PROLOG

1.3K 62 67
                                    

Leorio Paradinight - świeżo upieczony nauczyciel biologii oraz wychowawca klasy 2a, do której należał Kurapika.
Był to jego pierwszy rok, więc jego zapał oraz chęć do pracy była naprawdę duża. Szkoda tylko, że tak szybko została zrównana z ziemią przez szarą rzeczywistość.

Praca w szkole nigdy nie była jego marzeniem. Prędzej spełnieniem najgorszych jego koszmarów.
Nie udało mu się dostać na medycynę. Dziwnym trafem znalazł się na pedagogice, w konsekwencji dwudziestoparolatek musi użerać się z trudną, licealną młodzieżą.

Oddanie klasówek zawsze wywoływało masę różnych emocji. Często tych negatywnych.

Proszę pana, źle policzył mi pan punkty!
Proszę pana, kiedy poprawa?
Proszę pana, dlaczego mam tróję, mam przecież mam osiemdziesiąt procent!
Nie osiemdziesiąt tylko sześćdziesiąt, imbecylu!!!

Podczas gdy podopieczni podchodzili pojedynczo do biurka w celu targowania się o wyższą ocenę bądź odczytania im co dostali, bo charakter pisma okularnika pozostawiał wiele do życzenia, Kurapika wpatrywał się w niezgrabną, pochyloną w prawo cyfrę pięć. Obok, również napisana czerwonym długopisem widniała podkreślona liczba sto. Nawet nie wstając z miejsca, położył pracę na meblu nauczyciela. Uroki siedzenia w pierwszej ławce.

Nie chcąc tracić lekcji, Leorio polecił zostać po lekcji tym, którzy mieli jakieś zastrzeżenia dotyczące swoich prac. Wiedział, że większość z tych cwaniaczków nie ma ochoty tracić na to swojej cennej przerwy, za to jeśli chodziło o jego lekcję, to byli do tego jak najbardziej chętni.

- Tak więc rośliny C4 oraz CAM są w stanie unikać fotooddychania dzięki wyższemu stężeniu dwutlenku węgla w komórkach. - Brunet prowadził swój wywód, wyświetlając na tablicy etapy przemian fotosyntetycznych.

Blondyn nie odrywając wzroku od tablicy pisał coś w zeszycie. Jego twarz wyglądała poważnie, ale niesamowicie spokojnie. Bystre, skupione oczy przesuwały się po obrazach oraz tekście, wyłapując z niego najważniejsze fragmenty.

Leorio tłumacząc temat spacerował po przodzie klasy, co chwilę podchodząc do komputera stojącego na biurku, by zmienić slajd na kolejny. Wyglądało to dość zabawnie, jeśli patrzeć na to z boku.

- Ej! Czy ja wam przypadkiem nie przeszkadzam?! - wyraźnie zirytowany zwrócił się do grupki hałasujących uczniów. Siedzieli na końcu sali dyskutując o czymś, co bynajmniej nie miało związku z tematem dzisiejszej lekcji.

- Mógłby Pan mówić nieco ciszej, jeśli łaska - odezwał się zuchwale wysoki blondyn. Przez całą sale przeszedł głośny śmiech.

Brunet kręcąc głową na boki zignorował i zaczepkę wrócił do prowadzenia lekcji. W końcu jednak i jemu skończyły się pokłady cierpliwości, których i tak nie miał zbyt wiele. Bez słowa usiadł na fotelu krzyżując ręce na piersi.
Uczniowie, zaskoczeni takim obrotem spraw ucichli, wyczekująco wpatrując się w biologa.

- Możecie wracać do rozmowy. Nawet jeśli niczego was nie nauczę, to i tak mi za to zapłacą.

Miał rację. Równie dobrze mógł całe czterdzieści pięć minut gadać z nimi o pierdołach, bądź nie mówić zupełnie nic, a temat kazać im zrealizować samym. W domach. I może czasem nie do końca świadomie to robił.
Niepotrzebnie rozgadywał się i schodził z tematów szkolnych. Bądź robił im godzinę wychowawczą zamiast lekcji biologii. Szybko był wtedy sprowadzany na ziemię przez Kurtę.

Na plecach czuł wtedy nienawistny wzrok innych uczniów, nauczyciel za to posyłał mu spojrzenie pełne wdzięczności.

To nie tak, że na siłę chciał iść pod prąd, robiąc na złość kolegom z klasy. Choć oni tak to właśnie odbierali.
Matura była dla niego ważniejsza niż jakieś widzimisię tej bandy klasowych leniów.
Czy to źle, że chciał wyciągnąć z zajęć jak najwięcej?

Nieświadomy |¦hunter x hunter¦| ☑ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz