XXXIV

138 8 13
                                    

Rey

Biegłam przez las jak oszalała. Ostre gałęzie raniły mi łydki i ramiona, jednak nic sobie z tego nie robiłam. Mroźny wiatr, który się nagle zerwał, sprawiał, że mokre włosy wpadały mi do oczu i buzi. Całe moje ciało pokryło się gęsią skórką. Dobiegłam mokra, brudna i zmarznięta. 

Prawdopodobnie, gdyby nie mój nierówny, charczący oddech, to rebelianci nawet by mnie nie zauważyli. Jednak patrzyli na mnie z przerażeniem i obrzydzeniem w oczach. Raczej nie wyglądałam zbyt atrakcyjnie. 

Przedarłam się przez tłum rebeliantów i pognałam w kierunku chatki Generał Organy. Otworzyłam drzwi bez pukania i pospiesznie weszłam do środka. Bieg był szaleńczy. Wykończył mnie. Powoli zsunęłam się po drzwiach, aby następnie pod nimi usiąść. Generał siedziała za biurkiem i dokładnie mnie obserwowała ze zmarszczonym czołem i lekko otwartymi ustami. 

- Rey?- Wstała zza blatu.- Rey, co się stało?- Dotknęła delikatnie mojego ramienia. Dopiero teraz do moich uszu dotarł szloch. Wydobywał się z mojego gardła. Na policzku poczułam ciepłą łzę. Płakałam. Nie rozumiałam dla czego. Przecież Finn mnie denerwował, prawie zgwałcił. Powinnam się cieszyć.

- Finn. Znalazłam go.- Powiedziałam słabo.

- Nie rozumiem. Nie zaginął. Co się stało?- Podniosłam na nią wzrok.

- Pływał twarzą do dołu. Wyłowiłam go.- Wytłumaczyłam. 

- Dlaczego jesteś cała we krwi?- Nie sądziłam, żeby drobne ranki z moich łydek oblały mnie całą krwią. Spojrzałam na swoje ubranie. Góra wcześniej idealnie białej szaty, była pokryta gęstą krwią. Tak ciemną, że prawie czarną. Nie wiedział, skąd plama się wzięła. 

- Ja...ja nie wiem.- Wyjąkałam. Co się stało? Organa odwróciła się do mnie plecami. Zaczęłam mówić coś w dziwnym języku. Nigdy wcześniej go nie słyszałam. Nagle, zza biurka wyskoczył miskiek. Odpowiedział i wybiegł z chatki przez okno. Nawet na mnie nie spojrzał.

- Rey, posłuchaj. Zaraz przyjdzie Luke. Ty w tym czasie skup się i pomyśl. Pomyśl, co się stało. Zrobisz to?- Spojrzałam na nią poirytowana. Przecież wytłumaczyłam. Miałam ochotę złapać ją za gardło. Jednak miałam misję. Przytaknęłam głową. 


Jack Ren

Kylo wezwał mnie do siebie. Chodził po swoim pokoju w kółko i definitywnie układał myśli w głowie. Ja siedziałem przy stole i spokojnie czekałem. Byłem ciekaw, co mi przekaże. W końcu się odezwał.

- Wiem, gdzie on jest.- Te kilka słów wystarczyło, abym spojrzał na z przerażenie i chęcią mordu na metalową protezę, prawej dłoni.- Nie zgadniesz gdzie.

- Nie chcę zgadywać. Chce znać odpowiedź. Mów.- Powiedziałem ostro.

- Jak sobie chcesz.- Usiadł na przeciwko mnie, po drugiej stronie stołu.- W akademii. Był tam przez cały czas. Ukrył się w mocy i nas szukał. 

- Skąd wiesz, że właśnie tam jest?- To było zastanawiające. 

- Jeden z łowców poleciał do akademii. Zobaczył jak Max Ren trenuje. Zanim zginął, zdążył wysłać wiadomość.- Powiedział Kylo, po czym pokazał mi krótką informację na datpadzie.  "Akademia". Nic więcej. To jedno słowo, a tyle znaczy. 

- I co z tym zrobimy?- Znałem odpowiedź, ale chciałem usłyszeć to od niego.

- Proste. Odwiedzimy go.- Powiedział, odkładając urządzenie na blat stołu. 


Rey

Musiałam siedzieć pod drzwiami dość długo. Włosy mi wyschły i zmieniły się w szorstkie siano. Skóra mnie drapała, przez liczne ranki. Do tego była okropnie sucha. Jak papier. Generał nie zwracała na mnie uwagi. Siedziała za biurkiem i coś pisała. Wstałam. Moje kość strzyknęły, przez siedzenie w niewygodnej pozycji. Oczy Organy uniosły się zza dokumentu. Spojrzała na mnie. 

Reylo-OnlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz