Rozdział 12

6.8K 350 668
                                    

Leżąc na łóżku, przewracałam się w tę i z powrotem nie mogąc znaleźć sobie wygodnej pozycji. Moje nogi zaplątały się w kołdrę, a poduszka, która zamiast przynosić mi upragnioną ulgę, tylko potęgowała dyskomfort, wydając się być twardym, nagrzanym kamieniem. Było mi na zmianę zimno i gorąco, a w uszach słyszałam tylko dźwięk tykającego zegara, który w tej chwili powodował, że miałam ochotę wyrzucić go przez okno. Warcząc pod nosem, w końcu położyłam się na plecach, wbijając wzrok w okalały ciemnością sufit. Od półtorej godziny próbowałam w końcu ułożyć się komfortowo i iść wreszcie do cholery spać. Czułam się okropnie zmęczona, moje powieki koszmarnie mi ciążyły, dając wrażenie, jakbym miała pod nimi tonę piasku, a mimo to wciąż nie potrafiłam odpłynąć. Mając za sobą tak ciężkie dni na misji, która w dodatku była jednym, wielkim, chodzącym niewypałem, bo nadal nie wiedzieliśmy, co Hydra tak naprawdę szykuje, powinnam ledwie co położyć głowę na łóżko i momentalnie zasnąć.

Jednak tak, do cholery, się nie wydarzyło.

Od czterech dni próbowałam zregenerować się do pełni sił, dając ogranizmowi odpowiednią dawkę snu, jednak za każdym razem, albo budziłam się z koszmaru, zalana potem, ze ściśniętym gardłem i rozbieganym wzrokiem, albo zwyczajnie wegetowałam całą noc, nie mogąc ani na chwilę zmrużyć oka. Czułam się jak chodzący trup, snując się apatycznie po siedzibie, marząc jedynie o chociaż chwilowym zaśnięciu. Nawet sam Wilson patrząc na mnie, stwierdził, że da mi spokój od jego wiecznych zaczepek i żartów, ponieważ wyglądałam, cytuję "na tyle żałośnie, że miałby mnie na sumieniu, gdyby zaczął mi teraz dogryzać."

Cóż, wprost cudownie.

Sycząc z powodu wszechogarniającej mnie frustracji, podniosłam się do pozycji siedzącej, przecierając jedocześnie twarz dłońmi. Nie było opcji, że pójdę teraz spać, choćbym nie wiem, co robiła. Mogłam równie dobrze pójść pobiegać po mieście, albo skoczyć na siłownię i zafundować sobie porządny, męczący trening, ale doprawdy nie miałam na to sił. Bardzo często, gdy łapał mnie stan bezsenności, robiłam wszystko, aby na tyle zmęczyć organizm, żeby móc łatwo iść spać. Jednak ostatnie noce były na tyle paskudne, że zwyczajnie czułam się wypruta z mojej całej energii.

-Potrzebuję cukru. - mruknęłam do siebie, strzepując kołdrę w nogi łóżka. Zakładając czarne, grube skarpetki, wzięłam z szafki nocnej granatową gumkę i niechlujnie związałam nią włosy, w coś, co tylko w malutkim stopniu przypominało koka. Nie miałam pojęcia, jak Natasha za każdym razem robiła sobie zniewalające fryzury i to w zaledwie kilka sekund, prezentując się przy tym wprost zjawiskowo, podczas, gdy ja wyglądałam, jakbym właśnie nadziała się na ogrodzenie elektryczne.

Wychodząc z pokoju, skierowałam się w stronę kuchni, modląc się, aby cokolwiek słodkiego jeszcze w niej zostało. Zazwyczaj jedzenie w wieży znikało szybciej, niż się tam pojawiało, jednak czemu tu się dziwić, skoro większość płci przeciwnej naszej drużyny jadło za dziesięciorga. Przysięgam, że Thor pochłonął raz całą zawartość lodówki w mniej niż 3 minuty.

Mrucząc pod nosem, weszłam do kuchni, a żółto-biała poświata oświetliła pomieszczenie. Kierując się do szafki, wyjęłam z niej szklankę, mały talerzyk oraz nóż. Mój humor lekko się poprawił, kiedy znalazłam gdzieś w odmętach półek końcówkę masła orzechowego oraz dżem. Nalewając sobie mleka, zaczęłam robić kanapkę, smarując ją słodkim kremem. W całej siedzibie panowała cisza, jak makiem zasiał, więc kiedy w jednej chwili ułyszałam głuchy dźwięk, dochodzący tuż za mną, moje ciało spięło się momentalnie. Wiedziałam, że nikt nie miał prawa włamać się do budynku, jednak zboczenie zawodowe wzięło nade mną górę i niewiele myśląc, zaciskając szczękę, odwróciłam się z nożem w ręku, celując w nicość.

Fire And Silk - Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz