6

24 2 0
                                    


Całość zaniosłam do Matteo nie odzywając się do niego. Gdy odchodziłam zawołał mnie:

- Luna, zaraz będzie tutaj Ambar. Czy byłabyś na tyle uprzejma i przyjęła jej zamówienie.

- Tak słucham.- wyjęłam notes i zaczęłam notować.

- Koktajl o smaku masła orzechowego z podwójną ilością karmelu, sałatkę Vintecio ale bez grzanek i pomidora oraz dwie butelki wody niegazowanej.


Udałam się w stronę mojego stanowiska. Pierwsze czym się zajęłam to była sałatka. Do miski wrzuciłam liście młodego szpinaku, rukoli i sałaty lodowej. Wkroiłam sera feta i gouda. Dodałam papryki, ogórka zielonego oraz kukurydzy. Do całości wlałam trochę oliwy z oliwek i przyprawiłam solą oraz pieprzem. Do blendera dodałam 3 gałki lodów waniliowych, 2 łyżki masła orzechowego oraz 2 miarki karmelu. Całość zmiksowałam i przelałam do ładnej szklanki. Na górę dodałam bitej śmietany i posypki, wsadziłam słomkę. Z lodówki wzięłam dwie butelki wody i to wszystko zaniosłam do stolika gdzie siedziała już Ambar.

Czas minął mi bardzo szybko, o godzinie 12:30 otworzyli tor. Czym prędzej pobiegłam do szatni aby ubrać moje '' skrzydła''. Dzisiaj chciałam się nauczyć jakiegoś nowego skoku. W szatni zastałam moją przyjaciółkę Laurę, która również wybierała się pojeździć.

- Hejka Laura.- przytuliłam przyjaciółkę.

- Cześć Luna, też idziesz pojeździć? Nie odpisałaś mi na mojego SMS. Coś się stało?

- SMS?!- zdziwiłam się- Nie dostałam od Ciebie żadnego SMS'a.

- Jak to nie?- zajrzała w swój telefon- Faktycznie zapomniałam go wysłać, przepraszam.


Ubrałam wrotki i razem z Laurą ruszyłyśmy na tor. Nie było zbyt tłocznie. Na rozgrzewkę zrobiłyśmy 5 kółek - cały czas przy tym plotkując. Laura pojechała na chwilę do szatni, prawdopodobnie po telefon. Ja zostałam na torze i postanowiłam wykorzystać ten czas na naukę skoku. Jechałam przodem, potem tyłem i ałć. Upadłam. Na moje nieszczęście gdy tak leżałam na tor wjechał nie kto inny jak król - Matteo. Ale o dziwo był sam. Nie chciałam aby widział mnie w takim stanie, więc czym prędzej pozbierałam się z ziemi. 

- Źle to robisz. - jak zwykle miły- Podczas wyskoku wybijasz się z silniejszej nogi i uginasz kolana, patrz.- chłopak ruszył i zaprezentował mi co mam robić. Przyznaję, byłam pod wrażeniem. On wyglądał jakby latał.

Ja gdy to zobaczyłam od razu powtórzyłam jego ruchy. Na moje nieszczęście nie wyszło mi tak jakbym chciała i się przewróciłam. Nie upadłam, ktoś mnie złapał. Tym kimś był Matteo. Leżałam w jego objęciach, był bardzo blisko. Dopiero z tej perspektywy mogłam zobaczyć , że jego oczy nie są brązowe, one były czarne. Miały bardzo ciemny odcień brązu. Tą jakże 'romantyczną' chwilę przerwała nam Laura. Ja odskoczyłam jak oparzona i zaczęłam robić na nowo ten skomplikowany skok.

Udał mi się, pierwszy, drugi, trzeci i setny raz. Byłam z siebie dumna. Po treningu okazało się, że jest już godzina 16:30- co oznaczało, że Simon zaraz kończy pracę. Pożegnałam się z przyjaciółką, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. W progu się wróciłam:

- Laura, masz jakieś plany na dzisiaj na 18:00?- zapytałam.

- Nie mam , a co?

- Może miałabyś ochotę spróbować polskiej kuchni u mnie w domu?

- Pewnie.- mówiła bardzo zadowolona.

- Wyślę Ci adres SMS'em.


Poszłam do kawiarni w której Simon kończył chować pucharki i szklanki. Ja aby nie stać bezczynnie powycierałam stoły. Gdy była 17:05 wyszliśmy z Rollera. Udaliśmy się w stronę mojego miejsca zamieszkania. 

Weszliśmy drzwiami głównymi, co rzadko się zdarzało. Zazwyczaj wchodziłam drzwiami bocznymi. Natknęliśmy się na Panią Sharon, która zawołała mnie do siebie. Bałam się, że mnie okrzyczy.

- Luna, jak się czujesz w nowym miejscu? Przyzwyczaiłaś się?- zapytała, uśmiechając się do mnie.

- Dobry wieczór. Tak, czuję się tu już prawie jak w domu. Bardzo dziękuję.

- Chciałam Ci powiedzieć, że jeśli czujesz się niekomfortowo w swoim pokoju to możesz w nim zmienić co tylko chcesz.

- Na prawdę? Bardzo dziękuję.- z przyzwyczajenia przytuliłam kobietę, na co ta się bardzo zdziwiła. Od razu gdy zrozumiałam co zrobiłam to się odsunęłam i poszłam wraz z Simonem do kuchni, gdzie była już moja mama.

- Dzień dobry, Pani Valente. - przywitał się grzecznie Simon.

- Cześć Simon. Jak ja Cię długo nie widziałam. Jak ty wyrosłeś. - moja mama przytuliła chłopaka. Odkąd pamiętam bardzo go lubiła. 


Po chwili doszedł tata. On i Simon rozmawiali o nowościach w muzyce, ja zajęłam się nakrywaniem stołu , a mama podgrzewała dania. W pewnej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi, więc pobiegłam otworzyć. Był to nie kto inny jak Laura.

- Ale piękne zapachy. Twoja mama musi naprawdę dobrze gotować. - mówiła, ściągając kurtkę.



Aby nikt się nie dowiedziałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz