Rozdział 32

143 11 25
                                    

Odsunęła się lekko tak, że pistolet już nie dotykał jej ciała, a potem złapała za nadgarstek Marka i wykręciła go. Zszokowany nie zareagował w pierwszej chwili, ale zaraz potem pociągnął za spust. Broń wypaliła prosto w sufit, z którego posypały się drobinki kurzu prosto na szamoczących się Karen i Marka. Alley kopnęła napastnika w kroczę, a że był jeszcze oszołomiony całą sytuacją nie zareagował obronnie. Skulił się w bólu, a policjantka dodała kilka ciosów. Kiedy już leżał na ziemi kopnęła go kilka razy, a następnie przykucnęła okładając jego nieprzytomną twarz pięściami.

- Kara dość! - krzyknął Halstead widząc, że facet jest ledwo żywy. - Wystarczy! - dziewczyna spojrzała na niego z furią w oczach. Will był przerażony, ale nie chciał jej tego okazać więc zmusił się do uśmiechu.

- Znikajmy stąd - poprosiła, a Will przytaknął. Przestał myśleć o pacjencie na stole, bardziej od jego gróźb przeraził go widok furii Karen. Mieli dość wrażeń na dziś, a wsparcie jeszcze nie dotarło. Karen sięgnęła po telefon. Wybrała numer Dawsona, aby dowiedzieć się, gdzie do jasnej cholery są! W końcu postąpiła słusznie, a on co? Olał ją! Przyłożyła urządzenie do ucha, sygnał jeden, drugi w końcu usłyszała głos przyjaciela. Nie odpowiedziała jednak, bo do pokoju wszedł Smirnov!



Antonio z resztą byli już gotowi do szturmu. Mieli właśnie wychodzić zza zakrętu, kiedy jego telefon znów zaczął wibrować w kieszeni. Spojrzał na wyświetlacz, po czym szybko odebrał włączając głośnik. 

- Karen! - rzucił szybko, ale nikt nie odezwał się po drugiej stronie. Voight skupił swoją uwagę na Dawsonie. Dostrzegł telefon w jego dłoni, a zaraz po głuchej ciszy dopadło go przeczucie, że to nic dobrego nie wróży. - Karen! - powtórzył zdenerwowany detektyw. Wtedy usłyszał męski stłumiony głos. 

- Odłóż ten telefon, suko! - po tych słowach połączenie się przerwało. 

- Ruszamy - zarządził Voight. 




Karen nie wierzyła własnym oczom. Przed nią stał Alexei Smirnov wyłaniający się z półmroku panującego w sali. Z bronią w dłoni i kilkoma zadrapaniami na czole wpatrywał się w nią z nienawiścią. Oficer nie spodziewała się spotkać go tutaj! Nie spodziewała się go spotkać już wcale. Chyba, że była by to sytuacja, w której Smirnov z bratem znów byli by za kratami. Mężczyzna po tym jak uwięziła go w tamtym pustostanie miał ogromny żal do niej. A ten żal przerodził się we wściekłość, którą teraz miał szansę uwolnić. 

- Siadaj szmato! - warknął na nią, kopiąc do niej krzesło obrotowe. - Pogadamy najpierw. 

- Nie! - rzuciła twardo, ale krzesło przyjęła. Oddała je jedynie lekarzowi. Nie było z nim najlepiej. Zaczynał mieć gorączkę, a krwi było coraz więcej na opatrunku niżeli wewnątrz lekarza. 

- Wciąż harda! Kiedy ty w końcu zrozumiesz, że jesteś tylko śmieciem! Pionkiem w większej grze! - spytał wchodząc w głąb sali. Minął ją i podszedł do leżącego na ziemi nieprzytomnego Marka. - Wciąż waleczna - kopnął go lekko sprawdzając czy jest przytomny.

- O co ci chodzi? Dlaczego jeszcze nie uciekłeś!? - zapytała. Przecież o to mu chodziło. O bycie wolnym. Brat go opuścił! Gdyby nie to że znalazła go w tamtym miasteczku już mógłby być daleko stąd. Prawdopodobnie w drodze do Rosji.

- Czekałem na zemstę! - odparł jakby to było coś oczywistego. - Chas obiecał mi, że jeśli pomogę w kilku sprawach, on pomoże mi w zemście na tobie i moim bracie. 

- Twoim bracie? - zaskoczyło ją to całkowicie. Alexei był wierny jak pies Iwanowi, nawet gdy ten go wiele razy zdradzał, cały czas mu ufał.

Hunter - CHICAGO P.D. FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz