rozdział 26

303 18 13
                                    

Wątpliwości nie dawały mi spokoju.

- Blaise, stój! - wrzasnęłam przez pół korytarza, a Zabini niechętnie oderwał się od flirtowania z stadem rok młodszych czarownic i leniwie obrócił w moją stronę.

- Stoję! - krzyknął w odpowiedzi i uniósł ręce do góry śmiejąc się pod nosem. Puściłam się biegiem w jego kierunku.

- Powiedz mi, może wiesz... gdzie jest Draco?! - wybełkotałam szybko zasapana, próbując złapać oddech.

- Widzę, że bardzo intensywnie go poszukujesz, podoba mi się to. - odpowiedział Blaise szczerząc się, po czym dodał - Musicie porozmawiać, musicie. Dużo spraw do wyjaśnienia, oj dużo. 

- To nie tak, nie szukam go jakoś specjalnie... - odparłam poirytowana, choć po chwili dostrzegłam, że na dobrą sprawę tak właśnie jest. - Och, mniejsza z tym, gdzie on jest?!

- Dochodzi już piąta, nie dziewczyny? - spytał zawadiacko swoje "koleżanki", które pokiwały jednocześnie głowami, całe rozanielone. - Wieża Astronomiczna, na pewno tam siedzi, bo zaraz zachodzi słońce.

- Jasne, okej, dzięki! - wyjąkałam niewyraźnie i już odwracałam się w drugą stronę, gdy Zabini złapał mnie mocno za ramię.

- Uważaj na schodach! - powiedział rozbawiony, a chórek dziewcząt za nim zarechotał cicho, choć odniosłam wrażenie, że moja pogoń za Blaise'm im się nie spodobała. Kiwnęłam ledwo zauważalnie głową i popędziłam w kierunku Wieży. Miałam nadzieję, że po całym dniu nieudolnych prób znalezienia Dracona, który jakby rozpłynął się w powietrzu, wreszcie uda mi się z nim porozmawiać. Mocnym pchnięciem otworzyłam drzwi umożliwiające dojście do szczytu budynku. Przeskoczyłam kilka metalowych stopni i poczułam uderzenie lodowatego wiatru. Naprzeciw mnie roztaczał się zapierający dech w piersi, zamarznięty krajobraz. Każde drzewo czy skała które mogłam dostrzec u moich stóp czy na horyzoncie, były pokryte cienką, śnieżną pierzyną. Jezioro otaczające zamek było częściowo zamarznięte, przez co niewielkie gromady ptaków wodnych dreptały w kółko po gładkiej jak szkło tafli. Obejrzałam się za siebie i zakryłam dłonią oczy z powodu rażącego, zachodzącego słońca, które świeciło niezwykle intensywnie. Gdy nieco podniosłam rękę, dostrzegłam zarys wysokiej postaci stojącej tyłem do mnie i bez trudu rozpoznałam kto to.

- Draco... - szepnęłam i szybkim krokiem ruszyłam do chłopaka. Podeszłam bardzo blisko niego i położyłam dłoń na jego piersi, próbując nawiązać z nim jakikolwiek kontakt. Blondyn zdawał się jednak w ogóle nie zwracać na mnie uwagi i utkwił swoje chłodne spojrzenie w majestatycznym obrazie okolicy. - Draco... - wyszeptałam ponownie i wtuliłam się w jego umięśnione ramię. Uniosłam wzrok, a chłopak dopiero po kilkunastu sekundach spojrzał na mnie. Nie było to jednak ciepłe spojrzenie jakie zapamiętałam z naszych najlepszych chwil, które zatrzymałam w moim sercu i pamięci już na zawsze. Patrzył na mnie z swoistą pogardą, jakby obrzydzeniem. Zgrzytnął zębami i zamknął na moment oczy. Wyswobodził ramię z mojego objęcia i odsunął się.

- Zapomnijmy o tym. - powiedział powoli, patrząc się w ziemię.

- Tak, dokładnie tak, zapomnijmy... - pokiwałam energicznie głową, uśmiechając się blado. Podeszłam do Dracona ponownie i zawiesiłam ręce na jego karku, chcąc się przytulić do chłopaka. On jednak znów odsunął się ode mnie.

- Zapomnijmy o wszystkim, co nas kiedykolwiek łączyło.

Przez moje ciało przeszedł paraliżujący dreszcz. Stałam jak wryta, a do moich oczu napłynęły kryształowe łzy, których nie potrafiłam ukryć.

- Nie potrafimy być razem. Nie możemy. To zbyt niebezpieczne, to nie ma racji bytu. Czasami tak jest, możemy myśleć, że jesteśmy sobie pisani... ale to tylko złudna iluzja. Nie wybraliśmy tego kim jesteśmy i skąd jesteśmy. - powiedział powoli blondyn, cedząc każde słowo z czystą nienawiścią. Pytanie jednak brzmiało, do kogo lub czego kierowana jest owa nienawiść.

- O czym ty mówisz? - odparłam cicho, ocierając oczy. 

- Dobrze wiesz o czym. Chcę cię chronić, ale sposób na to jest tylko jeden. 

- Nie potrzebuję twojej ochrony. - syknęłam, pociągając jednocześnie nosem. Nie byłam w stanie opanować strumienia łez który ciekł po moim różowym od zimna policzku.

- Dobrze wiem, jakie są twoje potrzeby. Nie miej mi tego za złe, ja po prostu nie mogę zapewnić ci bezpieczeństwa. Najlepiej by było, jakbyś opuściła tą szkołę, czym...

- Draco, przestań. Zamilcz! - wypaliłam, robiąc zdecydowany krok w stronę nieco zbitego z tropu blondyna. - Nie obchodzi mnie nic i nikt oprócz ciebie. To ja jestem jedyną osobą która ciebie może chronić. Jestem jedyną osobą, na którą zawsze możesz liczyć, czy ty to rozumiesz? Mogłabym dla ciebie zrobić wszystko, zupełnie wszystko. Zostać nawet tą pieprzoną Śmierciożerczynią!

- Proszę, nawet tak nie...

- Nie! Nie obchodzi mnie, czy jesteś w to zamieszany czy nie. Nie obchodzi mnie, co musisz zrobić, w co cię wplątali. Wiesz, że nie wątpię w ciebie i będę tu dla ciebie, będę u twojego boku. - dodałam, już nieco jąkając się przez płacz. Malfoy nie odpowiedział, odwrócił się do mnie plecami i ruszył w kierunku schodów prowadzących z powrotem do szkoły. Osunęłam się na kolana i zakryłam twarz, opierając plecy o ogromną, metalową kolumnę łączącą ażurową, metalową podłogę Wieży Astronomicznej z jej sklepieniem. Zajęłam się szlochem i czułam, jakbym traciła czucie w całym moim ciele. Moja dusza zraniona do granic możliwości unosiła się gdzieś nade mną, powodując nieznośny, rozrywający mnie ból. 

Po chwili poczułam jednak łunę ciepła, otaczającą moje przemarznięte plecy. Otworzyłam oczy i ujrzałam Dracona. Kosmyki jego jasnych, lekko rozczochranych włosów powiewały na wietrze, a nasze spojrzenia natrafiły na siebie. Wreszcie nie czułam jego ponurej obojętności czy pogardy, lub innych negatywnych uczuć. Dostrzegłam w jego oczach jedynie ból, który mogłam ukoić. Nadzieje, które mogłam zmienić w rzeczywistość. Chłopak objął mnie i przytulił bardzo mocno, co ja bez wahania odwzajemniłam, wycierając łzy w jego śnieżnobiałą koszulę. Pocałował mnie lekko we włosy i odgarnął ich kilka pasm z mojej twarzy. Chwycił mnie swoją chłodną dłonią za podbródek i lekko uniósł moją głowę do góry. Bezpowrotnie zatopiłam się w jego hipnotyzujących oczach.

- Nie potrafię z ciebie zrezygnować. To jest najgorsze. - powiedział cicho, po czym pocałował mnie delikatnie w rękę. - Nigdy nie sądziłem, że coś takiego poczuję. W stosunku do kogokolwiek.

- Ani ja. - odpowiedziałam, ledwo widocznie uśmiechając się do Dracona. - Potrzebuję cię. - szepnęłam, kładąc dłoń na jego policzku. Żadne słowa nie są, nie były i nie będą w stanie opisać emocji jakie wtedy czułam. Miałam zupełną pewność, że u jego boku jestem bezpieczna i byłam gotowa stawić czoła każdej trudności i przeszkodzie, jaka miałaby stanąć nam na drodze. Wyjaśnianie wszystkich wątpliwości zeszło na drugi na plan. Wreszcie zauważyłam, że najważniejsze dla mnie jest to, że on jest obok.

- Kocham cię, Madeleine. - odparł cicho, gładząc moje włosy i przykrywając mnie dokładniej swoim płaszczem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 03, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

possessed with love - Draco Malfoy fanfiction PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz