XXI

163 8 13
                                    

Kylo

Szybko wytłumaczyłem Jackowi co powiedziałam i Rey. Oczywiście bez części mocno prywatnej. I wpadliśmy na pomysł. Strasznie dobry, ale jednocześnie diaboliczny pomysł. Musimy zrobić wszystko, żeby przekonać do niego Rey. Jak nam się uda, to reszta pójdzie z górki. 


Rey

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Nie, to nawet nie było pukanie. Ktoś walił w blachę tak mocno, jakby chciał w niej zrobić pięścią dziurę. Sprawdziłam godzinę. 3:17. Najpierw stwierdziłam, że jak ktoś ma do mnie sprawę, to musi poczekać. Odwróciłam się na drugi bok. Trzeba się szanować. Nie będę z nikim rozmawiać w środku nocy. Miałam nadzieję, że temu komuś się znudzi. Otóż, nie tym razem. 

Ktoś wlazł mi do pokoju. Stwierdziłam, że będę udawać, że śpię. Niech się wali. Ale stało się coś, czego się nie spodziewałam. Wylał mi szklankę wody na głowę. Wściekła i mokra usiadłam. Nade mną stał Jack i głupkowato się szczerzył. 

- Wiesz która jest godzina?- Nawet nie sądziłam, że potrafię zabrzmieć tak groźnie. On jednak nic sobie nie zrobił z tonu mojego głosu. Dolał do szklanki wody i wziął łyka. Dużego. W tym czasie próbowałam zabić go wzrokiem. Nie podziałało.

- No już się tak nie wściekaj. Złość urodzie szkodzi, wiedziałaś?

- Brak snu też. Czego chcesz?

- Bardziej, czego chcemy jak już coś.- Odparł i odstawił szklankę.- No nie patrz się już tak na mnie.

- Wy?- Nie chciało mi się rozglądać po pokoju. 

- My. Ja i Kylo.- Wskazał na czarnookiego. Mimowolnie spojrzałam w tamtym kierunku. Kylo stał  oparty plecami o ścianę z rękami skrzyżowanymi na piersi. Nie był tak podekscytowany jak Jack.- Mamy pewien pomysł. Dobry pomysł. I ty jesteś w tym planie kluczową jednostką.- Mówiąc to usiadł na rogu mojego łóżka. jest moim przyjacielem, ale czasami bardzo mnie wkurza. Na przykład teraz. Dlatego rzuciłam w niego poduszką. Liczyłam, że zmieni się ona w śmiercionośną broń. On tylko spojrzał na mnie z politowaniem. Jestem pewna, że gdyby nie wymowne chrząknięcie Kylo, Jack by mi tą poduszką oddał. 

- Co ty na to, żeby wrócić do starych przyjaciół?- W końcu Kylo się odezwał. Odbił się od ściany i usiadł na drugim końcu łóżka. Spojrzał na niego zdziwiona. Nie ogarniam o co mu chodzi.- No wiesz, fajnie by było zniszczyć Ruch Oporu od środka.- Coraz bardziej mi się to nie podoba. Ale pozwalam, mówić mu dalej.- A teraz jest do tego idealna okazja. 

- Właśnie.- Wtrąca Jack.- Mamy dwóch więźniów w tym jednego bardzo cennego. Najlepszego pilota Ruchu Oporu. Ucieszyli by się, gdyby wrócił w jednym kawałku.- Nadal nie rozumiem. Patrzę raz na jednego, raz na drugiego.- Widzę, że nie łapiesz. Chcemy ich odesłać. Tylko, że razem z tobą.- Serce mi stanęło.- Pod przykrywką oczywiście. Taka twoja pierwsza misja. Będziesz szpiegiem. 

- Szpiegiem? Niby jak by mi uwierzyli?- Zaczynam w nich wątpić.

- Powiesz, że cię porwaliśmy. To by się zgadzało. A potem, że zmusiliśmy cię do nauki ciemnej strony, ale ty przez cały czas jesteś po jasnej stronie. Weszli by w to.- Jack jest pewien, że to się powiedzie. Po minie Kylo, widzę, że on nie jest co do tego przekonany. 

- To jest tylko zarys.- Tłumaczy Kylo.- Musimy to dopracować. Mamy tydzień. W tym czasie trzeba wymyślić dokładny plan i przede wszystkim, musimy nauczyć cię ukrywać myśli. W końcu mają Skywalkera a myślę, że na pewno trochę by ci pogrzebał w głowie.- Zaczynam rozumieć. Podoba mi się ten plan. Pobawię się w szpiega i jeszcze bardziej dobiję Finna.

- Dobra.- Oboje spoglądają na mnie zdziwieni. Chyba wymyślili tysiące argumentów, żeby mnie przekonać. Zaczynam się śmiać.- Nie spodziewaliście się, że zgodzę się tak szybko? 

- Szczerze, to myśleliśmy, że w ogóle się nie zgodzisz.- Odpowiada Jack ze zdziwioną miną.- W takim układzie, od jutra zaczynamy. Idę już. Faktycznie jest późno.

Wyszedł a ja zostałam sama z Kylo.

- On na to wpadł, prawda?- Pytam, pewna odpowiedzi.

- Tak. Wiesz, że łatwiej będzie ci przekonać Finna, niż tego drugiego.- Potwierdzam, ruchem głowy.-  Będziesz musiała udawać. Nie tylko to, że jesteś po jasnej stronie. Będziesz musiała mu sporo na ściemniać.- Mówi to tak, jakby mu się to nie podobało. Mi tez się nie podoba, ale przynajmniej odegram się na Finnie.

- Wiem, jakoś dom radę. Odpłacę mu się.- Powoli kiwa głową.

- Tak w zasadzie, to czemu go nienawidzisz?

-  W sumie to... nie wiem. Jakoś tak, po tym co powiedział, nie mogę na niego patrzeć.- Odpowiadam zgodnie z prawdą.

- Będziemy musieli cię sprawdzić.- Spoglądam na Kylo pytająco.- No wiesz, czy nas nie zdradzisz. Czy jesteś oddana Najwyższemu Porządkowi i ciemnej stronie.- Ta wiadomość trochę mnie przeraziła. Nie jestem pewna, komu jestem oddana. - Wstaje i szykuje się do wyjścia.- Idź już spać. Od jutra czeka cię dużo pracy.

- Dobranoc.- Odpowiada mi tym samym. Jeszcze odwraca się do mnie przy samych drzwiach.

- Dzisiaj ci się nie śnił?- Wiem kogo ma na myśli.

- Nie. Dzisiaj nie. Trochę mnie to zastanawia.- Obawiam się tego dość mocno. Niby się cieszę, bo mogę spokojnie spać, ale jednak jest to podejrzane.

- Tak, faktycznie dziwne. W takim układzie, skorzystaj i jeszcze się trochę prześpij.- Wychodzi.

Czuję, że tej nocy nie zasnę. Musze pomyśleć, komu tak naprawdę jestem oddana.


Hejka!

Postanowiłam, że przedłużę maraton o jeszcze jeden dzień. Taki rozdział dodatkowy.

Mam nadzieję, że się podobało. 

Do zobaczenia w następnym tygodniu.

Niech Moc będzie z Wami!

Reylo-OnlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz