicach pępka ale zaraz z powrotem stanęłam na nogi na peronie. Matka rzuciła coś szybkiego na pożegnanie a ja weszłam do pociągu nie chcąc słuchać dłużej tych nieszczerych słów.

Wszystkie wagony oznaczone były kolorem i jakimś symbolem, a wszyscy uczniowie kierowali się pewnie wiedząc w którą stronę iść. Tylko ja stałam na środku korytarza jak słup soli. Moją uwagę przykuł przedział na przeciwko mnie. Czarne oznaczenie. Idealnie dla mnie.

Usiadłam w zamkniętym przedziale i już wiedziałam że nikogo do niego nie wpuszczę. Za szybką kształt się 11-nasto letnie dzieci cieszące się na rozpoczęcie edukacji w słynnym Hogwarcie. Wszystkie a na pewno większość miało aspiracje na wielkich czarodziei nie wiedząc że z takimi umiejętnościami, które daje ta szkoła nie ma mowy żeby byli kimś więcej niż kierującymi windami w Ministerstwie o ile tam ktoś będzie ich chciał.

- Nie za duża jesteś na 1-klasistę? - zapytał jakiś blondasek.

- Nie za duży jesteś żeby wpychać swój nos w nie twoje sprawy?

- Jaka nie miła - przechylił głowę i dodał po chwili - podoba mi się to.

- Całe szczęście mi nie więc wyjazd stąd bo nikt cię ty nie chce - warknęłam.

- Módl się żebyś nie powiedziała tego w złą godzinę. Nie wiesz ile mam do zaoferowania i zabrania komuś takiemu jak ty - stwierdził śmiało i poszedł w tylko przez niego znanym kierunku.

***

Podróż minęła bez większych problemów nie licząc tego blond-arystokraty. Co on myśli, że będzie mną pomiatał? Chyba się uderzył w głowę jak jechaliśmy.

Wysiadłam z pociągu i zaczęłam się rozglądać. Wszystkie starsze klasy doskonale wiedziały gdzie się udać a ja stałam na środku jak kołek zastanawiając się co ze sobą zrobić.

Gdzieś z boku zobaczyłam ogromnego faceta z brodą do bioder. Darł się nie miłosiernie przywołując do siebie podekscytowanych pierwszoklasistów. Już chciał odchodzić kiedy uderzył się w głowę, obrócił się i krzyknął.

Promise || D.M.[W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz