IX

170 7 1
                                    


Finn

Na pierwszy rzut oka, planeta wydawała się być pusta. Jakby nikt nie mieszkał na niej od przynajmniej kilkunastu lat. Przytłaczającą ciszę co jakiś czas przerywał szum fal. Postanowiłem, że się rozejrzę i poszukam Rey. Musi tu być.

Nogi same poniosły mnie w kierunku nierównych, kamiennych schodków. Prowadziły one na szczyt stromego wzgórza. Postanowiłem na nie wejść. W końcu z góry widać wszystko najlepiej. Nie spodziewałem się, że droga na szczyt może być taka męcząca. Z każdym krokiem czułem, jakby jakaś niewidzialna siłą wciskała mnie w podłoże. Podobne odczucia pamiętam jeszcze za czasów kiedy służyłem Najwyższemu Porządkowi. Zawsze kiedy znajdowałem się w pobliżu Kylo Rena, odczuwałem dziwną moc która starała się mnie przygnieść. To zapewne była ta cała Mistyczna Moc Jedi, Renów i innych czarodziei.

Kiedy w końcu dotarłem na szczyt, upadłem na kolana. To mnie dobijało. Z tąd energia byłą taka potężna, jakby chciała wbić mi się w mózg. Usłyszałem kroki. Zdziwiony podniosłem głowę. Moim oczom ukazał się siwy mężczyzna w podeszłym wieku. 

- Wynoś się.- Powiedział nieznajomy. Nawet nie wie po co przyszedłem, a już mnie wygania. 

- Kim jesteś?- Domyślałem się kto to może być. Jednak aby się upewnić, wolałem zapytać.

- Skoro do mnie przyleciałeś to raczej wiesz kim jestem. Lepiej powiedz mi kim ty jesteś i czego tu szukasz.- W głosie starca było słychać, że nie ma ochoty na rozmowę. Odniosłem wrażenia, że najchętniej zepchnął by mnie ze wzgórza.

- Tak wiem kim jesteś. Nazywasz się Luke Skywalker i jesteś mistrzem mojej ukochanej.- Spojrzał się na mnie jak na wariata.- Tak wiem, że Jedi nie mogą kochać. Jednak z racji, że Rey jest aktualnie ostatnim Jedi, to powinieneś jej na to pozwolić.- Skywalker wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć śmiechem.- O co ci człowieku chodzi?!

- Po pierwsze nie obchodzi mnie twoja ukochana. Po drugie nie znam żadnej Rey. Po trzecie nie jestem niczyim mistrzem. Trafiłeś tylko z moim imieniem i nazwiskiem. Reszta to bzdura.- Chwilę zajęło mi przyswojenie tych informacji.

Jak to nie ma uczennicy? Jak to nie zna Rey? Gdzie jest Rey skoro jej tu nie ma? Te pytania w połączeniu z mocą Skywalkera, wbijały mi się w mózg niczym ostre igiełki. Na moim ciele wystąpił zimny pot. Zacząłem się trząść. Mój oddech stał się płytki. Nigdy się tak nie bałem. Nigdy poza misją na Jakku. Zabijanie ludzi straszyło mnie tak bardzo, jak niewiedza o tym, gdzie znajduje się Rey. Musiałem usiąść i pomyśleć. Skywalker przez cały czas mnie obserwował.

-  Nie mam pojęcia o żadnej Rey, jednak widzę, że jest dla ciebie ważna. Z tego co powiedziałeś, wnioskuję, że jest wrażliwa na moc. Widzę też, że nie masz pojęcia gdzie się dziewczyna znajduje. Pomogę ci ją odnaleźć.- Spojrzałem na Mistrza Jedi. Nie przypominał mi już wariata.


Rey

Obudził mnie ból. Ledwo mogłam zaczerpnąć powietrza. Nigdy nie doświadczyłam czegoś podobnie strasznego. Czułam się, jakby niewidzialna dłoń zaciskała się na mojej szyi i odcinała dostęp do tlenu. Byłam taka skupiona na braku oddechu, że nie usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia, w którym się znajdowałam.

- Jak ci się podoba nowe lokum?- Przede mną stał Kylo Ren. Dopiero po jego słowach, zwróciłam uwagę na to, że nie znajduję się już w swoim pokoju. 

Pomieszczenie było ciemnie i nieprzyjemne. Było tu też dość zimno. Nie było tu też żadnego mebla. Żadnego oprócz niewygodnej pryczy, na której siedziałam. 

Chciała zapytać się Kylo, co to za miejsce. Jednak kiedy otworzyłam usta, wydobyło się z nich tylko ciche stęknięcie. Przeraziłam się.

- Widzisz. Nie warto mnie denerwować. Teraz nie będziesz mogła mówić, dopóki twoje struny głosowe nie powrócą do swojego naturalnego stanu. Zdajesz sobie w ogóle sprawę z tego co się stało?- Tak, przypomniałam sobie. Poddusił mnie. Jednak czemu to zrobił?- Wiesz co się stało? Potrząśnij głową.- Przytaknęłam.- Ciekawi mnie jednak, dlaczego nie reagowałaś na to, co mówiłem. Z racji, że mi nie powiesz, sam to zobaczę.- W momencie kiedy to powiedział, poczułam ból w skroniach. 

Ren wdarł się do moich myśli. Penetrował mój umysł. Robił to inaczej niż za pierwszym razem. Inaczej niż na Starkillerze. Robił to tak, aby mnie bolało. Wbijał się w moje wspomnienia. Po jakimś czasie nie zwracałam uwagi na nic innego, tylko na ból. Już nawet nie chciałam zrozumieć, czemu mi to robi.


Kylo

Nie spodziewałem się, że Rey tyle wytrzyma. Z nosa leciała jej krew. Leżała na ziemi i chyba krzyczała. Jej krzyk brzmiał bardziej jak świst. Nie wytrzymała bólu i zemdlała.

Po raz drugi część mnie chciała pomóc dziewczynie. Nie mogłem sobie na to pozwolić. Dziwna słabość do kobiety denerwowała mnie. Wezwałem do celi droida medycznego, żeby zajął się Rey. Ja w tym czasie postanowiłem pomyśleć nad tym co zobaczyłem w umyśle Rey. A było nad czym myśleć.

W jej wspomnieniach była masa dziur. Jakby ktoś przy nich kombinował i zamazał większość. Widziałem jak mała Rey krzyczy za mamą, która prawdopodobnie odlatywała z pustyni. To było bardzo stare wspomnienie. Jej umysł przepełniały dziwne i nie wiążące się z sobą wizje. Nigdy wcześniej nie widziałem tak rozwiniętego umysłu. Nad sensem tego wszystkiego musiałem pomyśleć trochę dłużej. Ale to później. Teraz dostałem wiadomość, że Rey się obudziła. Muszę z nią porozmawiać.



Hejka!!!!!

Dzisiaj rozdział wyjątkowo, ze względu na to, że poprzedni był dość krótki.

Miłego dnia i do zobaczenia w następnym rozdziale!!!


Reylo-OnlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz