ROZDZIAŁ 42

173 8 2
                                    

- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł. Jesteś zmęczona, a on nieprzewidywalny. Na pewno chcesz tam iść?

- Narcyzo, nie mogę ty sobie tak zostać bez zezwolenia. Muszę poinformować Pana że zostaję w dworze przynajmniej do końca roku, a szafkę musi naprawić Draco.

- Siedziałaś nad tym pół roku, on nie brak w tym udziału. Jakim cudem ma teraz to zrobić skoro stracił tyle czasu?

- Właściwie to już nie będzie musiał szukać - między nami nastała chwila ciszy. - Sama znalazłam sposób który ją uaktywni. Po tym jak wyjadę z biura Voldemorta, pójdę do niego i powiem wszystko co ma zrobić.

- Nadal uważam że ta rozmowa będzie dla ciebie zbyt męcząca.

Obydwie zatrzymałyśmy się pod odpowiednimi drzwiami. Kobieta była bardzo zdenerwowana. Stresowała się nie tylko swoim synem, który ma zostać sam z bardzo ważnym zadaniem, ale też mną która w ładnie chciała sama wejść do pomieszczenia że sławnym Tom'em Riddle'em który jest bezlitosnym zabójcą, a śmierć uważa za zabawę.

- Jestem pewna że dam radę. Gdybym pojechała to tylko bym przeszkadzała.

Nie czekając na jakiekolwiek słowa sprzeciwu zapukałam energicznie do drzwi.

Kobieta patrzyła na mnie lekko przestraszona z boku czekając na dalszy rozwój sytuacji. Zza drzwi było słychać powolne i wyjątkowo ciche kroki, które były zasługą braku butów na nogach właściciela biura. Drzwi otworzyły się gwałtownie, a na moją twarz padł chłodny wzrok czerwonych oczu.

- Isabel, - wysyczał mężczyzna - co Cię do mnie sprowadza tuż przed wyjazdem?

- Chciałam właśnie na ten temat porozmawiać Panie - odchrząknęłam i skłoniłam lekko głowę.

- Zapraszam w takim wypadku do środka. To zapewne nie jest różowa której powinny wysłuchiwać osoby trzecie - stwierdził patrząc na Narcyzę.

- Oczywiście.

- W takim razie, - kontynuował zamykając za sobą drzwi i zmierzając w stronę okna zasłoniętego ciężką, czarną kurtyną - co takiego stało się skoro musiałaś przyjść aż do mnie? - zapytał ciągnąć za materiał wpuszczając światło do pomieszczenia. - Mam nadzieję, że to nie jest nic błahego. Nagini nie lubi światła.

Moja głowa automatycznie poszła w dół, a moje stopy stały się wyjątkowo interesujące, tak samo jak podłoga, która była taka sama w całej posiadłości.

Zastanawiałam się czy na pewno chce z nim rozmawiać. Nie chciałam zostać przekąską ogromnego węża. Teraz powód z którym przyszłam wydał mu się bardzo nijaki, ale jeżeli powiem że sprawa jest już nieaktualna i tak skończę jako obiad.

- Chciałabym zostać w dworze przynajmniej do końca tego roku.

- Nie pamiętasz że masz zadanie?

- Naturalnie, jednak jest jeszcze Malfoy.

- I uważasz, że sobie poradzi? - nastała chwila ciszy.

Wierzyłam w niego, ale jaką miałam gwarancję że na pewno da radę? Co jeżeli beże mnie nie zabije Dumbledore'a?

- Uważam że da sobie radę.

- Niestety ja nie jestem tego taki pewien. Jak możesz mnie zapewnić że wszystko się uda?

- Przekaże mu wszystko co wiem o szafce zniknięć i pomogę z naprawą przez listy.

- A co z jego własnym zadaniem?

Myślałam chwilę, szukając sytuacji która go zadowoli.

- Draco naprawi szafkę, da mi znać że jest gotowa do przeniesienia. Wtedy razem z paroma innymi śmierciożercami przejdziemy do Hogwartu niezależnie od tego czy Albus będzie żył czy nie. Jeżeli nie hda mu się przed tym czasem pomogę mu go zabić.

Promise || D.M.[W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz